Wreszcie skutecznie zagrali w środowe popołudnie w Tarnobrzegu piłkarze Radomiaka i pokonali miejscową Siarkę pewnie 4:1. Teraz czas na Motor!
Mecz z Siarką zieloni rozpoczęli z dwiema zmianami w składzie w porównaniu do ostatniego pojedynku. Na lewym skrzydle pojawił się Piotr Kornacki, a na "10" Marcin Figiel. Na ławce rezerwowych usiadł natomiast Piotr Prędota, zaś z powodu urazu na spotkanie nie pojechał Samuelson Odunka.
Znakomite otwarcie spotkania zanotowali miejscowi, którzy w 5. minucie objęli prowadzenie. Piłkę w środku pola stracił Figiel, przejął ją jeden z graczy Siarki, zagrał dalekie podanie do wysuniętego Marcina Truszkowskiego, który uciekł stoperom Radomiaka i w sytuacji sam na sam pokonał Dominika Budzyńskiego. Podopieczni trenera Niedźwiedzia bardzo szybko mogli wyrównać, lecz w 9. minucie po akcji Figla i trafieniu Leandro, sędzia nie uznał gola, odgwizdując spalonego. Nasza drużyna, w zasadzie tradycyjnie już przeważała, prowadziła grę, ale przez to narażała się na kontrataki. I tak w 18. minucie, co prawda nie po kontrataku, ale po wrzucie z autu mogliśmy stracić drugiego gola. O mały włos zbyt wolne zebranie się Daniela Ciacha wykorzystałby Truszkowski, który w doskonałej sytuacji trafił jednak piłką w słupek. Po tej sytuacji zawodnicy Radomiaka chyba wreszcie się otrząsnęli i szybko odpowiedzieli pięknym trafieniem Krystiana Putona. Gol ponownie nie został uznany, ponieważ ponownie arbiter boczny "podniósł" kontrowersyjnego spalonego. Wreszcie w 24. minucie o spalonym nie mogło być już mowy i po zagraniu od Figla, Piotr Kornacki w sytuacji sam na sam pokonał Kamila Beszczyńskiego. Do trzech razy sztuka. Jeszcze przed przerwą Radomiak po raz czwarty w tym spotkaniu umieścił piłkę w bramce Siarki, ale akcja Figla z Leandro znów została zakwalifikowana jako "spalona".
Pierwsza odsłona pokazała, że ze sforsowaniem defensywy teamu z Tarnobrzega nasza drużyna nie ma większych problemów, dlatego z nadzieją wyglądaliśmy drugich 45 minut. Te niespodziewanie rozpoczęły się od oblężenia bramki Budzyńskiego. Zieloni nie potrafili oddalić zagrożenia z własnego pola karnego i tylko szczęściu mogą zawdzięczać, że nie stracili gola. Po strzale Jarosława Piątkowskiego futbolówka zatrzymała się na poprzeczce. Idąc tropem z pierwszej połowy, na sygnał alarmowy radomianie reagowali błyskawicznie. W 51. minucie znakomitym uderzeniem z boku pola karnego popisał się egzekwując rzut wolny Jakub Cieciura i piłka ku uciesze strzelca, drużyny i kibiców Radomiaka, wpadła za kołnierz Beszczyńskiego. Wyjście na prowadzenie podziałało na naszych zawodników in plus, bowiem z jeszcze większą determinacją ruszyli oni po kolejne gole. I stało się. W 54. minucie Figiel wypuścił w uliczkę Mateusza Radeckiego, ten popędził w kierunku bramki rywala i po chwili utonął w objęciach kolegów po strzeleniu gola na 3:1. Wejście smoka mógł zaliczyć w 69. minucie Piotr Prędota, ale nie przyjął dobrze piłki mając przed sobą już tylko golkipera Siarki. W ostatnim kwadransie sytuacje stwarzał nie tylko Radomiak, ale trzeba to uczciwie przyznać, także gospodarze i gdyby tylko wykazali się oni większą skutecznością, to spokojnie mogli doprowadzić do wyrównania. Tak się jednak nie stało, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry swojego drugiego gola w tym spotkaniu zdobył Kornacki i było po meczu.
Po dwóch porażkach z rzędu zieloni ponownie zwycięzcy i oby tak do końca sezonu. Już w najbliższą niedzielę czeka nas wyjazd sezonu na mecz z wciąż niepewnym utrzymania Motorem Lublin. Nie pozostaje zatem nic innego, jak tylko jechać do Lublina z rzeszą Warchołów i wsparcia drużyny Radomiaka w walce o kolejny triumf. Zapowiada się kapitalne spotkanie!
Siarka Tarnobrzeg - Radomiak Radom 1:4 (1:1)
(Truszkowski 5' - Kornacki 24', 90'+2, Cieciura 51', Radecki 54')
Siarka: Beszczyński K. - Korona, Tyburski, Grunt, Sulkowski, Truszkowski, Michalski (82' Zalewski), Piątkowski (57' Hynowski), Stępień (56' Cichos), Wolan, Gębalski (63' Janiec)
Radomiak: Budzyński - Cieciura (79' Wójcik), Ciach, Świdzikowski, Derbich, Puton (83' Byszewski), Wlazło, Radecki, Figiel (72' Pach), Kornacki, Leandro (68' Prędota)
żółte kartki: Korona, Piątkowki, Truszkowski - Radecki, Pach, Byszewski
sędziował: Paweł Kukla (Kraków)