Oto co po sobotnim meczu Radomiaka z GKS Tychy powiedzieli trenerzy obu zespołów, Dariusz Banasik i Ryszard Tarasiewicz.
Ryszard Tarasiewicz (GKS Tychy): - W pierwszej kolejności gratuluję zwycięstwa. Co do samego meczu, to nie było dla mnie zaskoczeniem, że pod względem piłkarskim będziemy lepiej wyglądać. Uważam, że w I jak i II połowie popełniliśmy kardynalne dwa błędy, gdzie byliśmy w przewadze w linii obrony. Ktoś może powiedzieć, że są to tylko sparingi, ale graliśmy z zespołami, które są lepsze od nas i od Radomiaka, chodzi mi o zespoły ekstraklasowe i w tych meczach nie popełnialiśmy takich błędów. Nie interesuje mnie czy to jest pierwsza, druga czy trzecia kolejka, czy potrzebujemy czasu. Nie potrzebujemy czasu. Z całym szacunkiem nie powinniśmy dziś stracić w ten sposób bramek. Jakby ten mecz się zakończył, nie wiem. Wiem jedno, że nie powinniśmy stracić w ten sposób tych dwóch bramek.
Proste błędy popełnili zawodnicy, którzy nie mają dziś 17 czy 18 lat. Mieliśmy mecz pod kontrolą, co też jest logiczne, jeśli chodzi o dwa zespoły i straciliśmy bramkę w pierwszej połowie, gdzie nic tego nie zapowiadało. W drugiej połowie udało nam się wyrównać, ale 5-6 minut po golu wyrównującym tracimy drugą bramkę. W tej sytuacji byliśmy pasywni w obronie, a wcześniej tego nie robiliśmy. Ja akceptuję bramki, bo to jest futbol i bramki wpadają, ale mówię nie w taki sposób.
Nie zaskoczył mnie Radomiak. Tak grają zespoły czy to w II, czy I lidze, wiedziałem to tym, to nie żadna euforia po awansie. Dobra organizacja gry charakteryzuje zespoły, które prowadzi trener Banasik, bo widzieliśmy się także w Siedlcach. Widzieliśmy, że musimy dobrze operować piłką i względnie na tyle ile możemy szybko nią operować i nie dopuszczać przeciwnika do szybkiego ataku czy kontrataku. Radomiak był dzisiaj skuteczny. W końcówce 7 czy 8 minut, co jest logiczne, aczkolwiek do końca nie lubię tego, bo można zawsze wytłumaczyć, że jak się przegrywa, to się goni wynik, ale też nie można robić partyzantki jak w dwóch przypadkach, to nie jest mój styl.
Radom to jest duże miasto, kibice są spragnieni oglądać zespół w rozgrywkach centralnych i to nie jest żadne zaskoczenie. Bardzo sympatyczna oprawa meczu, aczkolwiek szalikowcy czy żyleta mogą przeklinać, bo to jest przyjęte, tak się zdarza, mi też się zdarza, wszystkim się zdarza przeklinać, ale trochę niesympatycznie to wyglądało, jeśli chodzi o pewne odzywki na dwóch trybunach.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Dziękuję trenerowi gości za gratulacje. Na pewno ten mecz był dla nas pewną niewiadomą, bo to inauguracja, zespół jest budowany i mimo że jesteśmy w piątym mikrocyklu treningowym, to jeszcze sami nie wiemy, na co nas stać. Dzisiejszy mecz na pewno pokazał, że zespół ma charakter, był dobrze przygotowywany, pomimo że praktycznie nie wygraliśmy żadnego sparingu, ale dla mnie przede wszystkim liczy się liga, a nie sparingi. Sparingi są dla trenerów, by próbowali pewne warianty. Uważam, że zawodnicy, którzy wybiegli dziś na boisko, sprostali zadaniu. Wspaniała otoczka meczu, pełny stadion, tego się spodziewaliśmy i wydaje mi się, że kibice natchnęli nas trochę po tym straconym golu w niefortunny sposób z rzutu karnegio i potrafiliśmy od razu odpowiedzieć. Cieszymy się z tego pierwszego zwycięstwa, ale potrzeba dużo pokory, bo czeka nas jeszcze 19 spotkań i uczulam przed jakimś huraoptymizmem. Dziś graliśmy z naprawdę bardzo dobrym zespołem i tym większe gratulacje dla mojego zespołu. GKS Tychy to jest zespół, który w tej lidze naprawdę się liczy, bardzo trudno przeciwko niemu się gra, jest to zespół doświadczony, bardzo dobrze poukładany, dlatego tym bardziej wielkie brawa dla naszych chłopaków, że potrafili przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
Cały okres przygotowawczy szykowaliśmy Mateusza Kochalskiego do bramki, ale w springach popełniał błędy indywidualne. Artur Haluch natomiast wyglądał bardzo dobrze i stwierdziliśmy, że wybieramy wariant z Kacprem Pietrzykiem, jeśli chodzi o młodzieżowca. Uważam, że Kacper zagrał bardzo poprawny mecz, został rzucony na głęboką wodę, ale trzeba go pochwalić, bo wywiązał się z zadania. Artur dziś w newralgicznych sytuacjach pomógł zespołowi, także z niego również jestem bardzo zadowolony.
Weszły przepisy z żółtymi kartkami dla trenerów i wydaje mi się, że będę miał ich więcej. Z boiska nie widziałem faulu, natomiast sędzia podyktował rzut karny w momencie oberwania chmury, w trudnych warunkach i trochę się sfrustrowałem tą sytuacją. Ale można powiedzieć, że to był ode mnie taki sygnał dla drużyny, że musimy jeszcze więcej dać z siebie i po tym za chwilę padał bramka. Mówiąc żartobliwie, takie zagranie taktyczne trochę pomogło.
Wiemy, że u siebie jesteśmy dosyć mocni, tak było w II lidze, gdzie większość meczów tu powygrywaliśmy i dziś chcieliśmy wykorzystać atut własnego boiska. Takie były założenie, by te pierwsze minuty grać wysokim pressingiem, zmusić przeciwnika do błędu, a jeżeli uda się strzelić gola, to wówczas cofnąć się do średniego pressingu. To się sprawdziło, strzeliliśmy bramkę i oddaliśmy trochę pole przeciwnikowi, ale myślę, że nawet gdyby były inne założenia to i tak przeciwnik był na tyle mocny, że pewnie to pole byśmy oddali. I połowa była trochę pod dyktando GKS-u natomiast, to my prowadziliśmy, dlatego można powiedzieć, że to nas trochę usprawiedliwiało.
Maciej Górski miał długą przerwę, powoli wchodzi w trening. Przed meczem zastanawialiśmy się na kogo postawiać. Od początku zagrał Damian Nowak, bo jest przede wszystkim zdrowszy. Maciej będzie powoli do siebie dochodził. Zwycięzców się nie sądzi, ale sytuacja, którą miał, musi wykorzystać, albo poddać do Rafała Makowskiego i wówczas mecz byłby zamknięty. Uważam, że Maciej nastrzela nam jeszcze dużo bramek, ale musi być w pełnej dyspozycji. Wszedł na boisko w trudnym momencie i nie mówię tu o wyniku czy przeciwniku, tylko o warunkach pogodowych. Nie jest łatwo wkomponować się w mecz w takich warunkach. Uważam, że mamy dwóch dobrych napastników i z tego trzeba się cieszyć. Tego brakowało nam w zeszłym sezonie w II lidze.