Po dobrym meczu Radomiak zremisował w Lublinie z Motorem 2:2. Gospodarze od 62. minuty grali w "10". Dwa gole dla zielonych strzelił Leandro.
Już pierwsza akcja w tym spotkaniu mogła zakończyć się golem dla Radomiaka. Piłkę po strzale znajdującego się w dogodnej pozycji Leandro złapał jednak Paweł Lipiec. Kolejną szansę zieloni mieli w 8. minucie. Marcin Byszewski podał prostopadle do Łukasza Cichosa, ale tego w ostatniej chwili uprzedził Lipiec. Gospodarze odgryźli się także dwoma groźnymi akcjami. Najpierw w 11. minucie Mateusz Broź po indywidualnej akcji strzelił niecelnie, a następnie w 15. minucie piłkę w polu karnym opanował Maciej Tataj i gdy już składał się do uderzenia, futbolówkę wybił mu Rafał Kalinowski. W 24. minucie plac gry musiał opuścić właśnie "Kali", i chwilę później pod jego nieobecność Motor zdobył gola. Skuteczne rozegranie rzutu rożnego na trafienie zamienił Damian Kądzior. W 33. minucie zabrakło centymetrów by piłka po strzale Łukasza Derbicha z dalszej odległości zatrzepotała w siatce, a nie tylko odbiła się od poprzeczki. Do przerwy więcej goli jednak nie padło i po wyrównanej grze, o jeden stały fragment skuteczniejsi byli lublinianie i dlatego to oni prowadzili.
Druga połowa rozpoczęła się fatalnie dla naszej drużyny. Po zagraniu w pole karne Damiana Jaronia strzał oddał Broź, do futbolówki dopadł Tataj i zrobiło się 2:0. Radomiak zareagował najlepiej jak tylko mógł i w 48. minucie Leandro przywrócił nadzieję na punkty w Lublinie. Brazylijczyk w swoim stylu zszedł na lewą nogę i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku pokonał Lipca. W 63. minucie zieloni już remisowali. A stało się to za sprawą rzutu karnego, który chwilę wcześniej został podyktowany za zatrzymanie piłki ręką w polu karnym przez Sebastiana Orzędowskiego po strzale Marcina Byszewskiego. Zawodnik Motoru obejrzał czerwoną kartkę, udał się do szatni, a Leandro skutecznie egzekwował jedenastkę. Radomiak nie poszedł szybko za ciosem, bowiem do ataku ruszyli miejscowi. Z upływem minut to jednak podopieczni Mirosława Kosowskiego przejęli inicjatywę na boisku. Motor odgryzał się groźnymi kontratakami, a w 75. minucie Rafał Król był bliski pokonania Piotra Banasiaka strzałem z 35 metrów! Poprzeczka wespół z końcami palców dłoni naszego golkipera uchroniła jednak zielonych przed stratą gola. W ostatnim kwadransie spotkania zarówno jeden jak i drugi zespół nie stworzył sobie takiej sytuacji, by mogła ona zakończyć się golem i tym samym pojedynek zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów.
Szkoda, że rywalizacji w Lublinie nie mogli obejrzeć kibice Radomiaka, którzy w poprzednim sezonie wypełnili sektor gości nadkompletem. Przeciwwskazaniem do przyjmowania kibiców drużyn przyjezdnych na stadionie przy Zygmuntowskich ma być podobno mogący zagrażać bezpieczeństwu remont, którego jednak tak przy sektorze gości jak i w ogóle nie zauważyliśmy.
Za tydzień, w sobotę 5 października Radomiak zagra na własnym stadionie z Wisłą Puławy.
Motor Lublin - Radomiak Radom 2:2 (1:0)
(Kądzior 25', Tataj 46' - Leandro 48', 63' (k))
Motor: Lipiec - Jaroń, Karwan, Wróblewski, Orzędowski, Wrzesiński (65' Sedlewski), Król, Koziara, Kądzior, Tataj (88' Mihalevsky), Broź (67' Ptaszyński)
Radomiak: Banasiak - Cieciura, Kalinowski (40' Wichtowski), Świdzikowski, Derbich, Byszewski (83' Stanisławski), Radecki (50' Wolski), Białożyt, Leandro (71' Czoska), Kornacki, Cichos
żółte kartki: Jaroń, Karwan, Kądzior, Król - Świdzikowski, Wolski, Cichos, Derbich
czerwone kartki: Orzędowski
sędziował: Marek Śliwa (Kielce)