Oto co po czwartkowym meczu Radomiaka z Odrą Opole powiedzieli trenerzy obu zespołów, Dariusz Banasik i Dietmar Brehmer.
Dietmar Brehmer (Odra): - To był bardzo ciężki mecz, bo po tej przerwie to jest wielka niewiadoma. Jechaliśmy na trudny teren do Radomia, ale chcieliśmy tu pokazać swoją wartość piłkarską. Na początku nie chcieliśmy się otwierać, trochę "uśpiliśmy" ten mecz i swojej szansy chcieliśmy poszukać z kontrataku. Taki był plan. W miarę upływu minut liczyliśmy na to, że budując akcje od tyłu uda nam się stworzyć atak pozycyjny. Zdawaliśmy sobie sprawę z potencjału Radomiaka, ale my również mamy bardzo dobry zespół, aczkolwiek jesteśmy w innej sytuacji. Naszą grę w dużej mierze warunkuje sytuacja w tabeli, ale jestem spokojny, bo jeżeli będziemy tak grać i walczyć jak w dwóch ostatnich meczach, to swój cel osiągniemy.
W I połowie Radomiak był drużyną, która w lekkim stopniu dominowała, ale my dobrze broniliśmy się i gospodarze nie stworzyli zbyt wielu sytuacji. Mieliśmy lekki problem w środku pola i na boku, gdzie grał Leandro. Myślę, że sobie z tym jednak poradziliśmy. Po przerwie staraliśmy się prowadzić grę i były takie momenty, gdzie nam się to udawało. Mam oczywiście pewne zastrzeżenia do zespołu. Oba zespoły w II połowie miały po jednej 100% okazji do zdobycia gola, ale żaden jej nie wykorzystał i skończyło się bezbramkowym remisem. Mam nadzieję, że ten mecz podobał się kibicom i już niedługo pojawią się na trybunach i będą nam pomagać.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Nie jesteśmy zadowoleni przede wszystkim z wyniku, bo chcieliśmy ten mecz wygrać. Po takiej przerwie dyspozycja drużyny i inne rzeczy są niewiadomą. Wydaje mi się, że przez większość meczu to my prowadziliśmy grę, momentami dominowaliśmy, ale brakowało przede wszystkim wykończenia. Było kilka takich sytuacji, gdzie można było strzelić bramkę. Lewa strona dobrze funkcjonowała, Górski trafił w słupek, Sokół miał swoją okazję. Gdybyśmy tę jedną bramkę wcisnęli, to pewnie byśmy ten mecz wygrali. Nie chcę usprawiedliwiać piłkarzy, ale po trzech miesiącach nie ma tego czucia piłki, wyczucia odległości i mogą się zdarzać takie rzeczy jak dziś. Punkt przyjmujemy z pokorą, natomiast nie jesteśmy zadowoleni. Trzeba zapomnieć szybko o tym meczu i skupić się na kolejnym.
Jeśli chodzi o Leandro to złapał kontuzję, nadciągnął mięsień przywodziciela. W I połowie bardzo dobrze grał i wiele akcji szło przez jego stronę. Sytuacja z kartką dla niego była przemyślana. Przez trzy dni do siebie nie dojdzie, nie pojedzie na mecz z Sandecją, a miał na swoim koncie trzy żółte kartki, dlatego z premedytacją zrobiliśmy to, by dostał kartkę i był "wyczyszczony" i nie musiał pauzować w następnych meczach. Taka była nasza decyzja i chyba wszyscy widzieli co się wydarzyło.
Jeśli chodzi o zmiany, to pierwsza, jak mówiłem była wymuszona. Przedstawiliśmy Michalskiego, wszedł Lewandowski, tak musieliśmy na kontuzję Leandro zareagować. Chcieliśmy też wprowadzić napastnika, czyli Sokoła, bo bardzo dobrze wyglądał ostatnio w treningach, dochodził do sytuacji i dziś w meczu również do takiej doszedł. Liczyliśmy, że rozrusza zespół. Tak było w planie, że jeżeli będzie się utrzymywał wynik bezbramkowy, to wejdzie Fundambu. Pojawił się na 10 minut i trochę rozruszał naszą grę, ale w końcówce cały zespół ryzykował i dążył do strzelenia bramki. Nie tylko Fundambu, ale również inni, jak Michalski, Mikita czy Sokół wnosili coś w ofensywie. Zmiany była chyba pozytywne i szkoda, że nie udało się zdobyć bramki.
Musimy się chwilowo przyzwyczaić do grania w takich warunkach, przy pustych trybunach i czekać aż nasi kibice zasiądą na tym stadionie. Myślę, że jakby dziś byli na trybunach, to pewnie poderwaliby zespół w końcówce i może byśmy się bardziej cieszyli niż w tej chwili.