Totalną katastrofą zakończył się sobotni mecz Radomiaka z Siarką Tarnobrzeg. Zieloni zbyt łatwo pozwolili przeciwnikom na zdobywanie goli i w efekcie tego stracili ich aż cztery, nie strzelając ani jednego.
Przykro to mówić, ale oczekiwania były spore, a zieloni zawiedli na całej linii. Po wyrównanym, pełnym walki z obu stron początku spotkania, można było mieć nadzieję, że zagrzewana do boju przez kibiców nasza drużyna, pomimo towarzyszącemu huraganowi "napocznie" rywala, a później pójdzie już z górki.
Niestety stało się odwrotnie. To Siarka w 10. minucie jako pierwsza zadała cios i to jej grało się łatwiej. Marcin Truszkowski uciekł defensorom Radomiaka, stanął oko w oko z Dawidem Marcem i bez problemu go pokonał. Podopieczni trenera Jałochy rzucili się do odrabiania strat i w 13. minucie byli bardzo bliscy wyrównania. Łukasz Białożyt huknął zza pola karnego, piłka przełamała ręce golkipera Siarki, ale na nieszczęście zielonych zatrzymała się tuż przed linią bramkową. W kolejnych minutach choć Radomiak nie stwarzał stuprocentowych sytuacji, to jednak starał się grać szybko, z zębem i wydawało się, że wreszcie wyrównujący gol padnie. W momencie kiedy nad stadion ponownie przyszła ulewa, drugiego gola strzeliła Siarka. Przyjezdni wykorzystali błąd naszej drużyny przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, Daniel Koczon zagrał ze skrzydła do wbiegającego w pole karne Jakuba Wróbla, a ten dostawił tylko nogę pokonując Marca. W samej końcówce pierwszej odsłony aura jakby się odwróciła i zaczęło wychodzić słońce, a kiedy w 43. minucie drugą żółtą kartką i w konsekwencji czerwoną ukarany został Łukasz Nadolski, wyglądało to jakby słońce zaświeciło dla zielonych.
Pomimo bardzo niekorzystnego rezultatu, z dużą nadzieją patrzyliśmy na drugą połowę. Radomiak rozpoczął ją z przewagą jednego zawodnika, ale siły dość szybko się wyrównały. W 56. minucie za nieprzepisowy - zadaniem sędziego - atak na piłkę, żółtą kartką ukarany został Bartosz Jaroch, a że już wcześniej został napomniany tym samym kolorem kartonika, to musiał udać się do szatni. Przeciwko naszej drużynie Siarka grała zabójczy kontratak, choć trzeci gol padł po kolejnym błędzie przy wyprowadzaniu piłki. Futbolówkę stracił Łukasz Białożyt, do będących przed polem karnym Wróbla, Chrabąszcza i Koczona nie doskoczył żaden z graczy Radomiaka, zawodnicy z Tarnobrzega wymienili futbolówkę między sobą i ten ostatni strzałem z 20 metrów pokonał Marca. Siarka w zasadzie to co miała to strzelała, ale na tym właśnie polega futbol. Niestety Radomiak tych sytuacji nie potrafił sobie stworzyć, więc nie mogło być mowy o zdobywaniu goli. W 73. minucie wynik ustalił Michał Chrabąszcz, który przez nikogo nieniepokojony wbiegł w pole karne i podobnie jak jego kolega z drużyny w pierwszej połowie, dostawił tylko nogę pokonując golkipera RKS-u.
Fatalnie rozpoczęła się ta wiosna dla Radomiaka i wypada tylko mieć nadzieję, że w następnym meczu będzie zupełnie inaczej, a zieloni zaczną grać na miarę swoich możliwości. To co widzieliśmy w rywalizacji z Siarką, to na pewno nie jest ta gra na którą liczymy.
Radomiak Radom - Siarka Tarnobrzeg 0:4 (0:2)
(Truszkowski 10', Wróbel 30', Koczon 61', Chrabąszcz 73')
Radomiak: Marzec - Jaroch, Markowski, Świdzikowski, Wojdyga - Cieciura, Orzechowski (76' Masiuda), Białożyt, Brągiel (60' Wolski) - Leandro, Orłowski
Siarka: Melon - Nadolski, Baran, Makowski, Persona (71' Buras), Chrabąszcz, Stępień (86' Termanowski), Tunkiewicz, Koczon (76' Kowalski), Truszkowski (80' Ciećko), Wróbel
żółte kartki: Jaroch, Świdzikowski, Cieciura - Persona, Makowski, Nadolski
czerwone kartki: Jaroch (za dwie żółte) - Nadolski (za dwie żółte)
sędziował: Andrzej Chudy (Zabrze)