Jak nie teraz, to kiedy? Zadają sobie pytanie przed sobotnim meczem z Wigrami Suwałki spragnieni wygranej kibice Radomiaka.
Kibice zielonych już od pięciu spotkań nie mogą po końcowym gwizdku sędziego unieść rąk ku górze w geście triumfu. To samo tyczy się zresztą zawodników, którzy pomimo niepowodzeń, które podcinają skrzydła, cały czas powtarzają, że wreszcie szczęście ponownie będzie po ich stronie. - Wszyscy w Radomiu chcemy i zależy nam na tym, żeby Radomiak wygrywał, ale nie możemy obiecać trzech punktów, ponieważ to jest sport. Przed meczem ze Zniczem w szatni powtarzaliśmy sobie, że skończyło się rozdawanie przez nas prezentów, ale wyszło jak wyszło - mówił na wczorajszym spotkaniu z kibicami trener Armin Tomala.
By zdobywać punkty Radomiak musi grać uważniej w defensywie, bowiem rywale tylko czekają na błędy, a czasem tzw. wielbłądy naszych piłkarzy i bez skrupułów je wykorzystują. - Może za bardzo myślimy o ataku i przez to zapominamy, że przeciwnik także gra po to by strzelać bramki, ale chcemy grać otwartą piłkę, taką, która będzie podobała się kibicom - tłumaczył w czasie czwartkowego "Radomiak bez cenzury" Sławomir Pach. Tak, siak czy owak - cytując fragment z "Poranka Kojota" - trzeba w końcu wygrać, bo w piłce liczą się tylko zwycięzcy.
Do rywalizacji z Wigrami zieloni przystąpią bez kontuzjowanych Władysława Siamina, Mariusza Marczaka, Marcina Figla oraz Macieja Świdzikowskiego, który w Pruszkowie obejrzał czwartą w tym sezonie żółtą kartkę i musi pauzować.
Łatwo o punkty - co pokazały dotychczasowe mecze - i tym razem z pewnością nie będzie, ale na pewno będzie łatwiej i przyjemniej gdy na trybunach stadionu przy Struga zasiądzie liczna rzesza fanów Radomiaka i głośnym dopingiem wesprze drużynę. Przed nami jeszcze dużo grania i nie ma co odpuszczać zarówno jeśli chodzi o zawodników jak i kibiców.
W sobotę o godzinie 16:30 widzimy się przy Struga 63!