Totalną klapą zakończyła się dla Radomiaka inauguracja rundy wiosennej II ligi. Zieloni grając na wyjeździe z Pogonią Siedlce dali wbić sobie aż cztery gole.
Już po kilku minutach gry gospodarze znaleźli sposób na sforsowanie defensywy Radomiaka i raz po raz kąsali obrońców zielonych akcjami swoją prawą, a naszą lewą stroną. Grający bardzo agresywnie zawodnicy Pogoni nie pozwalali radomianom na złapanie odpowiedniego rytmu gry, ale zieloni próbowali szarpać. W 12. minucie groźny strzał z pola karnego oddał Samuelson Odunka, ale Kozaczyński zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Po kilku ostrzeżeniach, w 21. minucie Ekwueme został obsłużony dokładnym podaniem, a następnie będąc już w polu karnym Piotra Banasiaka wykorzystał dotknięcie próbującego zatrzymać go Daniela Ciacha i mieliśmy rzut karny. Co gorsza, sędzia z Warszawy postanowił ukarać stopera Radomiaka czerwoną kartką, choć przewinienie to naszym zdaniem zasługiwało na żółty kolor kartonika. A zatem od 22. minuty nasza drużyna miała nie tylko jednego gola, ale co ważniejsze także jednego zawodnika mniej. Trener Armin Tomala zdjął z boiska Mateusza Radeckiego oraz Piotra Prędotę, wprowadził na plac gry Aleksieja Dubinę i Krystiana Putona, a do ataku przesunął Odunkę. Zanim jeszcze murawę opuścił Radecki, był on bliska pokuszenia się o wyrównującego gola, zabrakło jednak odrobiny precyzji strzału. W 34. minucie Mariusz Dzienis dośrodkował w pole karne Radomiaka, a tam na piątym metrze do piłki wyskoczył nieupilnowany Ekwueme i strzałem głową ponownie pokonał Banasiaka. Bardzo źle wyglądała postawa naszego zespołu. W przeciągu trzydziestu kilku minut powrócił wyjazdowy koszmar z ubiegłej rundy. Jakby tego było mało, w 41. minucie Pogoń otrzymała kolejny prezent od zielonych. Kosiec stanął oko w oko z Banasiakiem i przy próbie minięcia naszego golkipera upadł na murawę. Sędzia odgwizdał kolejną "11" i gdy wydawało się, że za chwilę Radomiak będzie zmuszony grać w "9", arbiter pokazał "Bananowi" nie czerwoną, ale żółtą kartkę. Ekwueme i tym razem się nie pomylił, zaliczając tym samym klasycznego hat-tricka.
W drugiej połowie Radomiak nie miał już nic co do stracenia, a zatem ruszył do bardziej zdecydowanego ataku. Szkoda, że tak późno i szkoda, że tak szybko stracił kolejnego gola. W 49. minucie Przemysław Rodak popisał się kapitalnym uderzeniem z ponad 30 metrów, po którym piłka wylądowała w samym okienku bramki Banasiaka. Mecz był już w zasadzie rozstrzygnięty, ale zieloni nie poddawali się. W dalszej części spotkania nasza drużyna grając w osłabieniu radziła sobie zdecydowanie lepiej niż przed przerwą. Aktywni z przodu byli Figiel, Puton i Odunka, lecz pomimo kilku dogodnych szans do zdobycia choćby honorowego gola, żadnemu z nich nie udało się tego dokonać i do Radomia musieliśmy wracać ze spuszczonymi głowami.
Miało być inaczej, a było jak zwykle. Mądrzejsi będziemy jednak po następnych pojedynkach. Póki co kolejna wyjazdowa klapa sprawiła, że Radomiak ma aż 21 straconych goli w potyczkach rozegranych na boiskach rywali, co jest najgorszym wynikiem spośród wszystkich drużyn II ligi.
Pogoń Siedlce - Radomiak Radom 4:0 (3:0)
(Ekwueme 22 (k)', 34', 41' (k), Rodak 49')
Pogoń: Kozaczyński - Kwiatkowski, Nowak, Urbański, Guzek (73' Wasikowski), Dzienis, Rodak, Stromecki (81' Dziubiński), Wójcik, Kosiec, Ekwueme (87' Agu)
Radomiak: Banasiak - Cieciura, Ciach, Świdzikowski, Derbich (81' Kornacki), Byszewski (81' Wójcik), Radecki (30' Puton), Pach, Figiel, Odunka, Prędota (30' Dubina)
żółte kartki: Urbański, Guzek, Ekwueme - Banasiak
czerwone kartki: Ciach
sędziował: Robert Hasselbusch (Warszawa)