Podziałem punktów zakończył się sobotni mecz Radomiaka z Wigrami Suwałki. Zieloni swoją grą nie porwali tłumów, ale ten jeden punkt też trzeba docenić.
W ramach drugiej kolejki II ligi do Radomia przyjechał stawiany w gronie faworytów do awansu zespół Wigier Suwałki, który w pierwszej serii gier podobnie jak Radomiak wygrał wysoko. Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy dla naszej drużyny i rzeczywiście łatwo nie było.
Spotkanie rozpoczęło się jednak znakomicie dla zielonych. Podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia, którzy na rywalizację z suwalczanami wyszli w identycznym zestawieniu jak przed tygodniem w Krakowie, ruszyli do ataku od pierwszej minuty i z biegiem czasu osiągali coraz większą przewagę. Efekty przyszły w 17. minucie, kiedy to Paweł Czoska zagrał prostopadle do Łukasza Białożyta, a ten oddając strzał, a następnie dobijając futbolówkę, na raty - bo na raty - ale ku uciesze kibiców pokonał Karola Salika. Przez większą część pierwszej połowy zieloni grali dobrze, ale w samej końcówce dali się zepchnąć do defensywy i o mały włos nie zakończyło się to utratą gola. Najpierw w doskonałej sytuacji pomylił się Artur Bogusz, następnie po strzale tego samego piłkarza fantastycznym refleksem popisał się Łukasz Skowron, a na koniec Paweł Omilianowicz trafił piłką w słupek.
Druga połowa w odróżnieniu od pierwszej rozpoczęła się fatalnie dla naszej drużyny. Wszystko zaczęło się od niepotrzebnego rzutu rożnego, po którym posyłając silne i precyzyjne uderzenie w okienko bramki Skowrona gola zdobył Aleksandar Atanacković. Po doprowadzeniu do wyrównania goście osiągnęli przewagę w polu, ale nie rzucili się do jakiegoś zdecydowanego ataku. Wigry znacznie częściej od Radomiaka gościły w polu karnym przeciwnika jednak nie były to takie sytuacje, by mogły zakończyć się kolejnym golem. Zieloni próbowali kontrować, lecz brakowało im zarówno przysłowiowej pary jak i sposobu na sforsowanie defensywy rywala. W końcówce przy kierowanych długich piłkach do ataku nie pomógł nawet wysoki Daniel Ciach, który zaraz po wejściu na boisko został trafiony łokciem i doznał kontuzji łuku brwiowego. Dograł on mecz do końca, jednak opuchlizna zamknęła mu jedno oko.
Spotkanie zakończyło się sprawiedliwym podziałem punktów, z którego dramatu po końcowym gwizdku sędziego nie robił ani jeden, ani drugi zespół. Radomiak z czterema punktami na koncie utrzymał się w czołówce tabeli i po dwóch pierwszych kolejkach z wyniku naszej drużyny można być zadowolonym. Co innego jeśli chodzi o grę, ale miejmy nadzieję, że ta z meczu na mecz będzie coraz lepsza. Nie zapominajmy w jakich okolicznościach ten zespół się kształtował i wciąż kształtuje.
A kolejne spotkanie z udziałem Radomiaka już za tydzień. W sobotę 10 sierpnia o godzinie 17:00 zieloni zmierzą się w Tarnobrzegu z miejscową Siarką. Zachęcamy wszystkich kibiców do zapisów na wyjazd i wsparcia naszej drużyny w tej rywalizacji.
Radomiak Radom - Wigry Suwałki 1:1 (1:0)
(Białożyt 17' - Atanacković 51')
Radomiak: Skowron - Cieciura, Kalinowski, Wichtowski, Derbich, Byszewski, Radecki, Białożyt, Czoska (65' Cichos), Kornacki (69' Puton K.), Leandro (81' Ciach)
Wigry: Salik - Lauryn, Wenger, Drągowski, Widejko, Bogusz, Atanacković, Jeriomenko (79' Makarewicz), Romachów (8' Omilianowicz), Tarnowski (66' Makaradze), Tuttas
żółte kartki: Wichtowski, Białożyt, Czoska - Lauryn, Atanacković, Widejko
sędziował: Marcin Bielawski (Katowice)