Na pytania dziennikarzy portalu pierwszytaki.pl odpowiedzieli dwaj kolejni piłkarze Radomiaka, Szymon Stanisławski i Kacper Wnuk.
Jak wyglądała wasza droga do seniorskiej kadry?
Kacper Wnuk: Moja przygoda z piłką rozpoczęła się w Beniaminku w szkółce piłkarskiej. Tam właśnie stawiałem swoje pierwsze piłkarskie kroki. Jako dziewięciolatek pierwszy raz pojawiłem się na treningu. Mieliśmy silną drużynę zawsze graliśmy o najwyższe cele, bardzo dobrze wspominam tamte czasy. Po pewnym czasie mój rocznik się rozpadł, miałem kilka ofert z różnych klubów jednak zdecydowałem się przejść do Radomiaka, gdzie od czasów juniorskich walczyłem o przebicie się do seniorskiej kadry. W wieku 19 lat udało mi się zadebiutować w pierwszym zespole.
Szymon Stanisławski: W wieku sześciu lat tata zaprowadził mnie z bratem na trening Viki Radom, gdzie otwierane były nowe roczniki. Wtedy to była bardziej zabawa niż profesjonalny sport. Jednak z sentymentem wspominam te czasy. Gdy miałem 14 lat za namową trenera Artura Kupca zdecydowałem się przejść do Beniaminka. Klub grał wtedy w lidze mazowieckiej, chciałem spróbować swoich sił z takimi zespołami jak: Legia Warszawa, Polonia Warszawa. Po przejściu do Radomiaka musiałem naprawę ciężko pracować by przebić się do pierwszego zespołu. Za trenera Jałochy udało mi się po raz pierwszy wyjść w podstawowym składzie na mecz z Pogonią Siedlce i świetnie wspominam ten moment.
Obaj graliście w Beniaminku Radom, jak wspominacie tamte czasy i jak ten okres wpłynął na rozwój waszej kariery?
Kacper: Myślę, że ta szkółka wykreowała wielu znakomitych zawodników na poziomie I ligi oraz Ekstraklasy, poza tym jej wychowankowie zawsze zasilali pierwszą drużynę Radomiaka, dlatego uważam, że ten klub dał mi naprawdę silne podstawy do późniejszej kariery seniorskiej.
Szymon: Osobiście bardzo dobrze wspominam czasy gry w Beniaminku. Miałem okazję grać ze znakomitymi zawodnikami, być prowadzonym przez ciekawych trenerów, a co najważniejsze - walczyliśmy wtedy o mistrzostwo ligi mazowieckiej jako malutki klub z Radomia, przeciwko wielkim markom, takim jak Legia Warszawa.
Gdzie na boisku czujecie się najlepiej?
Szymon: Zdecydowanie boiskowa „9”, wysunięty napastnik. Lubię powalczyć o piłkę, zastawić, oddać silny strzał.
Kacper: Ofensywny pomocnik cofnięty za napastnikiem, czyli klasyczna „10” jest moją ulubioną pozycją na boisku. Jednak mogę też zagrać na boku pomocy i nie jest to dla mnie problemem.
Wasze najmocniejsze strony na boisku?
Kacper: Drybling jest moją najmocniejszą stroną, ale myślę też, że dobra technika pomaga mi w dużym stopniu na boisku.
Szymon: Na pewno mocny strzał, dysponuję również dużą siłą fizyczną, która pomaga mi się zastawić. Ale również waleczność i serce do gry.
Czyli bardziej Robert Lewandowski niż Karim Benzema?
Szymon: Myślę, że Robert Lewandowski, chociaż nie dysponuję z pewnością taką techniką. Lubię jednak zastawić się, zgrać piłkę tak, jak Robert.
Jak wygląda wasze przygotowanie przedmeczowe, czy macie swoje specjalne rytuały?
Kacper: Zarówno w przeddzień meczu, jak i w jego dniu ważny dla mnie jest posiłek. Wiem co muszę zjeść, aby mieć siły na pełne 90 minut gry. Poza tym, dużą wagę przywiązuję do przygotowania sprzętu tak, by przed samym meczem nie zaprzątać sobie głowy niepotrzebnymi sprawami i myśleć tylko o tym, co czeka mnie na boisku.
Szymon: Tak jak powiedział Kacper, bardzo ważne jest odpowiednie odżywianie oraz nawadnianie przed meczem. Jednak ja zawsze w przeddzień meczu, przed snem, wyobrażam sobie, co bym zrobił na boisku w danej sytuacji. Próbuję zaplanować w głowie cały mecz w moim wykonaniu. Ponadto dobra muzyka pobudza mnie przed samym spotkaniem.
Czy wzajemna rywalizacja o miejsce w składzie mobilizuje was, czy wam przeszkadza?
Kacper: Na pewno mobilizuje. Gdyby nie rywalizacja nasza praca, jako piłkarzy, byłaby nudna. Na tym polega sport, by rywalizować, wygrywać, przegrywać, ale ciągle dążyć do przodu. Obecnie w kadrze jest duża rywalizacja i każdy musi dawać z siebie wszystko, aby rozpocząć mecz w podstawowym składzie.
