Na ósmym miejscu w tabeli rundy wiosennej (załączona grafika) i dwunastym w ogóle uplasował się zespół Radomiaka. Gdyby równie dobra była jesień, dziś cieszylibyśmy się z utrzymania.
Wygrać z reformą II ligi w sezonie 2013/2014 nie było łatwo. Z góry wiadomym było, że uda się to zaledwie ośmiu klubom. W gronie szczęśliwców znalazły się tylko dwie drużyny, które po rundzie jesiennej znajdowały się w strefie spadkowej, a na koniec wiosny mogły świętować utrzymanie. Mowa tu o Wiśle Puławy, która w pierwszej jak i drugiej części sezonu zdobyła po 25 punktów (ostatecznie 8. lokata) oraz beniaminku z Legionowa, który na wiosnę załatwił wszystkich (nie w sensie dosłownym), wygrał tę część sezonu i zakończył rozgrywki na czwartej pozycji. Co ciekawe jednym z nielicznych, którzy pokonali wiosną Legionovię był właśnie Radomiak... i to na jej terenie.
Ósme miejsce zielonych w tabeli wiosny udowadnia, że drużyna trenera Jałochy mogłaby śmiało rywalizować na II-ligowym szczeblu. Do utrzymania to jednak nie wystarczyło i marnym pocieszeniem jest fakt, że nasz zespół na zakończenie tej części sezonu wyprzedził sześć innych drużyn, a w tabeli wiosny znalazł się także nad mającymi utrzymanie Stalą Stalowa Wola i Stalą Mielec. W końcowym rozrachunku zabrakło mimo wszystko kilku oczek by przeskoczyć Stal Rzeszów, Limanovię, Olimpię Elbląg i Wisłę Puławy, która jako ostatni zespół - choć w ostatniej kolejce przegrała - zdołała się utrzymać.
- Poza ostatnią czwórką szkoda każdego kto spadł. Według mnie można robić reorganizację, ale rozkładajmy to na dłuższy okres czasu, na przykład na dwa sezony, żeby nie wyrzucać tych zespołów, które mają potencjał, żeby w tej drugiej lidze grać. A tak w jednym roku zrobiono takie cięcie... - mówił na konferencji po ostatnim meczu sezonu szkoleniowiec Radomiaka Marcin Jałocha.
W podobnym tonie o reformie wypowiedział się trener Stali Paweł Wtorek. - Popatrzmy ile wartościowych klubów jak choćby Radomiak, czy inne drużyny, które wcale nie były słabsze od zespołów, które się załapały do tej ósemki, spada z ligi. Dla niektórych klubów ta reforma to jest piłkarska śmierć. Nie ma się co oszukiwać. Władze miasta patrzą na wyniki i szczególnie w Radomiu, gdzie jest system stypendialny, a pieniądze są uzależnione od ligi w której się gra, jest to walka o życie. My troszkę chyba panu prezesowi Bońkowi tę reformę zepsuliśmy, bo powiedział, że piłka nożna jest dla bogatych, ale znalazło się jedno miejsca dla biednego klubu.
W sezonie 2013/2014 o awans na zaplecze ekstraklasy biły się tylko trzy kluby: Wigry Suwałki, Pogoń Siedlce i Siarka Tarnobrzeg. Wszystkie te zespoły rozegrały dobre, równe dwie części sezonu, ale rzecz jasna jedna z drużyn musiała obejść się smakiem. Ostatecznie do I ligi awansowały prezentujące kapitalny finisz Wigry oraz Pogoń, która milowy krok w tym kierunku zrobiła wygrywając w przedostatniej kolejce właśnie z Siarką.
- To były trzy zespoły, które nie od grudnia, ale od lipca dysponowały i grały przez cały sezon w bardzo dobrych składach. Właśnie w tych trzech klubach upatrywałem faworytów do awansu i dwa z nich awansowały - oceniał trener Jałocha.
Podsumowaniem, ale nie sensowności, lecz sposobu przeprowadzania reformy II ligi niech będzie fakt mówiący o tym, iż ze 148 III-ligowców, awans do II ligi w sezonie 2013/2014 uzyska tylko dwa kluby, i to w dodatku po podwójnych spotkaniach barażowych...