Jak podkreśla Jakub Cieciura po meczu ze Stalą Mielec pozostał spory niedosyty, ale najważniejsze, że z trudnego terenu udało się wrócić do Radomia z punktami.
Przyjechaliście do Mielca po punkty i z trudnego terenu wracacie do Radomia z jednym punktem.
- Na pewno nie chcieliśmy tego meczu przegrać. Wracamy do Radomia ze sporym niedosytem, bo już w pierwszej połowie mieliśmy kilka dogodnych sytuacji z których mogliśmy zdobyć bramki. Gdybyśmy zdobyli gola przed przerwą i w drugiej połowie dołożyli, to podejrzewam że wyjechalibyśmy z Mielca z trzema punktami. Na pewno boli też ta sytuacja z Przemkiem Śliwińskim, gdzie moim zdaniem tam był ewidentny karny. "Śliwa" potwierdził, że dziubnął sobie piłkę i został zahaczony przez obrońcę, więc należała się nam jedenastka, ale stało się inaczej. Później po zamieszaniu w naszym polu karnym przeciwnik zdobył wyrównującą bramkę na 1:1. Żałujemy, że nie wygraliśmy, ale najważniejsze, że tego meczu nie przegraliśmy i z jakąś zdobyczą punktową wracamy do Radomia.
Przed meczem remis bralibyście w ciemno?
- Myślę, że tak, aczkolwiek każdy w podświadomości jechał tu, żeby wygrać, bo widać progres w naszej grze, z meczu na mecz jest coraz lepiej i wierzyliśmy, że udam nam się zdobyć komplet punktów. Niewiele zabrakło by tak się stało.
Po meczu z liderem tabeli przed Wami kolejny mecz na szczycie. Już w najbliższą niedzielę spotkanie z wiceliderem, Wisłą Puławy.
- Gramy przed własną publicznością i na pewno będziemy chcieli ten mecz wygrać. Zresztą na każde spotkanie wychodzimy po to, by zdobyć trzy punkty. Później boisko wszystko weryfikuje, ale miejmy nadzieję, że mecz ten zakończy się pozytywnym wynikiem dla nas.