Trener Radomiaka Jacek Magnuszewski po meczu ze Zniczem przyznał, że trzeba uszanować jeden punkt, bo Znicz to solidny rywal, który pokazał dobrą piłkę.
- Na pewno trzeba uszanować ten jeden punkt. Był to pierwszy mecz. Forma, dyspozycja i postawa zespołu była dla mnie wielką niewiadomą. Szczególnie bałem się sytuacji w których młodzi zawodnicy mogą nie udźwignąć presji stąd moje decyzje personalne były takie, żeby w pierwszej jedenastce było więcej zawodników doświadczonych.
Rzeczywiście dobrze weszliśmy w ten mecz i pierwsze 20 minut było bardzo dobre w naszym wykonaniu, stworzyliśmy kilka sytuacji i uważam, że przynajmniej jedna powinna zakończyć się bramką. Niestety, gdzieś od 30. minuty oddaliśmy kontrolę nad wydarzeniami na boisku drużynie Znicza, która nas zdominowała. Zabrało nam troszeczkę doświadczenia, ale mamy młody zespół i w bocznych sektorach nie byliśmy w stanie utrzymać piłki.
W przerwie zrobiłem kilka korekt w ustawieniu i taktyce, i poza pierwszymi 5-10 minutami zespół zaczął tą inicjatywę zdobywać, graliśmy coraz lepiej, znowu mięliśmy sytuacje których nie wykorzystaliśmy. Plan który mięliśmy założony jeśli chodzi o zmiany w środkowej strefie nam się nie powiódł, bo była już przygotowana zmiana Putona za Chrabąszcza, ale Radecki doznał kontuzji i opóźniło się to wszystko o minutę, a w tym czasie Michał Chrabąszcz dostał drugą żółtą kartkę co zburzyło nam trochę plan taktyczny na ten mecz. Muszę jednak pochwalić zespół, że grając w osłabieniu byliśmy stroną mądrzejszą, grającą lepiej w piłkę, stwarzającą jakieś sytuacje, w defensywie bardzo solidnie, a do przodu poszło kilka niezłych kontrataków, które powinniśmy lepiej zakończyć.
Trochę nam pretensje do zawodników o to cwaniactwo i mądrość pod bramką przeciwnika, bo kilka razy "zagrzała" nam się głowa. Zamiast poszukać dokładności, podania czy strzału kierunkowo, to niestety waliliśmy jak to się mówi na siłę i to nie przyniosło nam efektu w postaci bramki. Stwarzając w tej lidze tyle sytuacji, ale ich nie wykorzystują nie można myśleć o trzech punktach.
Podsumowując cały mecz na pewno szanujemy ten punkt, bo przyjechał do nas solidny przeciwnik, który pokazał też dobrą piłkę. Pierwsze koty za płoty gramy dalej i w kolejnym spotkaniu powalczymy o trzy punkty.
Foto: Emil Ekert (FOTOisland)