Oto co po sobotnim meczu Radomiak Radom - Wisła Puławy powiedzieli trenerzy obu zespołów, Grzegorz Opaliński i Marcin Popławski.
Grzegorz Opaliński (Radomiak): - Zarówno Wisła, jak i Radomiaka bardzo chciały ten mecz wygrać. Nie ukrywam, że mogliśmy to spotkanie wygrać, ale też przegrać, bo zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie Wisła w naszym polu karnym miała sytuacje ku temu, że mogliśmy przegrać. Do tego reakcje kibiców były takie, że niektórzy zawodnicy, jak również ja dostaliśmy niezłą lekcję od życia.
My też w tym tygodniu mieliśmy mikrocykl momentami inny niż zwykle, dlatego, że we wtorek było oberwanie chmury tuż przed naszym treningiem i można powiedzieć, że na Struga zastaliśmy basen, a nie boisko, co nie mniej jednak też nam jakoś urozmaiciło te zajęcia. W czwartek też mieliśmy inne zajęcia niż zwykle, też próbujemy różnych rozwiązań, ale nie da się ukryć, że stawka tego meczu szczególnie na początku a dodatkowo jeszcze po tej straconej bramce sparaliżowała nas. Nie ukrywam, że nie spodziewaliśmy się tak dobrze grającej Wisły, chociaż była analiza, rozmawialiśmy o przeciwniku. Na prawdę szacunek dla przeciwnika za grę, tworzyli ciekawe akcje, mieli sytuacje.
My w ostatnich meczach, przed tygodniem z Wartą, wcześniej z ŁKS-em i dziś mam na myśli pierwszego gola, tracimy bramki stadiony świata. Życzę Wiśle, żeby za tydzień w meczu z Garbarnią też takie bramki piękne strzelała, chociaż słyszałem po meczu od osób z Wisły, że na pewno podłożą się Garbarni, żeby wygrała. Mam nadzieję, że duch Fair-Play walki do końca, duch sportowy wygra. Pomimo tego, że nie jestem z Radomia, ale słyszałem o różnych historiach między Puławami a Radomiem. Dostaliśmy dar od Boga i wszystko w naszych rękach i nogach, bo Garbarnia także dziś zremisowała. Walczymy dalej.
Marcin Popławski (Wisła): - Po tym feralnym meczu w Bełchatowie całkowicie zmieniliśmy mikrocykl treningowy. Zawodnicy grają w piłkę, ale chcieliśmy, żeby oprócz tego z tej gry się jeszcze cieszyli i myślę, że na boisku dziś to było widać. Ta nasza radość z gry zmącona była przez te rzuty karne. Tak na gorąco nie chcę oceniać czy te rzuty karne były, czy nie, w każdym bądź razie moi zawodnicy kategorycznie mówili, że tych jedenastek nie było. Nie mam prawa im nie wierzyć. Na pewno to zobaczymy, przeanalizujemy i się do tego odniesiemy.
Co do samego meczu, to był to mecz walki. Myślę, że zagraliśmy najlepszy mecz w tej rundzie. Zaangażowanie, cechy wolicjonalne wszystko było na poziomie. Oprócz tego, że próbowaliśmy obudzić radość w graniu w piłkę naszej drużyny, to jeszcze próbowaliśmy się ustawić pod Radomiaka, bo wiedzieliśmy, jak grają, że te piłki penetrujące przez środek będą bardzo ciężkie i niestety wykrakaliśmy, bo takie piłki przeszyły naszą drugą linię i po tym były te dwa rzuty karne.
Gratuluję swojej drużynie, bo zostawiła kupę zdrowia. Szkoda, że jest to radość przez łzy, bo po roku niestety opuszczamy tą II ligę. Mam nadzieję, że jeszcze się to odwróci, bo zawsze jak się spada na dno, to trzeba się odbić i w to głęboko wierzę.