Kamil Kościelny podpisał kontrakt z Radomiakiem. Jak podkreśla nowy piłkarz zielonych przejście do naszego klubu, to bardzo przemyślana decyzja i teraz jak najszybciej chce pokazać swoją wartość.
Wreszcie dołączyłeś do Radomiaka. Chciałbyś w Radomiu pograć nieco dłużej czy na razie nie wybiegasz tak daleko w przyszłość?
- "Wreszcie" - myślę, że to dobre słowo. Przejście do Radomia, to bardo przemyślana decyzja. Podpisałem kontrakt i myślę teraz o szybkim pokazaniu swojej wartości. Za mną dopiero pierwsze kilka dni!
Może nie bardzo dobrze, ale na pewno dosyć dobrze znasz zespół Radomiaka. Jakie pierwsze odczucia z obecności w klubie, szatni, na zajęciach?
- Znam Radomiaka na pewno z racji wspólnych występów w 2 lidze. Miałem przyjemność mierzyć się z Radomiakiem zarówno na Stadionie Radomiaka jak i na Stadionie Miejskim. Moje pierwsze odczucia to na pewno rzadko spotykana w tej lidze organizacja w klubie jak i na treningach. Profesjonalizm w każdej dziedzinie. Z doświadczenia wiem, że nie wszędzie tak to wygląda. Atmosfera w szatni, też od razu rzuca się w oczy. Pierwsze dni oceniam bardzo pozytywnie!
Po rundzie jesiennej Stal Mielec, klub w którym spędziłeś przysłowiowe całe życie, jest na pozycji lidera. Upatrujesz głównego faworyta do awansu właśnie w drużynie z Mielca czy myślisz że w czołówce jeszcze wiele się wydarzy?
- W sporcie niczego nie można być pewnym. Jednak przewaga jaką Stal ma nad zespołem z 4. miejsca jest znacząca. Jeśli mam wymieniać faworytów, to pierwsza trójka trochę "odjechała" reszcie drużyn, ale bycie faworytem nie jest łatwe. Przypominam sobie sytuację z przed dwóch sezonów, gdy Siarka miała 9 punktów przewagi nad Wigrami i tylko sześć meczów do rozegrania. Każdy pamięta jak to się skończyło. Runda wiosenna zawsze jest ciekawa i myślę, że ta też będzie. Wbrew pozorom różnice nie są duże i wszystko może się zdarzyć.
Wiosną w Tarnobrzegu zagramy z Siarką, a w Radomiu właśnie ze Stalą. Będą to dla ciebie szczególne spotkania?
- Jestem wychowankiem Stali, a z Tarnobrzega przyszedłem do Radomia, więc w pewnym stopniu na pewno. Takie sytuacje wpływają na zawodnika jak najbardziej pozytywnie.