Dla Marcina Matysiaka sobotni mecz z Wisłą w Puławach był oficjalnym debiutem między słupkami bramki Radomiaka.
Ściągnięty przed sezonem na Struga golkiper zmienił na tej pozycji broniącego ostatnio Piotra Banasiaka. - Marcin czekał na swoją szansę i ją otrzymał. Chciałbym podkreślić, że mamy równorzędnych bramkarzy, którzy ze sobą rywalizują i nie robimy na tej pozycji zmiany do momentu gdy któryś z nich popełni jakieś większe błędy w meczu. Piotrkowi ostatnio te błędy przydarzyły się, stąd moja decyzja, żeby w bramce wystąpił Marcin - tłumaczył decyzję o zmianie na pozycji numer "1" trener Armin Tomala.
A jak swój pierwszy ligowy występ w zielonych barwach ocenił sam Marcin Matysiak? - Grało mi się dobrze. Zdobyliśmy jeden punkt, choć zarówno my jak i Wisła mieliśmy swoje szanse aby wygrać ten mecz, ale skończyło się remisem. Przy stracie bramki zawodnik wybiegł zza obrońców, uderzył głową i padł gol. Przy strzale w poprzeczkę piłka przeszła po moich palcach. Czy zagram w meczu z Pelikanem zadecyduje cały tydzień treningów i wówczas trener podejmie decyzję. Szkoda, że nasi kibice, którzy w bardzo dużej liczbie przyjechali do Puław i nas dopingowali nie mogli wejść na stadion - mówił na gorąco po meczu z Wisłą bramkarz Radomiaka.