Oto co po sobotnim meczu Radomiaka z ROW-em Rybnik powiedzieli trenerzy obu zespołów, Dariusz Banasik i Jacek Trzeciak.
Jacek Trzeciak (ROW): - Cóż ja mam mówić, wszyscy widzieli ten mecz. To nasze trzecie spotkanie sobota-środa-sobota, ale nie będę narzekał. Delikatnie spodziewaliśmy się takiego meczu. Pierwsza przyczyna była taka, że to trzeci nasz mecz i wiedzieliśmy, że dopóki będziemy mieli siły, to będziemy mogli być równorzędnym partnerem, nawet przeciwnikiem. Starczyło nam siły bodajże na 30 minut, gdzie byliśmy równorzędnym partnerem, oprócz tego dosyć często nękaliśmy lidera, trochę pomagał nam wiatr. W drugiej połowie troszeczkę opadliśmy z tych sił i Radomiak stworzył sobie kilka dogodnych sytuacji i bramkarz dziś uratował nam remis.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Nie jesteśmy zadowoleni, bo wiemy, że u siebie zazwyczaj wychodzimy zwycięsko, natomiast coraz częściej zdarzają się takie mecze, gdzie o te zwycięstwa jest coraz trudniej. Przyjeżdżają zespoły bardzo zmobilizowane, grające konsekwentnie bardzo twardo przez cały mecz i dziś mieliśmy przykład takiego meczu. Wydaje mi się, że ROW był bardzo dobrze przygotowany do tego meczu i tak jak trener gości powiedział, przez te 30 minut zagrał jak równy z równym, natomiast później nasza przewaga rosła. Dziś zabrakło tej kropki nad i, czyli bramki, bo w pierwszej połowie mieliśmy trzy bardzo dogodne sytuacje (Leo, Makowski strzał w poprzeczkę, Luz), a w drugiej połowie tych sytuacji było jeszcze więcej, uderzenia z dystansu, stałe fragmenty gry. Ogólnie ten mecz był trudny dla nas, bo jakby wpadła bramka, to prawdopodobnie może ten worek by się rozwiązał, przeciwnik musiałby się bardziej odkryć, natomiast konsekwentnie grali przez cały mecz.
Myślę, że trzeba pochwalić bramkarza gości, bo bronił fenomenalnie. Dawno już nie widziałem zawodnika w bramce w takiej dyspozycji. Te uderzenia Makowskiego, Banasiaka czy innych zawodników to powinny być bramki, natomiast bramkarz na szczęście dobrze bronił i myślę, że przede wszystkim uratował swój zespół od porażki. Tak jak powiedziałem na początku, nie jesteśmy zadowoleni, bo chcieliśmy trzy punkty, natomiast szanujemy też ten punkt, bo zagraliśmy gdzieś tam na zero z tyłu, ale szkoda, że nie wygraliśmy.
Jeśli chodzi o jakieś zmiany, kwestie taktyczne czy personalia, to w tej 65. minucie trzeba było już coś zmienić, bo widać było, że zespół potrzebuje jakiegoś bodźca. Wprowadziliśmy dwóch zawodników ofensywnych, później jeszcze trzeciego, czyli Mazana. Dziś widać było brak Damiana Jakubika, bo jednak gdyby mógł zagrać, to myślę, że byśmy mieli jeszcze więcej akcji w ofensywie szczególnie z prawej strony. Taka jest liga, nic na to nie poradzimy i trzeba się przygotować do następnych meczów.
Rotacja z przodu wynikała przede wszystkim z taktyki ustawienia przeciwnika. Na pozycji "9" zaczął Leo, natomiast wiedzieliśmy, że aby dochodzić do sytuacji i coś stworzyć, to zawodnicy na pozycjach ofensywnych muszą się rotować. Myślę, że to był dobry ruch, bo w pierwszej połowie Adam Banasik miał bardzo dobry odbiór i zagrał piłkę do Leo, który powinien zdobyć bramkę. Przez chwilę najwyżej grał także Rafał Makowski, bo nasze założenia były takie, żeby zawodnicy rotowali się na pozycjach. To było przemyślane, natomiast brakowało mi dziś takiej typowej "9". W drugiej połowie wszedł Dominik Sokół, wywalczył dwa stałe fragmenty, natomiast do jakiś sytuacji strzeleckich nie doszedł. Pozycja Leo czy Adama Banasiaka to był taka rotacja, tak zaryzykowaliśmy i tak zagraliśmy.
Nie doszukiwałbym się, że to była zła decyzja, by Leo zaczął na "9". Mógł tam zagrać Rolinc, Mikita czy Sokół, natomiast ja patrzę na dyspozycję zawodników i w ostatnich treningach czy meczach ci zawodnicy nie dawali takiej jakości. Chcąc by zagrał któryś z nich musiałby usiąść na ławce zawodnik, który na to nie zasługuje. Ustawienie można zmienić w trakcie meczu. Liczyliśmy na to, że strzelimy bramkę i później ewentualnie będziemy wpuszczać następnych zawodników. Dla mnie nie jest to już aż tak bardzo ważne, kto, na jakiej pozycji gra, ważne, żeby zespół dobrze funkcjonował.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego za Damiana Jakubika nie zagrał Dawid Jabłoński, jest bardzo prosta. Gramy mecz o stawkę, a Dawid Jabłoński nie ma rozegranej nawet minuty, cztery raz nie był powoływany do meczowej "18", dziś dopiero drugi raz usiadł dziś na ławce. Powiem szczerze, że jestem odważny, ale nie zaryzykowałbym, żeby wystawić zawodnika jeszcze o takich bardzo ofensywnych inklinacjach. W tym momencie musiałby na ławce usiąść Maciej Świdzikowski, który według mnie dziś zagrał bardzo dobry mecz. Chyba że w trakcie meczu mogliśmy to skorygować, ale wiadomo, że potem są już emocje, dzieją się różne rzeczy, bramka wisi w powietrzu, a przeciwnik też miał swoje szanse i mogłoby się okazać, że gdybyśmy się bardzo odkryli, wprowadzając jeszcze jednego ofensywnego zawodnika, to może byśmy stracili bramkę. Teraz można gdybać.
Maciej Filipowicz miał coś z Achillesem i praktycznie dwa tygodnie był wyłączony, ale od poniedziałku wraca do treningu.