Oto co po sobotnim meczu ROW-u Rybnik z Radomiakiem powiedzieli trenerzy obu zespołów, Roland Buchała i Dariusz Banasik.
Roland Buchała (ROW Rybnik): - Po pierwsze bardzo cieszy, że to piąty nasz mecz bez porażki. Po drugie poprawia się gra piłką. To był fajny mecz dla kibiców, bo Radomiak starał się konstruować akcje po ziemi, my również i w pierwszej połowie z obu stron było kilka sytuacji. Tak jak powiedziałem, fajny mecz dla oka, tylko my dostaliśmy bramkę. Zarówno przy pierwszej sytuacji bramkowej, jak i drugiej byliśmy uczuleni, że zawodnik gości z nr 18, ma dobre uderzenie z dystansu, bo tak zdobył już dwa gole i trzeba go blokować. Dziś też trafił i szacunek dla niego.
Po drugiej bramce otworzyliśmy się. Cieszę, że bramkarz, na którego postawiłem w ostatniej kolejce znów wybronił dwie 100% sytuacje, bo to dało nam tak naprawdę nadzieję. Rostowski strzelił bramkę życia, Spratek dwa razy strzelał Panu Bogu w okno, ale za trzecim razem trafił do siatki i ciszymy się z tego remisu. Można powiedzieć, ze życie oddało nam trochę Siedlce, gdzie dostaliśmy gola na 1:1 w doliczonym czasie, a dziś to my wyrównaliśmy.
Bardzo też mnie cieszy niezadowolenie zawodników w szatni, bo była pazerność na zwycięstwo w tym meczu co było widać od początku pierwszej połowy, że chcemy grać o pełną pulę. Trafiliśmy na bardzo dobrze dysponowanego przeciwnika i z tego remisu musimy się cieszyć, będziemy się cieszyć i spokojnie możemy przygotowywać się do meczu ze Skrą.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Mieliśmy bardzo duże emocje w tym meczu do samego końca, niestety z takim happy endem nie do końca dla nas szczęśliwym. Wydaje mi się, że mieliśmy w większości ten mecz, szczególnie od momentu strzelenia drugiej bramki pod kontrolną. Nie wiem, czy wszyscy już myśleli, że nam się nic już nie stanie, nic nam nie zagrozi i ten wynik się nie zmieni. Prowadziliśmy grę, stwarzaliśmy sytuacje, prowadziliśmy 2:0 i wszystko dobrze układało się do pewnego momentu.
Nie ma przypadkowych bramek, natomiast zawodnik, który zdobył kontaktowego gola w sumie z takiej niegroźnej akcji, niesamowite, odwrócił losy meczu. W takiej sytuacji, przy wyniku 2:1 przeciwnik wierzy, że może się coś jeszcze stać, ma nadzieję do końca i poświęca wszystko by tę bramkę wyrównującą strzelić. W tym momencie mam pretensje do zawodników o to, że przy wyniku 2:1 nie wykorzystaliśmy dwóch 100% sytuacji. Jedną miał Leandro, drugą Rolinc, który musi to trafić na 3:1 i zamykamy wówczas praktycznie mecz, nie dajemy gospodarzom prawa, by się cieszyli.
Końcówka meczu to była tylko walka, wrzucanie piłek w pole karne, wybijanka i z tego gdzieś padła przypadkowa bramka na 2:2 i zamiast trzech punktów mamy tylko jeden punkt. Uważam, że nie zasłużyliśmy na ten jeden punkt, tylko bardziej na trzy, ale trzeba oddać gospodarzom, że do końca grali ambitnie i wierzyli, że mogą odwrócić losy tego meczu.
Dziś zrobiliśmy wszystko by ten mecz wygrać. Wydawało się, że dowiedziemy ten wynik do końca, zdobędziemy trzy punkty. Znów można powiedzieć, o nieskuteczności z naszej strony, bo były sytuacje. Takie mecze będą się zdarzać i nie chcę usprawiedliwiać zawodników czy siebie, natomiast to jest taka liga i taka jest piłka nożna. Kluczowym momentem było dla mnie stracenie kontaktowego gola. Przeciwnik zawsze będzie wówczas ryzykował, będzie walczył do 95. minuty, odkryje się, zostawi w linii obrony małą liczbę zawodników i może mieć tą jedną sytuacją i niestety, dziś się to potwierdziło. Czegoś nam jeszcze brakuje. Piłkarsko wydaje się, że jest bardzo dobrze. Dziś straciliśmy dwie bramki, a przez ostatnie osiem meczów straciliśmy tylko trzy bramki, co świadczy o tym, że mamy szczelną obronę, ale może za bardzo uwierzyliśmy, że te trzy punkty możemy dziś wywieźć i to był błąd.
Trener Dariusz Banasik odniósł się także do pojawiających się w ostatnim czasie pogłosek, że piłkarze przed jednym z treningów przed meczem z Gryfem Wejherowo protestowali.
- Czy protestowali? Myślę, że nie. Nie można nazwać tego protestem. Było po prostu późniejsze wyjście na trening, ponieważ były poruszane jakieś sprawy organizacyjne i jakieś sprawy jeszcze z zeszłego sezonu. Można powiedzieć, że ja tak bardzo w tym nie uczestniczyłem, bo to była rozmowa bardziej z prezesami niż ze mną. To był poślizg, wyszliśmy na trening i myślę, że zostało wszystko wyjaśnione. Nie nazwałbym tego jakimś protestem - odpowiedział pytany o tę kwestię trener Radomiaka.