Barwy Stali Mielec reprezentuje pochodzący z Radomia, wychowanek Juniora Radom Bartosz Nowak. W rozmowie z portalem podkarpackielive.pl podkreśla, że jego bliscy kibicują zielonym.
- Słabo zagraliśmy - nie owijał w bawełnę po meczu na szczycie z Radomiakiem Bartosz Nowak, środkowy pomocnik Stali.
Mielczanie wyrównali w końcówce po przymiarce Andrei Prokica, ale Bartosz Nowak w tej akcji też próbował szczęścia. - To był niezły bilard. Trafiłem w któregoś z zawodników Radomiaka, kotłowało się w tym polu karnym straszliwie aż nagle patrzę: piłka w sieci! Musimy szanować ten punkt, bo beniaminek podyktował naprawdę twarde warunki - podkreślił rozgrywający lidera.
Bartosz Nowak przyznał, że przed przerwą Stal Mielec tylko biegała za piłką i miała mnóstwo szczęścia, iż nie straciła gola. - Za duże były odległości pomiędzy formacjami. Chcieliśmy skontrować, ale nic nie wychodziło. Nie mieliśmy pomysłu, a zejście z boiska najlepszego strzelca i walczaka Sebastiana Łętochy wybiło nas z rytmu ("Łęti" na początku meczu zasłabł i poprosił o zmianę - przyp. red.). Dopiero w drugiej połowie zaczęliśmy grać tak, jak potrafimy. Presja? Wiadomo, że każdy rywal chce pokonać lidera i w meczu z nim daje z siebie wszystko. Trzeba sobie z tym jednak radzić.
22-letni Bartosz Nowak pochodzi z Radomia i choć nigdy nie występował w Radomiaku, jego bliscy kibicują "Zielonym". Rodzina pojawiła się w Mielcu. - I miała dylemat, za kogo ściskać kciuki. Mam wrażenie, że właśnie oni najbardziej ucieszyli się z remisu - śmiał się piłkarz.
Podkarpackielive.pl