Oto co po sobotnim meczu Radomiaka z Podbeskidziem Bielsko-Biała powiedzieli trenerzy obu zespołów, Dariusz Banasik i Krzysztof Brede.
Krzysztof Brede (Podbeskidzie): - Gratulacje dla mojego zespołu, dla całego sztabu za pracę, którą wykonaliśmy przed tym meczem. Cieszymy się ze zwycięstwa, w końcu wygraliśmy z liderem, z zespołem, który był napędzony. Radomiak miał serię sześciu zwycięstw, niektóre były naprawdę w dobrym stylu, także wiedzieliśmy, że będzie to ciężki mecz. Byliśmy świadomi, że musimy wyeliminować przejścia Radomiaka do kontrataku. My natomiast chcieliśmy zagrać w średniej obronie i dać Radomiakowi poczekać na akcje. Wiedzieliśmy o tym, że przeciwnik ma problemy z piłkami granymi za plecy obrońców i to wykorzystaliśmy. Mogliśmy zdobyć jeszcze dwie bramki w pierwszej połowie, gdyż mieliśmy sytuacje sam na sam i trzeba było się trochę lepiej zachować. Widzieliśmy, gdzie możemy szukać swoich szans i staraliśmy się szukać tych słabości Radomiaka i je wykorzystywać.
W drugiej połowie trochę źle zareagowaliśmy po strzeleniu bramki. Daliśmy się trochę wciągnąć w chaos i to nie było dla nas korzystne. Chcieliśmy za wszelką cenę utrzymywać się przy piłce, zwłaszcza zależało nam na grze w piłkę na połowie przeciwnika, ale nie zawsze się to udawało. Szybkie przejścia do ataku, czyli to, z czego znaliśmy Radomiaka, napędzało przeciwnika, ale mój zespół bardzo dobrze zareagował. Zwłaszcza w tym momencie, kiedy Radomiak postawił wszystko na jedną kartę i zaczął grać ofensywnie, kilka ofiarnych interwencji naszych obrońców pozwoliło nam grać spokojniej. Chłopaki kapitalnie wywiązali się w blokowaniu tych uderzeń. Nie ustrzegliśmy się jednego błędu, ale to była też świetna akcja Radomiaka, dobre, mocne dogranie w zasadzie do pustej bramki. Wiedzieliśmy, że na te akcje bocznymi sektorami i dogrania musimy uważać, trenowaliśmy to w tygodniu, aby dziś móc przeciwdziałać, niestety nie udało się wszystkiego zrealizować.
Potem zrobiliśmy zmiany, wszedł Ivana Martin, który zrobił to, co do niego należało. Miał pomóc drużynie w zdobyciu bramki, uspokoić sytuację na boisku. I udało się, Martin strzelił gola po indywidualnej akcji w której, bardzo dobrze się zachował jak prawdziwy napastnik.
Super atmosfera, dobry doping, w takich warunkach chciałoby się grać na każdym stadionie w I lidze. Widać, że Radomiak ma kapitalną rzeszę kibiców i za to brawo dla klubu. Naprawdę super sprawa, fajnie się grało przy takiej publiczności. Cieszymy się, że nasi kibice byli dziś z nami, to bardzo dla nas ważne. Przyjemnie jest móc podejść po meczu podziękować im za doping, za to, że jeżdżą za nami bo wiemy, że to są prawdziwi pasjonaci, którzy muszą przebyć kawał drogi na każdy mecz.
Cieszymy się też z wygranej z liderem, ale dalej pracujemy i podchodzimy do tego wszystkiego z pokorą. Czeka nas kolejny tydzień, kolejne przygotowania do meczu z Jastrzębiem.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Przegraliśmy mecz. Nie zagraliśmy dziś jakiegoś wielkiego widowiska. Nie ustrzegliśmy się błędów. Wycinek I połowy był słaby w naszym wykonaniu, gdzie przeciwnik doszedł do trzech groźnych sytuacji. Będziemy analizować, bo z naszej perspektywy wyglądało, że pierwsza bramka padła ze spalonego. Zobaczymy na wideo czy tak było. Jeżeli tak, to ta bramka ustawiła całe spotkanie. Gra dziś nam się nie układała, ale sytuacji z naszej strony było sporo, ale strzały były blokowane albo niecelne. Szkoda, że sędzia nie podyktował ewidentnego rzutu karnego na Rafale Makowskim. Nie wiem, czemu tak się stało, jest to dla mnie zagadka. Rafał został zdemolowany w polu karnym, siedzi w szatni i ma zawroty głowy. W tym momencie była szansa, by doprowadzić do remisu i gdybyśmy zdobyli bramkę, być może byśmy wyciągnęli korzystny wynik dla nas. Mimo wszystko muszę pochwalić swoich zawodników, bo do samego końca walczyli.
Przykre jest to, że dziś najsłabszym przedstawicielem tego meczu była cała trójka sędziowska. Drugą żółtą kartkę dostałem za to, że powiedziałem, że sędziowanie jest na klasę okręgową. Według mnie takie dzisiaj było. Podsumowaniem jego pracy były epitety, jakie dostał schodząc z boiska, a rzadko się to zdarza, więc niech sobie odpowie na pytanie, czy sędziował dobrze, czy słabo. Największe zastrzeżenie mam o to, że goście praktycznie od początku grali na czas, opóźniali grę, a sędzia doliczył tylko 4 minuty. Frustracja na ławce i na trybunach była ogromna, ale widocznie nic nie można powiedzieć sędziemu, bo dostaje się żółtą kartkę. Mogę tylko przeprosić, ale frustracja była spora.
Dziś nasza zwycięska passa się skończyła, natomiast nie spuszczamy głów i nie załamujemy się. Mogę obiecać, że ta porażka podziała na nas mobilizująco. Zawsze zdarzają się takie mecze, ale nie przypominam sobie, kiedy straciliśmy trzy bramki na tym stadionie i to jest zastanawiające. Ten mecz w ogóle nam się nie ułożył i tyle.