Po zaciętym, pełnym emocji i zwrotów akcji meczu, piłkarzom Radomiaka nie udało się wrócić z Częstochowy choćby z jednym punktem. Zieloni strzelili dwa gole, ale stracili trzy i doznali pierwszej porażki w tym sezonie.
"Chcieliśmy ten mecz wygrać, dlatego przegraliśmy" - powiedział na pomeczowej konferencji szkoleniowiec naszej drużyny Jacek Magnuszewski. Zieloni dwukrotnie leżeli na łopatkach, ale zdołali się podnieść. Co więcej, nasz zespół nie zamierzał chować się za podwójną gardą, ale grał o wszystko. Skrzętnie wykorzystali to doświadczeni gospodarze i choć nic na to nie wskazywało, zadali decydujący cios i wygrali.
Mecz w Częstochowie rozpoczął się dla Radomiaka fatalnie. Już pierwsza akcja przyniosła gospodarzom gola. Wojciech Okińczyc wykorzystał dośrodkowanie z lewej strony boiska od Piotra Malinowskiego i strzałem głową pokonał Michała Kulę. Nim zieloni zdołali otrząsnąć się po straconej bramce, to przegrywali już 0:2. W 17. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówkę tylko lekko trącił Maksym Kowal i Kula po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki.
Dwa szybkie ciosy nie podłamały jednak naszego zespołu. Sygnał do odrabiania strat dał Mateusz Radecki, ale jego strzał zdołali jednak zablokować defensorzy Rakowa. W 23. minucie fatalny w skutkach błąd popełnił bramkarz Rakowa Maciej Mielcarz. Naciskany przez Krzysztofa Ropskiego golkiper miejscowych podał piłkę wprost pod nogi Leandro, a ten znakomicie wykorzystał prezent i zdobył kontaktowego gola.
Po zmianie stron kilka razy groźnie zrobiło się pod naszą bramką, ale bardzo dobrze między słupkami spisywał się Michał Kulka, który wybronił kilka nieprzyjemnych uderzeń miejscowych. Podopieczni Jacka Magnuszewskiego nie mając nic do stracenia dążyli do zdobycia drugiego gola i dopięli swego. W 55. minucie Maciej Mielcarz sfaulował w polu karnym Pawła Wolskiego i sędzia podyktował rzut kary. Jedenastkę na gola zamienił Leandro, dla którego było to już czwarte trafienie w obecnym sezonie.
Radomiak po zdobyciu wyrównującej bramki poczuł wyraźnie, że może dziś w Częstochowie sprawić ogromną niespodziankę i wyjechać z trudnego terenu z kompletem punktów. Nasz zespół przeważał, kontrolował przebieg meczu, atakował, stwarzał groźne sytuacje, ale niestety to gospodarze w 78. minucie po jednej z nielicznych akcji zdobyli trzeciego gola. Nasi piłkarze dali się zaskoczyć po wrzucie z autu. Ponownie w roli głównej wystąpił były gracz Podbeskidzia Bielsko-Biała Piotr Malinowski. Pomocnik Rakowa urwał się lewą stroną boiska, wpadł w pole karne i wyłożył piłkę nadbiegającemu Dariuszowi Pawlusińskiemu, który mocnym strzałem bez problemów pokonał Kulę.
Zieloni do końca dążyli do odwrócenia losów meczu, ale doświadczony zespół Rakowa nie dał sobie wydrzeć trzech oczek.
Już w piątek 21 sierpnia Radomiak na stadionie przy ul. Narutowicza 9 zagra z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Serdecznie zapraszamy na to spotkanie!
Raków Częstochowa - Radomiak Radom 3:2 (2:1)
(Okińczyc 1', Kowal 17', Pawlusiński 78' - Leandro 23', 57' (k))
Raków: Mielcarz - Waszkiewicz, Radler (71' Kendzia), Góra, Buczkowski, Kamiński (66' Pawlusiński), Bronisławski, Kmieć, Okińczyc (58' Hoferica), Malinowski, Kowal (66' Łazaj)
Radomiak: Kula - Wasilewski, Jędrzejczyk, Świdzikowski, Sulkowski, Wolski (76' Brągiel), Chrabąszcz (86' Puton W.), Radecki, Napora (46' Kwiek), Leandro, Ropski (69' Uliczny)
żółte kartki: Radler, Malinowski - Napora, Sulkowski
sędziował: Radosław Wąsik (Lublin)