Oto co po sobotnim meczu Siarki Tarnobrzeg z Radomiakiem powiedzieli trenerzy obu zespołów, Włodzimierz Gąsior i Dariusz Banasik.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Przełamaliśmy passę, bo wiemy, że te mecz wyjazdowe nam nie wychodziły, szczególnie jeśli chodzi o wyniki, nie o grę. Powiedziałem to zawodnikom dziś na odprawie, że prawie trzy miesiące, czyli od meczu z Ruchem Chorzów czekamy na wygraną na wyjeździe. Dzisiaj tak się stało. Byliśmy bardzo zmobilizowani i bardzo dobrze przygotowani do tego meczu.
Pierwsza połowa według mnie była w miarę wyrównana, ale byliśmy lepsi o tę bramkę. Po przerwie mieliśmy już sporo sytuacji. Dobrze broniliśmy, wyprowadzaliśmy kontrataki i ta druga bramka Maćka Filipowicza trochę nas uspokoiła, chociaż ja do końcowego gwizdka o ten wynik drżałem, bo pamiętamy, że podobny wynik mieliśmy w Rybniku i tam nie dowieźliśmy tego zwycięstwa. Kluczowym momentem w tym meczu była sytuacja, w której Martin Klabnik wybił piłkę z linii bramkowej, bo losy tego meczu mogłyby się odwrócić. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale już w środę mamy kolejny wyjazd i na nim się skupiamy.
Damian Szuprytowski zszedł w przerwie, bo zabolała go pachwina. Myśleliśmy o tej zmianie nawet wcześniej, ale dotrwał do przerwy. Chciał grać dalej, ale mamy jeszcze kilka meczów przed sobą i podjąłem decyzję, że nie ma co narażać zawodnika. Wszedł na boiska Maciej Filipowicz, zagrał bardzo dobrze, dlatego uważam, że była to słuszna decyzja.
Patryk Mikita dziś mnie trochę denerwował, bo miał 2-3 sytuacje, które powinien wykorzystać. Nie wiem, czy się aż tak przemotywował bo wiadomo, że grał tu w Tarnobrzegu. Powiedziałem mu w szatni, że gdybyśmy nie wygrali tego meczu to dostałby reprymendę. Jest zwycięstwo, dlatego nie szukamy negatywów. Dużo dziś pracował, dużo się nabiegał.
Włodzimierz Gąsior (Siarka): - Uważam, że pierwsza połowa była wyrównana, tak jak powiedział trener gości. Decydujący wpływ szczególnie na to, co działo się w pierwszej połowie, a może nawet i na końcowy wynik miała niewykorzystana sytuacja z 17. minuty przez Drobota. Nie wiem, czemu kombinował wewnętrzną częścią stopy, zamiast strzelać z prostego podbicia. Gdybyśmy wykorzystali tę sytuację i otworzyli ten mecz, mogło być zupełnie inaczej. W pierwszej połowie był to mecz wyrównany. Moim zdaniem nie było widać takiej różnicy między Radomiakiem, który dysponuje bardzo mocnym składem a moim zespołem. Mamy określone problemy zdrowotne i kartkowe, bo wypadli na ten mecz Ropski i Janeczko. Straciliśmy bramkę, ale ta pierwsza połowa mogła się inaczej zakończyć.
W przerwie zawodnicy znów bardzo mocno motywowali się w szatni. Początek drugiej połowy był niezły w naszym wykonaniu. Przy wyniku 0:1 Klabnik wybił piłkę z linii bramkowej po dobrym uderzeniu z głowy Bierzało i gdybyśmy doprowadzili do remisu, znów ten mecz mógłby się inaczej zakończyć. Robiliśmy kolejne zmiany, na boisku pojawiała się młodzież, która nie jest ograna na tym szczeblu rozgrywkowym, nie było na boisku już jakości. Radomiak ma chyba większe pole manewru, jeśli chodzi o zmiany. Szukałem przy niekorzystnym wyniku jakiś pozytywów.
Jedno mogę podkreślić, że drużyna przez 90. minut dążyła do zmiany rezultatu, do tego by ten końcowy wynik był inny. Nie udało się w kolejnym meczu. Czeka nas ciężka praca w najbliższym czasie, bo trzeba szukać punktów. Szkoda, że kolejna drużyna przyjechała do Tarnobrzega i się przełamała. Jesteśmy bardzo gościnni. Mam nadzieję, że do końca rundy uda nam się pozbierać punkty, które pozwolą na spokojne przezimowanie.