Oto co po środowym meczu Radomiaka z Gwardią Koszalin powiedzieli trenerzy obu zespołów, Jerzy Cyrak i Tadeusz Żakieta.
Jerzy Cyrak (Radomiak): - Dziękuję za gratulacje. Musimy rzeczywiście na tę piłkę popatrzeć tak jak patrzyliśmy w I połowie. Chciałbym, żeby wszyscy, którzy są w sztabie naszej drużyny, która jest tak zbudowana, byśmy zmierzali właśnie w tym kierunku. Nie ma znaczenia ile bramek strzelimy, ile strzeliliśmy, ważne, żebyśmy do każdego rywala i do każdego następnego meczu podchodzili z pokorą. Mam na myśli w związku z tym dobrą koncentrację, wszystkie pozostałe elementy w tym meczu były. Po prostu musimy być mocno skoncentrowani i z wielkim szacunkiem podchodzić do następnego rywala.
Po ostatnim meczu, mimo że nie udało nam się go wygrać, mówiłem, że mamy taką kadrę, że możemy zastępować zawodników, którzy mają kartki czy są kontuzjowani i ci, którzy wchodzą muszą dać tak samo jakość. Dobrze, że udało nam się szybko strzelić te dwie bramki, bo było widać, że ta presja trochę zeszła i jakość gry była dużo lepsza.
Damian Szuprytowski został uderzony pod kolano, także może być problem. Martin Kalbnik już od jakiegoś czasu jest poobijany. Agu dużo pracy wkładał w ostatnich meczach i jest zmęczony. Myślę, że na najbliższy mecz z Błękitnymi niestety Leandro nie będzie do dyspozycji. W dalszym ciągu brakuje Maćka Filipowicza. By powiedzieć coś więcej w kwestiach zdrowotnych innych zawodników, potrzebujemy trochę czasu.
Tadeusz Żakieta (Gwardia): - Gratulacje dla trenera Cyraka i zespołu Radomiaka za zwycięstwo i życzę tego upragnionego awansu do I ligi. To mój drugi przyjazd do Radomia i można powiedzieć, że liczba goli się zgadza, bo ostatnio było 4:1, dziś jest 5:0. Nie będę więc miło wspominał Radomia, mimo że to ładne miasto, bo mieliśmy dziś okazje pochodzić po deptaku i starówce. Niestety, po raz kolejny nie udało nam się tu zdobyć punktu. Myślę, że mecz ułożył się już do przerwy, bo dwie szybko zdobyte bramki w pierwszym kwadransie ustawiły to spotkanie. Potem walczyliśmy sami z sobą i do ostatnich minut trzymaliśmy się bardzo dzielnie, ale w końcówce Radomiak dołożył dwa gole i skończyło się 5:0.