Po pełnym emocji, walki i niewykorzystanych szans meczu piłkarze Radomiaka w dramatycznych okolicznościach przegrali z Pogonią Siedlce 0:1. Jedyny gol padł w 90. minucie po rzucie karnym.
Choć wielu postawiło już krzyżyk na drużynie Radomiaka, to jednak my - widząc w akcji podopiecznych trenera Jałochy przez nieco więcej niż zaledwie 60 minut w czasie zupełnie nieudanej rywalizacji z Siarką - do Siedlec wyruszyliśmy pełni nadziei. Wierzyliśmy, że mecz z ponownie liderującą już w tabeli Pogonią może być przełomowy i do tego przełomu było bardzo blisko.
Niedzielne spotkanie lepiej zaczęli gospodarze, którzy już w 2. minucie stworzyli sobie doskonałą okazję do objęcia prowadzenia. Swojej szansy nie wykorzystał Adrian Dziubiński, bowiem na jego drodze stanął debiutujący dziś w zielonych barwach Michał Kula, który fenomenalną interwencją uchronił nasz zespół przed stratą gola. Początek w wykonaniu Radomiaka był nerwowy, ale z minuty na minutę wyglądało to coraz lepiej. Szczególnie w defensywie z robiącymi dużo szumu zawodnikami Pogoni bardzo dobrze radzili sobie nasi obrońcy. W ofensywie już tak kolorowo nie było. Radomiak nie stwarzał poważniejszego zagrożenia pod bramką Jacka Kozaczyńskiego, ale najważniejsze było nie stracić bramki. W 41. minucie zieloni wyszli z kontratakiem po którym w dogodnej sytuacji znalazł się Dariusz Brągiel. Skrzydłowy Radomiaka nie uderzył jednak na tyle skutecznie by pokonać Kozaczyńskiego, który odbił futbolówkę nogą. Po tej akcji nasza drużyna złapała wiatr w żagle i zaczęła poczynać sobie znacznie pewniej.
Druga połowa, podobnie jak pierwsza mogła rozpocząć się od trafienia miejscowych. W 49. minucie po rozegraniu rzutu wolnego piłkę w polu karnym Radomiaka przejął Piotr Krawczyk i oddał groźny strzał na bramkę, ale między słupkami kapitalnie spisał się Kula. Kolejne minuty należały jednak do zielonych, którzy szybko wymieniali pomiędzy sobą piłkę i dzięki temu stwarzali zagrożenie bramki strzeżonej przez Kozaczyńskiego. W 69. minucie po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi Marcinowi Orłowskiemu, ale jego strzał z najbliższej odległości został zablokowany. Napastnik RKS-u piłkę meczową miał jednak w 72. minucie. Kozaczyński popełnił fatalny błąd przy wyprowadzaniu futbolówki z własnego pola karnego i przejął ją właśnie Orłowski, który w moment stanął oko w oko z golkiperem Pogoni. Jego strzał w ostatniej chwili został zablokowany, ale nie był to jeszcze koniec akcji, bowiem piłka zatańczyła w taki sposób, że ominęła bramkarza i dała kolejną szansę napastnikowi Radomiaka by ten wpakował ją do siatki. "Orzeł" chciał jeszcze minąć próbującego blokować strzał wślizgiem Rodaka i mieć przed sobą pustą bramkę. To mu się udało, ale niestety piłka zbyt daleko odskoczyła od nogi i choć był to drugi, może trzeci metr od bramki, to cała sytuacja trwała o moment za długo, wrócić zdołali inni gracze Pogoni i oczekiwanego przełomu niestety się nie doczekaliśmy.
Nie był to koniec emocji w tym spotkaniu, bowiem obie drużyny swoją zadziornością i chęcią dążenia do zwycięstwa stworzyły szczególnie w drugiej połowie bardzo dobre widowisko. Niestety dla nas, od 88. minuty były to negatywne emocje. Właśnie w tej minucie arbiter zawodów uznał, że interwencja i kontakt wychodzącego na skraj pola karnego Michała Kuli z Łukaszem Zaniewskim był zasługującym na czerwoną kartkę dla naszego golkipera przewinieniem i podyktował rzut karny dla gospodarzy. O ile o słuszności rzutu karnego można jeszcze podyskutować o tyle wyrzucenie z boiska Kuli i tym samym sprawienie, że nie zagra on w kolejnym meczu to najdelikatniej rzecz ujmując - nieporozumienie. To trzeci mecz z rzędu, który nasz zespół kończył w "10" i kolejny w którym spotykamy się z mającą istotne znaczenie dla przebiegu rywalizacji bardzo kontrowersyjną decyzją arbitra. Wracając do rzutu karnego, Krystian Wójcik już w doliczonym czasie gry pewnym strzałem pokonał Dawida Marca i Pogoń mogła świętować trzy punkty.
Abstrahując od końcowego wyniku, gdyby Radomiak przez cały sezon prezentował się tak jak na boisku w Siedlcach czy nawet przed dwoma tygodniami w Suwałkach, to z pewnością teraz ekscytowalibyśmy się bezpośrednią rywalizacją z takimi zespołami jak właśnie Pogoń, Siarka czy Wigry. Niestety rzeczywistość jest w obecnej sytuacji brutalna i dla Radomiaka liczą się tylko i wyłącznie wygrane spotkania, a tych jak nie było wielu na jesieni, tak nie ma póki co na wiosnę. To sprawia, że sytuacja w tabeli staje się jeszcze cięższa, a arcytrudne zadanie do wykonania postawione przed nowym zespołem przed rundą rewanżową jeszcze trudniejsze. Ciężko w tej sytuacji napisać cokolwiek mądrego, ale nie pozostaje nic innego jak tylko walczyć do samego końca, lecz nie tak jak w meczu z Siarką, ale co najmniej tak, a może jeszcze bardziej jak w rywalizacji z Pogonią.
W następnej kolejce, w sobotę 29 marca o godzinie 15:00 Radomiak podejmie przy Struga Concordią Elbląg.
Pogoń Siedlce - Radomiak Radom 1:0 (0:0)
(Wójcik K. 90')
Pogoń: Kozaczyński - Wójcik Ł. (78' Więzik), Rodak, Dybiec, Ratajczak - Odunka, Kosiorowski, Krawczyk (70' Kaszubowski), Wójcik K., Dziubiński (62' Zaniewski) - Demianiuk
Radomiak: Kula - Dubina, Markowski, Robakowski, Wojdyga - Cieciura (90' Marzec), Orzechowski (90' Leandro), Białożyt, Brągiel - Stanisławski, Orłowski
żółte kartki: Wójcik Ł., Dybiec, Kosiorowski, Zaniewski - Robakowski
czerwona kartka: Kula - za faul
sędziował: Damian Gawęcki (Kielce)