Oto co po sobotnim meczu Radomiaka z Widzewem powiedzieli trenerzy obu zespołów, Dariusz Banasik i Radosław Mroczkowski.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Uważam, że dobrze weszliśmy w mecz, pierwsze 15-20 minut było bardziej ze wskazaniem na nas, natomiast im dalej, tym było trudniej. Wiemy, jak ważny to był mecz dla nas w kontekście gry o te najwyższe cele, w kontekście tego, że graliśmy u siebie i można powiedzieć, że trochę nie sprostaliśmy temu. Mecz mógł się ułożyć dla nas dobrze, bo praktycznie w pierwszej sytuacji Bruno Luz mógł zdobyć gola, i mecz wówczas może inaczej by wyglądał. Tak jak trener gości powiedział, ta jedna bramka zdecydowania o końcowym wyniku. Dziś bardzo trudno dochodziło nam się do sytuacji bramkowych. Te, które mieliśmy to ta wspomniana Bruno Luza, sytuacja Jakuba Wawszczyka tuż przed przerwą, którą powinien wykorzystać, bo to było sam na sam i Dominika Sokoła po przerwie. Sporo było stałych fragmentów gry, rzutów wolnych, różnych i można było gdzieś pokusić się o zdobycie gola.
W mojej ocenie graliśmy z najlepszym zespołem, jaki do Radomia przyjechał. Postawił nam bardzo wysoko poprzeczkę i my po prostu tego egzaminu trochę nie zdaliśmy. Mogliśmy na pewno coś więcej ugrać w tym meczu, ale zostajemy bez punktów. Chcę podziękować kibicom za doping i wspaniałą atmosferę, zawodnikom nie mogę odmówić zaangażowania, walki, ale wydaje mi się, że Widzew była chyba bardziej wyrafinowanym zespołem, bardziej taktycznie doświadczonym, nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa w końcówce meczu i z perspektywy chyba zasłużenie zdobył trzy punkty.
Wczoraj wszystko było przygotowane, ustalone taktycznie, przećwiczone, ale dziś o godz. 11:00 dostałem informację, że wypada nam kluczowy zawodnik Michał Grudniewski, który wszystkie mecze grał praktycznie w pełnym wymiarze czasowym. Takie sytuacje się zdarzają, dopadał go choroba i musieliśmy poprzestawiać skład. W linii defensywnej mieliśmy największe zmiany, bo nie było też Damiana Jakubika i o to się najbardziej obawialiśmy. Myślę, że ta linii defensywna nie zagrał dziś bardzo źle, a bramkę dostaliśmy ze środka pola po uderzeniu z dystansu. Nie wiem, kto zawinił. Patryk Mikita zagrał dziś z konieczności na nietypowej pozycji, ale to był jedyny zawodnik, który podołał wymogą tego zawodnika wahadłowego.
Radosław Mroczkowski (Widzew): - Bardzo cieszę się z punktów przede wszystkim, bo mecz był na pewno z kategorii trudnych. Od początku chcieliśmy być skoncentrowani, by nie popełnić błędu, chociaż na samym początku przytrafił nam się błąd, ale na szczęście bez konsekwencji. Im dalej w mecz, tym drużyna lepiej i pewniej czuła się na tym boisku. Był taki moment, gdzie potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce, stworzyć sytuacje, przenieść ciężar gry z jednej na drugą stronę i to nam dało trochę spokoju i takiej pewności siebie. Mateusz Michalski miał doskonałą sytuacje, by zdobyć gola, ale nie tacy zawodnicy nie trafiają z takich odległości. W pewnym momencie ten mecz robił się taki do jednej bramki, kto ją strzeli, będzie pewniejszy. Spore fragmenty gry były dobre. Cieszy mnie konsekwencja, że nie straciliśmy bramki i to jest klucz do dzisiejszego wyniku. W drugiej połowie były trudne sytuacje, bo podświadomie zespół chciał utrzymać ten wynik a zapominał o tym, by przenieść dalej piłkę od swojej bramki. Brawa dla chłopaków, że wytrzymali takie obciążenie, bo ono było, tu się nie gra łatwo, musieliśmy oswoić się z tym boiskiem, bo ono też nie było łatwe do gry w piłkę. Punkty są cenne i to jest najważniejsze.