To, że do rozegrania tego spotkania w ogóle doszło jest zasługą pracowników MOSiRu, którzy do późnych godzin nocnych walczyli z zalegającym na boisku śniegiem, a tuż przed spotkaniem z powstałą z niego wodą. Choć murawa była bardzo grząska i pewnie długo będzie dochodzić po tym pojedynku, to udało się ją jednak przygotować na tyle, by zawodnicy mogli normalnie rywalizować.
Radomiak rozpoczął spotkanie z trzema zmianami w składzie w porównaniu do ostatniego meczu z Pogonią Siedlce. Piotra Banasiaka między słupkami bramki zastąpił debiutujący w zielonych barwach młodzieżowiec Dominik Budzyński, miejsce pauzującego za czerwoną kartkę Daniela Ciacha zajął Aleksiej Dubina, a na skrzydle za Marcina Byszewskiego zameldował się Piotr Kornacki.
Po 14. minutach gry to właśnie popularny "Buli" - tak jak w ostatnim pojedynku na stadionie przy Struga z Motorem Lublin - wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Najpierw do bezpańskiej piłki na linii końcowej boiska dopadł Marcin Figiel, zagrał do będącego w polu karnym Kornackiego, a ten tylko dostawił stopę kierując futbolówkę do siatki. Euforia na trybunach, odrabianie strat z pamiętnego 0:5 rozpoczęte. W 27. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Resovii i strzale jednego z naszych graczy, piłka najpierw całym obwodem przekroczyła linię bramkową (co uchwycił na jednym ze zdjęć fotograf Echa Dnia), a następnie została wybita już z bramki przez Kamila Słabego, ale sędzia nakazał grać dalej, tym samym nie uznając gola. Od 37. minuty goście zmuszeni byli grać w "10", bowiem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką, za faul na Kornackim został ukarany Wiesław Kozubek. Podopieczni trenera Armina Tomali znakomicie zakończyli pierwszą część meczu, strzelając w 43. minucie gola na 2:0. Dwójkową akcję Samuelson Odunka-Sławomir Pach, na trafienie zamienił ten pierwszy.
Po niespełna dziesięciu minutach gry w drugiej połowie losy meczu w zasadzie rozstrzygnął Marcin Figiel. Popularny "Figo" otrzymał piłkę pod nogi po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Jakuba Cieciury i nie namyślając się długo skleił, a następnie skierował ją do bramki. Resovia nie była w stanie odpowiedzieć, a Radomiak szukał okazji do kolejnego trafienia. To przyszło w 88. minucie. Aleksiej Dubina dokładnie dośrodkował z rzutu rożnego, a niepilnowany Piotr Wlazło tylko dostawił głowę do piłki i ta zatrzepotała w siatce. Naszej drużynie brakowało już tylko jednego trafienia by odbić straty poniesione na jesieni i choć nie było to najważniejsze, to mogło się powieść. W jednej z ostatnich akcji meczu sam na sam z Marcinem Pietryką stanął Leandro, ale jego strzał nie zaskoczył golkipera z Rzeszowa.
Mądra i skuteczna gra Radomiaka przez całe spotkanie zaowocowała kolejnymi trzema punktami na własnym terenie. Po krótkiej przerwie świątecznej przed zielonymi następne pojedynki, tym razem z outsiderami tabeli Siarką Tarnobrzeg i Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.