Siódme zwycięstwo w sezonie odnieśli w sobotnie popołudnie w Kleszczowie piłkarze Radomiaka. Zieloni po golach Daniela Barzyńskiego i Szymona Stanisławskiego pokonali Omegę 2:1.
W iście piknikowych warunkach przyszło rywalizować Radomiakowi w Kleszczowie. Upał, brak kibiców gospodarzy i niewielkich rozmiarów boisko sprawiły, że sceneria na stadionie Omegi zachęcała bardziej do leniwego wypoczynku, niż do gry w piłkę. Mimo to, pojedynek okazał się być niezwykle emocjonujący.
Skazywani na pożarcie gospodarze nie ograniczali się do defensywy, raz za razem posyłając długie piłki na rosłych napastników. Jedna z takich akcji zakończyła się podyktowaniem przez arbitra rzutu karnego. Pan Przemysław Malinowski naszym zdaniem popełnił błąd, co pokazują powtórki, na których wyraźnie widać, że Szymon Stanisławski przyjął piłkę brzuchem, a nie ręką. Wszelkie protesty podopiecznych Jacka Magnuszewskiego na nic się zdały i chwilę później Michał Czaplarski mocnym uderzeniem z jedenastu metrów otworzył wynik spotkania. Radomiak jednak bardzo szybko doprowadził do wyrównania. Dwójkową akcję Leandro – Barzyński zakończył ten drugi i mocnym strzałem po ziemi pokonał bezradnego Pawła Wiśniewskiego.
Zieloni przyzwyczaili nas już do tego, że po strzelonej bramce idą za ciosem i nie inaczej było w tym meczu. W 41. minucie rozgrywający świetne zawody Daniel Barzyński wymanewrował trzech obrońców i podał do Krystiana Putona. Ten niewiele się namyślając huknął na bramkę Wiśniewskiego. Golkiper Omegi odbił piłkę przed siebie, a takich prezentów nie zwykł marnować Szymon Stanisławski. Było to piąte trafienie "Stacha" w obecnym sezonie.
Po przerwie kompletnie odmienieni piłkarze Omegi zdominowali wydarzenia boiskowe i gdyby nie kapitalne interwencje Michała Kuli, a momentami także łut szczęścia, doprowadziliby do remisu. Frustracja graczy w niebieskich koszulkach rosła z każdą minutą, a jej efektem były bardzo nieładne zagrania, za które co najmniej kilku zawodników Omegi powinno "wylecieć" z boiska. W 56. minucie przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego jeden z napastników gospodarzy uderzył w brzuch Chinonso Agu. Nigeryjczyk zwijał się z bólu przez dobrych kilka minut, jednak sędzia przewinienia nie dostrzegł. Nie mógł nie zobaczyć za to bardzo brutalnego faulu Jakuba Rozwandowicza na Leandro. Po tym zagraniu zawodnik Omegi otrzymał czerwoną kartkę i ostatnie 10 minut Radomiak grał w przewadze. Gospodarze kilkukrotnie próbowali także wymusić kolejny rzut karny, ale na szczęście arbiter z Warszawy nie dał się na te teatralne popisy nabrać.
To nie był łatwy mecz, ale jeśli gra się o najwyższe cele, to nawet w takich warunkach trzeba wygrywać. - Mamy mało czasu na regenerację, bo już w środę gramy z Wieluniem. Myślę jednak, że wszyscy zawodnicy dojdą do pełni sił i odniesiemy kolejne zwycięstwo - mówił po meczu trener Jacek Magnuszewski.
I jeszcze tytułem końca podkreślimy coś, czego nie da się nie dostrzec, obserwując grę zielonych w tym sezonie. Podopieczni trenera Jacka Magnuszewskiego w każdym meczu zostawiają całe serce na boisku. Grają niezwykle ambitnie i dumnie reprezentują zielono-białe barwy, w których przyszło im występować. Być może to właśnie ta świadomość odpowiedzialności za wynik w połączeniu z ciężką pracą na treningach pozwoliły Radomiakowi zdobyć jak dotąd 22 na 24 możliwe punkty. Oby tak dalej!
Omega Kleszczów - Radomiak Radom 1:2 (1:2)
(Czaplarski 18' (k) - Barzyński 25', Stanisławski 41')
Omega: Wiśniewski - Łucki, Krymas, Słomian, Jacak, Zawodziński (77' Górski), Czaplarski (46' Solecki), Cukiernik, Rozwandowicz, Berg
Radomiak: Kula - Cieciura, Dubina, Świdzikowski, Serodziński, Puton K., Agu, Radecki, Barzyński (66' Brągiel), Leandro (90' Wnuk), Stanisławski (78' Śliwiński)
żółte kartki: Jacak, Łucki - Świdzikowski, Serodziński
czerwona kartka: Rozwandowicz
sędziował: Przemysław Malinowski (Warszawa)