503 dni czekał na swojego kolejnego gola w barwach Radomiaka Krystian Puton. Bramka w końcówce meczu zapewniła zielonym trzy punkty, a dla "Romana" był to 11. gol w barwach Radomiaka.
Po raz ostatni Puton do bramki rywala trafił 19 października 2014 roku w feralnym dla niego meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki. Jesienią pomocnik Radomiaka po ciężkiej kontuzji i długiej rehabilitacji ponownie pojawił się na zielonej murawie zaliczając siedem występów na II ligowych boiskach. W okresie przygotowawczym przez długi czas miał problemy zdrowotne przez co nie mógł trenować na pełnych obrotach i grać we wszystkich sparingach.
Oto co po meczu powiedział strzelec zwycięskiej bramki.
Już na otwarcie piłkarskiej wiosny wyciągnąłeś najwyższą kartę - Jokera i to w meczu z Rakowem. Tak wymarzyłeś sobie inaugurację ligowej rywalizacji w 2016 roku?
Krystian Puton (pomocnik Radomiaka): -Długo czekałem na wejście na boisku i z każdą minutą byłem co raz bardziej nakręcony. Liczyłem, że wejdę wcześniej, ale poczekałem na swoją szansę. Czas, jaki spędziłem na murawie wystarczył, żebym strzelił gola i to zwycięskiego. Zaliczyłem więc występ jak należy!
Mieliście sporą przewagę, ale w pewnym momencie wydawało się, że brakowało przysłowiowej kropki nad "i". Dlaczego?
- Rzeczywiście nasze poczynania wyglądały jak tłuczenie głową w mur. Budowaliśmy przewagę, prowadziliśmy akcje, w końcu postawiliśmy na stałe fragmenty. Przynosiło to efekt, bo Raków dopiero w drugiej połowie nam zagroził. Ale gol nie padł. To my jednak zaprezentowaliśmy żelazną konsekwencję do końca, ja dołożyłem nogę kiedy trzeba było i udało się nam wygrać.
Z takim zamiarem wchodziłeś na boisko?
- Nie, zdecydowanie nie. Wydawało mi się, że do mnie może należeć ostatnie dogranie, poza tym trener oczekuje ode mnie, że będę wchodził na długi, nie na krótki słupek.
...a więc zagrałeś wbrew zaleceniom trenera?
- ależ skąd? Po prostu znalazłem się w odpowiednim miejscu, zrobiłem co do mnie należało i cieszę się, bo tym razem miałem dobrego nosa, żeby iść do końca za piłką.
Czyli teraz Twoim zadaniem będzie wskoczenie do wyjściowej jedenastki?
- Tak się złożyło, że jeszcze w okresie przygotowawczym miałem nieco przerwy w treningach. Doszedłem jednak do odpowiedniej dyspozycji, do tego doszło wejście na boisko w końcówce tak ważnego meczu, podwyższona adrenalina i świetny jej efekt. Wiem, że trener we mnie wierzy i to jest dla mnie bardzo ważne. Jestem pewny, że kiedy uzna za stosowne pośle mnie do gry od początku meczu. Osobiście chcę grać jak najdłużej i wierzę, że jak najszybciej będzie mi dane zagrać od pierwszego gwizdka ligowego meczu.
RadomSport.pl