Witaj na Stronie Kibiców Radomiaka Radom!

Garbarnia Kraków - Radomiak Radom 2:1 (2:0)

Dodano: 08 września 2012 | 22:26
Garbarnia Kraków - Radomiak Radom 2:1 (2:0)
Trudno wytłumaczyć dlaczego Radomiak nie wygrał, a przynajmniej nie zremisował wyjazdowego meczu w Krakowie.
Rozmiar czcionki:A+A-
Od pierwszego gwizdka sędziego wszystko układało się tak miało się układać. Niestety tylko do 45. minuty.

Zestawiając skład na pojedynek z Garbarnią trener Armin Tomala dokonał dwóch zmian w porównaniu do ostatniego meczu. Za kontuzjowanego Marcina Figla zagrał Mariusz Marczak, a miejsce Piotra Prędoty w ataku zajął Leandro.

Rozgrywane na ciężkim boisku spotkanie od początku toczyło się pod dyktando Radomiaka. Aż dziw brał, z jaką łatwością zieloni przedostawali się w pole karne rywala. Już w 2. minucie nasza drużyna mogła objąć prowadzenie, lecz Marcin Byszewski przestrzelił w dobrej okazji. Gospodarze w żaden sposób nie mogli poradzić sobie z Samuelsonem Odunką, ale na ich szczęście Nigeryjczyk nie potrafił dokładnie dograć piłki, by któryś z kolegów skutecznie wykończył akcję. Zawodnicy Garbarni swoje akcje próbowali konstruować po kontratakach, ale w większości z nich byli bezradni. W większości, nie znaczy we wszystkich. W 24. minucie pierwszy sygnał ostrzegawczy by nie lekceważyć rywala dał Sebastian Leszczak, który mijał jak tyczki piłkarzy Radomiaka i dopiero Piotr Banasiak wyciągnął zielonych z opresji. W 27. minucie zieloni wykonywali rzut wolny pośredni w narożniku pola bramkowego gospodarzy. Sławomir Pach zagrał do Mariusza Marczaka tak, że futbolówka minęła stojących w murze graczy z Krakowa i wystarczyło technicznym strzałem umieścić ją przy drugim słupku bramki. Popularny "Mario" uderzył jednak na siłę i piłka nieznacznie, bo nieznacznie, ale jednak minęła słupek. Z upływem kolejnych minut, im dłużej zieloni nie potrafili pokonać Roberta Widawskiego, w ich poczynania wkradała się niepotrzebna nerwowość i wzajemne pretensje, zamiast konsekwencja i determinacja do zdobycia gola. Drugi sygnał ostrzegawczy dla teamu ze Struga dał w 41. minucie Marcin Siedlarz, po którego strzale zza pola karnego piłka zatrzymała się na słupku bramki Banasiaka. Podopieczni Armina Tomali zareagowali momentalnie, ale znów tylko połowicznie dobrze. W 43. minucie Odunka zakręcił trzema zawodnikami gospodarzy, zagrał piętą na piąty metr do Marczaka, a ten zamiast do siatki trafił w nogi interweniującego Widawskiego. Czy to prawda, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić? No pewnie, że tak. Rzut rożny w pierwszej minucie doliczonego czasu gry do pierwszej połowy, główka Mateusza Brozia i Radomiak zamiast prowadzić 2:0, przegrywał 0:1. Jeden gol różnicy, to przed drugimi 45 minutami żadna przewaga, ale niestety zieloni nie potrafili dograć tej części gry i co gorsza sprezentowali rywalowi jeszcze jedną bramkę. W niegroźnej sytuacji przy wyprowadzaniu piłki Łukasz Wójcik zagrał zbyt mocno do Jacka Moryca, futbolówkę przejął Broź, popędził w stronę bramki, tam podał do nadbiegającego Siedlarza, a temu nie pozostało nic innego jak tylko wpakować ją do siatki. Dramat.

