Chyba najsłabszy mecz w tym sezonie i to w najmniej odpowiednim momencie rozegrali piłkarze Radomiaka. Zieloni przegrali w Lublinie z Motorem 0:3.
Przed spotkaniem nic nie wskazywało na to, że naszą drużynę w Lublinie spotka takie lanie. Rzeczywistość okazała się na tyle przewrotna, iż podopieczni trenera Niedźwiedzia nie wiedzieć czemu nie zaprezentowali niczego, co by pozwalało im myśleć o wywiezieniu z terenu rywala jakichkolwiek punktów. Zieloni nie mieli na boisku żadnych argumentów, zaś na trybunach jeden, wydawałoby się kluczowy w tym spotkaniu - wypełniony po brzegi sektor z całą rzeszą fanów Radomiaka. Sami kibice jednak meczu nie wygrają.
Już od pierwszej minuty zawodnicy ze Struga nie wyglądali najlepiej, a swoją kiepską dyspozycją tylko napędzali zdecydowanie bardziej bojowo nastawiony zespół gospodarzy. Widać było gołym okiem, że jeżeli na boisku po stronie zielonych nic się nie zmieni, to za chwilę jeżeli nie Motor, to Radomiak sam sobie strzeli bramkę. W pewnym sensie tak się stało w 6. minucie. Zagrywana przez całe boisko od bramkarza Tomasza Ptaka piłka powędrowała aż w pole karne Dominika Budzyńskiego, a tam Damian Szpak wykorzystał totalny brak zdecydowania kapitana oraz golkipera Radomiaka i dostawił tylko nogę do piłki, kierując ją do siatki. Liczyliśmy, że szybko stracony gol podziała na nasz zespół in plus - podobnie jak to miało miejsce w środę w Tarnobrzegu - ale nic z tych rzeczy. Choć zielonym gra w ogóle się nie kleiła, to w 16. minucie przy większej koncentracji a przede wszystkim większej precyzji Marcina Figla mogliśmy wyrównać. I to tyle jeżeli chodzi o sytuacje w pierwszej połowie. Jedna i druga drużyna nie prezentowała finezyjnego futbolu, ale to Motor dzięki swojej agresywności i dzięki fatalnej postawie Radomiaka prowadził 1:0.
Po zmianie stron liczyliśmy i wierzyliśmy także w zmianę oblicza naszej drużyny. Przy odrobinie szczęścia w 50. minucie do wyrównania mógł doprowadzić Piotr Prędota, lecz po zagraniu w pole karne od Daniela Ciacha nie wykorzystał on zdrzemnięcia się jednego z defensorów Motoru. Co gorsza, od 57. minuty lublinianie prowadzili już 2:0. Rzut wolny przed polem karnym Radomiaka za ewidentnie czyste odebranie piłki przez Piotra Wlazło podyktował sędzia Śliwa, a kapitalnym strzałem nad murem na gola zamienił go Łukasz Matuszczyk. Radomianom nie pozostało nic innego jak tylko za wszelką cenę starać się gonić wynik. W 60. minucie oko w oko z Ptakiem stanął Figiel, ale sędzia boczny zasygnalizował spalonego, którego po chwili odgwizdał arbiter główny, a którego w żadnym wypadku być nie powinno, co możemy zaobserwować na materiale wideo. Kopię powyższej sytuacji mieliśmy w 72. minucie, kiedy to po zagraniu od Krystiana Putona zza pleców dwóch(!) obrońców na czystą pozycję wybiegł Piotr Kornacki. Znów odgwizdano spalonego i znów była to niesłuszna decyzja, ale powoli zaczynamy się do nich przyzwyczajać, bowiem już od kilku spotkań czwórki sędziowskiego mają duży problem z ocenianiem zagrań w meczach Radomiaka i nie chodzi tu o głupie tłumaczenie, ale o fakty. Kilka minut wcześniej dobre, a nawet bardzo dobre okazje mieli najpierw Prędota, a później Kacper Wnuk, ale zarówno jeden jak i drugi mając problem z opanowaniem futbolówki pozbawił się szansy zdobycia gola. Tymczasem w 77. minucie gospodarze wykorzystali słabą dziś mobilność naszych zawodników i podwyższyli wynik na 3:0. W pole karne wpadł Grzegorz Bronowicki, a następnie precyzyjnym strzałem lewą nogą pokonał Budzyńskiego. W końcówce meczu na dobre zaiskrzyło na boisku pomiędzy Maciejem Świdzikowskim i Igorem Mihałewśkyjem. Obaj musieli udać się do szatni po czerwonych kartkach, z tą różnicą, że kapitan RKS-u otrzymał ją bezpośrednio, zaś napastnik Motoru w konsekwencji drugiej żółtej. Już w doliczonym czasie gry rozluźnienie w szeregach defensywy lublinian mógł wykorzystać Marcin Figiel, ale w dogodnej sytuacji przy próbie strzału nie trafił w futbolówkę.
Trudno znaleźć wytłumaczenie tak słabej postawy Radomiaka w starciu z nie dość że mocno osłabionym kadrowo, to także - co pokazuje zresztą tabela - radzącym sobie niezbyt wybitnie w tym sezonie Motorem. Lublinie dzięki tej wygranej przypieczętowali utrzymanie w II lidze, natomiast nasza drużyna mocno skomplikowała kwestię osiągnięcia celu jaki przyświeca Radomiakowi na ten sezon.
Do zapewnienia miejsca w górnej połowie tabeli zielonym brakuje tylko punktu i jeżeli drużyna nie zdobyła go w Lublinie, to musi zrobić to w ostatniej kolejce w Radomiu, w rywalizacji przed własną publicznością ze znajdującą się tuż za Radomiakiem Stalą Stalowa Wola. Innej opcji już nie ma.
Motor Lublin - Radomiak Radom 3:0 (1:0)
(Szpak 6', Matuszczyk 57', Bronowicki 77')
Motor: Ptak - Matuszczyk (62' Klepczarek), Karwan, Kursa, Bronowicki, Ciarkowski, Ptaszyński, Kostrubała (76' Kayizzi), Szpak (90' Kufrejski), Jovanović (77' Wolski), Mihałewśkyj
Radomiak: Budzyński - Cieciura, Ciach, Świdzikowski, Derbich, Puton (76' Dubina), Wlazło, Radecki (62' Wnuk), Figiel, Kornacki, Leandro (46' Prędota)
żółte kartki: Ptak, Bronowicki, Mihałewśkyj, - Figiel
czerwone kartki: Mihałewśkyj (za dwie żółte) - Świdzikowski
sędziował: Marek Śliwa (Kielce)