W sobotę Radomiaka czeka ciężki mecz ze spadkowiczem z I ligi GKS-em Tychy. Oto co przed tym spotkaniem mówi szkoleniowiec Radomiaka Jacek Magnuszewski.
Panie trenerze nie ma co ukrywać, że za dużo punktów w ostatnim czasie stracił Radomiak. Jeden punkt zdobyty w trzech ostatnich meczach spowodował, że nasz zespół ma już tylko dwa punkty przewagi nad dziewiątą w tabeli Kotwicą.
- Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że te punkty nam uciekły. Zrobiliśmy za dużo błędów, takich prostych błędów gdzie przeciwnicy zdobywali bramki i przez to te punkty traciliśmy. W meczu z Wisłą Puławy wiadomo jak było... uważam, że ten rzut karny, którego nie wykorzystał Leo załatwił by sprawę, a w ostatnim spotkaniu z Olimpią przeciwnik bardzo prostym środkami - trzema stałymi fragmentami gry z nami wygrał. Zabrakło nam w tym meczu konsekwencji i przede wszystkim odpowiedzialności w naszych zachowaniach w obronie. Można było tych sytuacji uniknąć, dlatego musimy dążyć do tego by ta konsekwencja w grze obronnej wróciła, bo to było kluczem do sukcesów w poprzednich meczach i liczę, że ta mądrość w najbliższym spotkaniu z GKS Tychy przełoży się na wynik.
Jeszcze kilka tygodni temu właśnie te cechy o których mówimy, czyli solidność, dyscyplina czy konsekwencja cechowały Radomiaka i zespół wygrywał, zdobywał punktował. By znów zacząć wygrywać i myśleć o zbieraniu punktów muszą te rzeczy na pewno wrócić.
- Uważam, że jest to podstawowa rzecz, którą należy unormować, bo gdzieś to wszystko się rozregulowało. Wydaje mi się, że szczególnie w Zambrowie ta nasza gra zwłaszcza na połowie przeciwnika i to, że długo operowaliśmy tam piłką trochę nas uśpiła i dostaliśmy "dzwona" po którym już nie potrafiliśmy się obudzić. Za dużo było nerwowości, chaosu, brakowało uporządkowania gry aczkolwiek mięliśmy też swoje sytuacje, ale zabrakło nam trochę czy to szczęścia, czy umiejętności czy chłodnej głowy, bo nawet przy wyniku 0:2 ten mecz mógł się inaczej potoczyć.
Najbliższy rywal GKS Tychy, to zespół oparty na doświadczonych zawodnikach, który gra jednak w kratkę, ale bez wątpienia w dalszym ciągu to główny faworyt do awansu i na pewno w sobotę Radomiaka czeka ciężka przeprawa.
- GKS Tychy na pewno mierzy wysoko, chce awansować do I ligi i zdajemy sobie sprawę, że ciężki mecz przed nami, ale wydaje mi się, że zawsze lepiej gramy z takimi zespołami, które starają się grać w piłkę i liczę, że w sobotę będzie podobnie. W GKS-ie gra dużo zawodników, którzy wcześniej występowali w wyższych ligach, w ekstraklasie w topowych zespołach, ale nie jest to drużyna, która byłaby takim dominatorem i wygrywała w każdym meczu, grają faktycznie w kratkę. Na pewno postaramy się przeciwstawić rywalowi swoją jakością piłkarską i zobaczmy jak będzie to wyglądało na boisku. Musimy przeanalizować rywala, jego mocne i słabe strony. Gramy u siebie, przed swoimi kibicami i będziemy starali się wygrać.
W ostatnim czasie jak nie drobne urazy, to pauzy za żółte kartki eliminowały z gry niektórych zawodników i nie miał Pan do dyspozycji pełnej kadry. Teraz wydaje się, że w końcu wszyscy będą do dyspozycji sztabu szkoleniowego.
- Na tę chwilę wszyscy są zdrowi, nikt nie pauzuje za kartki. Kadra jest dość szeroka i w sobotę na boisko wybiegną ci zawodnicy, którzy będą w najlepszej dyspozycji i będą walczyć o trzy punkty.