Świadkami dobrego meczu byli wszyscy ci, którzy w sobotnie popołudnie zasiedli na stadionie w Tarnobrzegu. Szkoda tylko, że zielonym nie udało się zapunktować.
Znający realia grupy wschodniej II ligi doskonale wiedzieli, że w nowym sezonie drużyna Siarki Tarnobrzeg pomimo fatalnego startu nie będzie przysłowiowym chłopcem do bicia, a podrażniona dwoma porażkami grając przed własną publicznością będzie bardzo trudnym przeciwnikiem dla Radomiaka. Tak też się stało, ale zieloni również chcieli wygrać, przez co zgromadzeni na trybunach kibice byli świadkami dobrego, toczonego w szybkim tempie i emocjonującego meczu.
Podopieczni Tomasza Tułacza od pierwszego gwizdka sędziego grając przed własną publicznością wyglądali bardzo pewnie, grali krótko, agresywnie i gdy trzeba było to uciekali się do zagrań faul. Taka gra przyniosła efekt, bowiem w 14. minucie Siarka objęła prowadzenie, a strzelcem gola był Daniel Koczon. Radomiak zareagował bardzo dobrze i zdecydowanie ruszył do odrabiania strat. W 19. minucie potężną bombę na bramkę Pogorzelca posłał Leandro, a golkiper tarnobrzeżan z trudem sparował futbolówkę na rzut rożny. Z tego rzutu rożnego radomianie wyrównali. Dobre dośrodkowanie Łukasza Białożyta przedłużył Daniel Ciach, akcję na dalszym słupku przytomnie zamknął "Leo" i strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Mecz naprawdę mógł się podobać, bowiem niczym nie przypominał on toczonych w tropikalnych upałach zmagań z pierwszych dwóch kolejek. W 30. minucie po zamieszaniu w polu karnym jeden z graczy Siarki skierował futbolówkę do bramki Radomiaka, ale sędzia boczny dopatrzył się spalonego i gol nie został uznany. Zieloni odpowiedzieli strzałem Piotr Kornackiego, który nieznacznie minął prawy słupek bramki. W samej końcówce pierwszej odsłony Siarka przycisnęła, ale team trenera Niedźwiedzia ten napór przetrwał. W ostatniej minucie tej części gry gospodarze domagali się jeszcze rzutu karnego za domniemane przewinienie Daniela Ciacha na Łukaszu Popieli, ale arbiter główny uznał, że zawodnik Siarki próbował wymusić jedenastkę. Podobną sytuację mieliśmy również pod drugą bramką, gdzie w 15. minucie ewidentnie nieprzepisowo powstrzymywany był wbiegający w pole karne Paweł Czoska. Wówczas sędzia również nie widział przewinienia.
Początek drugiej połowy był wyrównany i nieco chaotyczny, a po nim szkoleniowcy obu ekip zaczęli przeprowadzać zmiany. W Radomiaku pojawili się m. in. Krystian Puton oraz Łukasz Cichos. W 71. minucie stuprocentową sytuację mieli miejscowi. Kapitalnie jednak spisał się Skowron, który w porę wyszedł z bramki skracając kąt i tym samym odbijając futbolówkę. Sebastian Boenisch Radomiak także odpowiedział akcją lewym skrzydłem i... zdobył gola. Dośrodkowanie Derbicha skutecznie wykończył Cichos, ale niestety dla zielonych trafienie byłego gracza Siarki nie zostało uznane, bowiem sędzia boczny podniósł chorągiewkę sygnalizując drugiego w tym spotkaniu wątpliwego spalonego. Przebieg spotkania zwiastował, że albo jedna z drużyn strzeli bramkę i wygra, albo mecz zakończy się podziałem punktów. Tak też się stało. W 77. minucie Dariusz Frankiewicz zdecydował się na strzał z dalszej odległości, a szybującej pod poprzeczkę piłki nie zdołał dosięgnąć Łukasz Skowron i ta ugrzęzła w siatce. Po tym golu Siarka szczelnie i mądrze broniła dostępu do własnej bramki, z minuty na minutę przybliżała się do końcowego triumfu, a że naszej drużynie nie udało się już rozmontować defensywy gospodarzy, to spotkanie zakończyło się zwycięstwem teamu ze Tarnobrzega.
Pierwszą porażkę w sezonie trzeba przełknąć i oczywiście nie jest to niczym przyjemnym, ale nie można po trzech kolejkach popadać w skrajności i ferować wyroków. Liga dopiero się rozkręca, a na pierwsze oceny czy podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Na starcie sezonu punkty pogubiły już wszystkie zespoły, a to zwiastuje nam bardzo wyrównane zmagania i bardzo zmienną sytuację w tabeli, która z kolejki na kolejkę może obracać się o 180 stopni.