Można było się spodziewać, że na drugą odsłonę Radomiak wyjdzie podwójnie zdeterminowany i tak też było. Chwilę po wznowieniu gry zieloni, a konkretnie Piotr Wlazło mógł zdobyć gola, ale piłkę po jego strzale głową w ostatniej chwili zdołał wybić Widawski. Wielka szkoda tej sytuacji, ale mecz trwał dalej. W 49. minucie przed szansą pokonania golkipera Garbarni stanął Leandro, który będąc na jedenastym metrze od bramki nie potrafił wykorzystać dobrego dogrania Marczaka. Leo strzelił lekko, po ziemi, wprost w ręce bramkarza. W 59. minucie Radomiak wykonywał drugi w tym spotkaniu rzut wolny pośredni, tym razem z 14. metra od linii bramkowej. Mocne uderzenie Moryca przebiło się przez mur, do piłki najszybciej dopadł Marcin Byszewski i pokonał Widawskiego. Do końca meczu pozostawało wówczas ponad 30 minut, a zatem pojawiła się nadzieja na wywiezienie z Krakowa korzystnego rezultatu. Szkoleniowiec RKS-u wiedząc, że wciąż trzeba gonić wynik, a czasu co raz mniej, dokonywał zmian zwiększając atak. Otwarta gra naszego teamu mogła skończyć się utratą trzeciego gola w 66. minucie, ale na posterunku był Wójcik i zablokował piłkę. W 78. minucie Radomiakowi po raz kolejny zabrakło odrobiny precyzji. Kacper Wnuk kropnął zza pola karnego i wydawało się, że piłka wpadnie do bramki tuż przy słupku, ale niestety o milimetry minęła słupek od zewnętrznej strony. W ostatnich minutach gospodarze mądrze i skutecznie się bronili, nie pozwalając naszej drużynie na stworzenie jakiejś klarownej sytuacji i w konsekwencji tego dowieźli jednobramkowe prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego.

Można i trzeba czuć się zawiedzionym jeśli nie wygrywa, a przynajmniej nie remisuje się takiego pojedynku. W zdecydowanej większości to nie był zły mecz w wykonaniu naszego zespołu, ale trzeba pamiętać, że mecze wygrywa ten, który strzeli więcej goli, a nie ten, który ma więcej sytuacji, więcej posiadania piłki, czy teoretycznie lepszy skład. Wartość drużyny weryfikuje boisko, a to dziś zweryfikowało komplet punktów dla Garbarni. I to jest najważniejszy fakt, którego już nic nie zmieni.

Z jednej strony piłkarze Radomiaka mogą sobie pluć w brodę, że nie wykorzystują potknięć rywali i zamiast być na samym szczycie tabeli w chwili obecnej przesunęli się w kierunku środka, ale z drugiej strony chyba jednak byłoby to zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Jak pokazuje sześć dotychczas rozegranych kolejek, nasza drużyna nie jest żadnym wyjątkiem i absolutnie nie ma co spisywać jej na straty. Za chwilę Radomiak znowu może wygrać i znowu być w czubie. Póki co specyfika tej ligi jest taka, że każda drużyna może wygrać mecz bez względu na to czy gra z rywalem z góry czy z dołu tabeli. Jednoznacznego faworyta jak na razie brak, a zatem walczymy dalej.

W kolejnym meczu Radomiak podejmie przed własną publicznością Unię Tarnów, która z dorobkiem 13 punktów przewodzi ligowej stawce.

Garbarnia Kraków - Radomiak Radom 2:1 (2:0)
(Broź 45'+1, Siedlarz 45'+2 - Byszewski 59')

Garbarnia: Widawski - Haxhijaj, Piszczek, Pluta, Kalemba (20' Byrski), Rado (57' Chodźko), Uwakwe, Metz, Siedlarz, Leszczak (81' Stokłosa), Broź (79' Nwachukwu)

Radomiak: Banasiak - Wójcik, Moryc, Świdzikowski, Derbich, Odunka, Wlazło (57' Prędota), Pach, Marczak (62' Radecki), Byszewski (74' Wnuk), Leandro (74' Kornacki)

żółte kartki: Pluta, Uwakwe, Metz, Siedlarz - Marczak, Prędota, Radecki

sędziował: Marcin Szrek (Kielce)
OSTATNI MECZ
  • Radomiak Radom
    30. kolejka
    2:2
    Lech Poznań
    Radomiak Radom - Lech Poznań
Niedziela, 27 kwietnia 2025 - godz. 17:30
TABELA EKSTRAKLASY
Lp. Drużyna M Pkt
1.Raków Częstochowa3062
2.Lech Poznań3060
3.Jagiellonia Białystok3058
4.Pogoń Szczecin3053
5.Legia Warszawa3050
6.Cracovia Kraków3045
7.Motor Lublin3043
8.Górnik Zabrze3042
9.GKS Katowice3042
10.Piast Gliwice3038
11.Widzew Łódź3037
12.Korona Kielce3037
13.Radomiak Radom3036
14.Zagłębie Lubin3033
15.Lechia Gdańsk3030
16.Puszcza Niepołomice3027
17.Stal Mielec3026
18.Śląsk Wrocław3025
NASTĘPNY MECZ
  • Piast Gliwice - Radomiak Radom
    Piast Gliwice
    31. kolejka
    vs
    Radomiak Radom
    Niedziela, 4 maja - godz. 12:15
MAPA SERWISU
© 2004-2021 Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved radomiak