Bez zdobywania goli trudno myśleć o zdobywaniu punktów. Choć Radomiak przez niemal całe spotkanie w Rzeszowie dzielnie stawiał czoła Stali, to i tak zszedł z boiska pokonany, a wszystkie starania poszły na marne.
W wyjściowym składzie zielonych na sobotni mecz doszło do kilku zmian w porównaniu do ostatniego pojedynku. Między słupki bramki powrócił Michał Kula, do ataku powędrował Leandro, a na pozycji defensywnego pomocnika ustawiony został Aleksiej Dubina i trzeba przyznać, że radził sobie tam bardzo dobrze. Do środka pola po absencji wrócił także Łukasz Białożyt.
Pierwsza połowa meczu była wyrównana i nie obfitowała w wiele sytuacji strzeleckich. Jakąś tam optyczną przewagę miał Radomiak, a przede wszystkim miał jedną doskonałą okazję by otworzyć wynik rywalizacji. W 22. minucie defensywie Stali kapitalnie urwał się Leandro, który popędził w stronę bramki Lewandowskiego, ale niestety strzał naszego napastnika został oddany minimalnie zbyt późno i przez to został skutecznie zblokowany przez wracającego Bednarczyka. Pod bramką gospodarzy było groźnie także dwie minuty później, kiedy to zieloni wykonywali rzut wolny tuż sprzed pola karnego. Marcin Orłowski strzelił celnie, ale golkiper Stali choć na raty, to jednak poradził sobie z tym uderzeniem. I to tyle jeśli chodzi o pierwsze 45 minut.
Druga odsłona rozpoczęła się bardzo źle dla Radomiaka. Grająca do tej pory pewnie radomska defensywa dała się zaskoczyć i Kaźmierowski popędził w stronę bramki Michała Kuli. Już w polu karnym próbujący ratować sytuację Maciej Świdzikowski sfaulował napastnika Stali i oprócz rzutu karnego mieliśmy także czerwoną kartkę dla kapitana RKS-u. To już czwarty "kier" i czwarte "wapno" przeciwko Radomiakowi w ciągu zaledwie pięciu meczów tej wiosny. Trudno tę sytuację jakoś racjonalnie wytłumaczyć, bo z pewnością nie jest ona standardową, ale z pewnością nie wynika też z nadzwyczajnej - jak niektórzy twierdzą - brutalności graczy Radomiaka. Żeby była jasność, do decyzji arbitra z 51. minuty nie można się przyczepić.
Rzut karny to jeszcze nie gol, o czym przekonaliśmy się także już tej wiosny. Tak właśnie było w Rzeszowie. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Kolesnikovs, ale swoją robotę na linii doskonale wykonał Michał Kula odbijając piłkę po strzale zawodnika Stali. Tak czy siak, do końca spotkania Radomiak zmuszony był grać w "10".
Zieloni nastawili się na kontrę, a przewagę osiągnęli gospodarze, którzy bardzo często zatrudniali Kulę. Niemal zupełnie bezrobotny był z kolei Lewandowski. Co prawda Radomiak kilka razy urwał się z kontratakiem, ale nie został on na tyle skutecznie zakończony by chociaż zmusić do poważnej interwencji golkipera Stali. W 69. minucie w polu karnym teamu z Rzeszowa miała miejsce sytuacja, która mogła zmienić losy rywalizacji, ale sędzia Lis nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego po tym jak zagrana przez Dariusza Brągiela futbolówka trafiła w rękę blokującego dośrodkowanie Arkadiusza Drożdżala. Cóż... farta do takich akcji to my nie mamy.
Mamy za to totalnego niefarta, który dał o sobie znać w 85. minucie. Bednarczyk zagrał lecącą dobre pół godziny górną piłkę w pole karne Radomiaka, tam przestawić Lisieckiemu dał się Bartosz Jaroch i zawodnik Stali stanął oko w oko z Kulą. Tym razem golkiper teamu ze Struga już jednak skapitulował, a Radomiak przegrał trzeci mecz w tej rundzie tracąc gola w końcowym fragmencie spotkania. Pech, dramat, katastrofa. Cały mecz znów poszedł na marne. Jeszcze w doliczonym czasie gry Kaźmierowski opuścił boisko po tym jak ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, ale nie miało to żadnego znaczenia na końcowy rezultat.
Nie ma goli, nie ma punktów. Te dwa zwroty najlepiej tłumaczą bolączkę, na którą cierpi drużyna Radomiaka w rundzie wiosennej. Zapewne inaczej układałyby się i kończyłyby się mecze zielonych, gdyby padały w nich gole strzelane przez zawodników RKS-u. Tych niestety wciąż wyglądamy, a rywale do bólu to wykorzystują. Obyśmy się ich szybko doczekali, bo takich zakończeń jak to w Rzeszowie, mamy wszyscy serdecznie dość.
Za tydzień Radomiak zagra na własnym boisku ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.
Stal Rzeszów - Radomiak Radom 1:0 (0:0)
(Lisiecki 85')
Stal: Lewandowski - Drożdżał, Bednarczyk, Baran, Maślany, Prędota, Kolesnikovs (71' Krzysztoń), Brocki (76' Szczoczarz), Jędrys, Lisiecki (90' Lisańczuk), Kaźmierowski
Radomiak: Kula - Jaroch, Markowski, Świdzikowski, Wojdyga - Cieciura (75' Filipek), Białożyt, Dubina, Brągiel, Leandro (86' Stanisławski), Orłowski (57' Masiuda)
żółte kartki: Jędryas, Kaźmierowski, Szczoczarz - Świdzikowski, Wojdyga, Masiuda, Białożyt
czerwone kartki: Kaźmierowski (za dwie żółte) - Świdzikowski
sędziował: Jacek Lis (Katowice)