Szymon: Nie mam nic do dodania, Kacper wspaniale to ujął…(śmiech)
Kobiety w waszym życiu wspierają was w dążeniu do realizacji swoich pasji, są motorem napędowym, czy może stoją z boku?
Kacper: Moja żona wspiera mnie z całych sił w tym co robię, jednak często lubię zamknąć się w sobie i pewne problemy, sprawy przemyśleć na spokojnie. Nie wszystko mówię, pewne rzeczy duszę w sobie, lecz pomaga mi to wrócić do nich ze zdwojoną siłą.
Szymon: W odróżnieniu od kolegi nie mam jeszcze żony, lecz moja kobieta bardzo mocno motywuje mnie do dalszej pracy nad sobą. Po każdym meczu pyta o wynik, ile grałem, czy wszystko w porządku. Ogólnie bardzo przejmuje się moim zdrowiem, jak również wynikami mojego klubu.
Kacper, wiemy, że interesujesz się freestyle'm i piłką halową, skąd takie zamiłowanie i czy może wiążesz z tym przyszłość?
Kacper: Wszystko co związane z piłką mnie interesuje. Freestyle, halówka, czy piłka plażowa to odmiany football'u, które bardzo lubię. Nie wiąże z tym przyszłości, traktuję to jako pasję, hobby, po prostu sposób na miłe spędzanie wolnego czasu.
Szymon, Twój brat również jest piłkarzem, czy widzisz jakieś podobieństwa w grze między wami?
Szymon: Przez lata chciałem dorównać "piłkarsko" bratu. On zawsze był waleczny i bardzo ambitny, dążył do wyznaczonych celów. Teraz z perspektywy czasu widzę, że jesteśmy podobni do siebie, chyba geny robią swoje…(śmiech).
Najbardziej budujące słowa, jakie usłyszeliście od trenera?
Kacper: Nie przypominam sobie teraz nic konkretnego, lecz mnie osobiście bardziej buduje pochwała niż ganienie, czy ostra wymiana zdań. Ale wiem, że to zależy od człowieka, każdy inaczej to postrzega.
Szymon: A ja wręcz odwrotnie. Lubię czasem dostać w kość. Mnie to pobudza do jeszcze cięższej pracy. Ale z drugiej strony wiadomo - ciepłe słowo od trenera buduje zawodnika i pomaga mu uwierzyć we własne umiejętności.
Kacper, Twój Dziadek Jur Zieliński to znana postać w radomskiej piłce (były trener Radomiaka). Czy miał on wpływ na Twoje zamiłowanie do piłki?
Kacper: Ja kocham grać w piłkę i cieszę się, że mogę robić to, co lubię i jeszcze zarabiać w ten sposób pieniądze. W tym miejscu muszę zaznaczyć - nikt nigdy nie naciskał na to, żebym został piłkarzem, to wyszło samo z siebie. Dziadek zawsze motywował mnie do pracy i pomagał w każdy możliwy sposób, jednak nigdy nie było takiej sytuacji, żeby zmuszał mnie do pójścia na trening. Na pewno jego doświadczenie i wsparcie pomagało mi w dojściu do miejsca, w którym jestem.
Dlaczego Radomiak?
Szymon: Wiadomo, gra się w swoim mieście, ciągle jest się wśród swoich przyjaciół, którzy wspierają w trudnych chwilach. Oczywiście fenomenalni kibice i ich oprawy, dzięki którym nie raz ciarki przechodzą po plecach. Myślę, że są to jedni z najlepszych kibiców w Polsce. Fakt, że biega się z herbem klubu swojego rodzinnego miasta pomaga się motywować i odnajdywać siłę w trudnych momentach.
Kacper: Przede wszystkim kibice! Radomiak to wielka marka w Polsce jeśli chodzi właśnie o fanów i na pewno dużo przyjemniej gra się właśnie dla takiej publiczności. Od dziecka kibicowałem Zielonym i gra dla tego klubu była dla mnie spełnieniem młodzieńczych marzeń.
Wasze cele na przyszłość krótko i długoterminowe?
Kacper: Krótkoterminowe to na pewno jak najwyższe miejsce w lidze. Jeśli chodzi o dłuższą perspektywę, to na pewno jak najwyższa klasa rozgrywkowa. Czas pokaże jak wysoko uda nam się zajść.
Szymon: Nie będę owijał w bawełnę. Obecnie jest ciekawa drużyna, fajni ludzie. Chciałbym, aby klub awansował i powrócił do II ligi. Będzie ciężko, ale myślę, że mamy na tyle zdolnych piłkarzy, by tego dokonać. A dalej... Celem jest gra na jak najwyższym poziomie. Zobaczymy jak to wszystko się ułoży. Z pewnością damy z siebie wszystko, żeby osiągnąć ten cel.
Wymarzony klub w Polsce lub za granicą? Ale taki realny nie "barceloidalny"?
Kacper: Realny? Hm…Barcelona D…
Szymon: Jeśli Kacper Barcelona D, to ja chyba Real Madryt H…(śmiech).