Oto co po środowym meczu Pucharu Polski Elany Toruń z Radomiakiem powiedzieli trenerzy obu zespołów, Ariel Jakubowski i Dariusz Banasik.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Zacznę od tego, że na pewno jesteśmy zadowoleni przede wszystkim z wyniku, bo wygraliśmy w końcówce po emocjonującym meczu. Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz, bo w Toruniu gra się dosyć trudno. Zresztą w zeszłym sezonie rywalizowaliśmy z Elaną i znaliśmy wartość tego zespołu, pomimo, że obecnie tak mówiąc w cudzysłowie zespół ten jest w lekkim kryzysie. Założenia które były na ten mecz zrealizowaliśmy. Słowa uznania i gratulacje dla zawodników, że walczyli do samego końca. Mimo, że straciliśmy bramkę w 88. minucie, to szybko odpowiedzieliśmy i tylko trzeba się cieszyć. W poprzedniej edycji odpadliśmy już po pierwszym meczu, teraz gramy dalej. Nie ma u mnie podziału na zawodników podstawowych i rezerwowych. Przygotowujemy się do ważnego meczu ze Stalą Mielec i dziś z tego podstawowego składu z tych czterech ostatnich wygranych meczów zagrał tylko jeden zawodnik, czyli Mateusz Lewandowski, który w sobotę musi pauzować za kartki. Dałem dziś zagrać zawodnikom, którzy mniej ostatnio grali, ale to była dobra okazja, żeby im się przyjrzeć, zobaczyć w jakiej są dyspozycji. Dobrze się stało, że wygraliśmy to spotkanie i ci zawodnicy zagrali pełne spotkanie.
Ariel Jakubowski (Elana): - Na wstępie gratuluję awansu i postawy w lidze, bo graliśmy z wiceliderem I ligi, a można powiedzieć, że graliśmy jak równy z równym. Oczywiście początek meczu jest taką naszą dużą słabością. Mocno nad tym pracujemy, omawiamy, trenujemy, ale niestety jakoś nie umiemy się przed tym obronić. O wiele lepiej dziś zareagowaliśmy po tym szybko straconym golu niż miało to miejsce ostatnio w Polkowicach i to na pewno jest plus, bo nie jedna drużyna by w tym momencie pękła po kolejnym szybkim golu. Nie od razu, bo Radomiak szybko szukał drugiej bramki, ale powoli odbudowywaliśmy się i w drugiej połowie to bardzo dobrze wyglądało i z tego jestem bardzo zadowolony. Mniej z tego, że nie wykorzystaliśmy jeszcze przynajmniej jednej sytuacji oraz, że w tych newralgicznych momentach niestety nie potrafimy tego przytrzymać. To są momenty, które decydują o wyniku, a my wypuszczamy to z rąk. Kolejny plus, że było widać drużynę, sportową złość, było blisko wyrównania, nie udało się, zabrakło szczęścia, cwaniactwa i konsekwencji. Tak jak dziś przez 85 minut potrafiliśmy zagrać bez straty bramki z bardzo dobrym przeciwnikiem i kreować sytuacje bramkowe, teraz musimy to przełożyć na niedzielny mecz ligowy z Pogonią Siedlce. Budująca jest gra w drugiej połowie i takiej gry będziemy szukać w niedzielę.