Oto co po sobotnim meczu Chojniczanki z Radomiakiem powiedzieli trenerzy obu zespołów, Jozef Petrik jr. (II trener) i Dariusz Banasik.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Chciałbym zadedykować to zwycięstwo naszym kibicom, którzy bardzo chcieli, ale niestety nie mogli przyjechać na ten mecz, ze względu na śmierć swojego kolegi, kibica. Jeśli chodzi o mecz, to powiem szczerze, że zagraliśmy naprawdę bardzo dobre spotkanie, jedno z lepszych, o ile nie najlepsze w 1 lidze. Pierwsza połowa można powiedzieć, była wzorcowa, choć ta stracona bramka taka dziwna, ale wygraliśmy mecz, więc nie będziemy do tego wracać. Dyspozycja zawodników, rozgrywanie akcji w odpowiednim tempie, to wszystko było na bardzo dobrym poziomie. Któryś z kolei mecz jesteśmy bardzo dobrze przygotowani motorycznie i mentalnie. Zespół też złapał już taką wiarę w siebie i to widać, niezależnie od tego, czy gramy na wyjeździe, czy u siebie. Cieszę się, że nasze zwycięstwa nie są wymęczone, tylko naprawdę wywalczone taką "piłkarskością". Zaczynamy dobrze wyglądać pod względem piłkarskim i motorycznym.
Wygraliśmy czwarty mecz z rzędu, nie przegraliśmy od sześciu meczów, natomiast liga trwa i nie ma co za bardzo wpadać w euforię. Muszę trochę studzić głowy, nie patrzmy na tabelę, natomiast widać to, co powiedziałem tydzień temu - zespół jest solidny, mocny, idzie w dobrym kierunku i mogę obiecać, że na tym nie poprzestaniemy, bo to się przekłada na boisko, na grę, na rywalizację i czy to wchodzi zawodnik z ławki, czy ktoś, kto jest w podstawowym składzie, wchodzi i po prostu daje jakość. Życzyłbym sobie, żebyśmy grali na wyjazdach tak jak dziś.
Jozef Petrik jr. (Chojniczanka): - Gratuluję zwycięstwa i zazdroszczę takiej serii czterech zwycięstw z rzędu. My możemy tylko o tym pomarzyć. Niestety, nasza gra to jest duża sinusoida. Z Tychami gramy solidnie, nie wygramy tego meczu, ale okej. Kolejny mecz wpadka, przegrywamy. Rehabilitujemy się super meczem z Bełchatowem, gdzie wiemy co grać i gramy to doskonale. W życiu by się nie spodziewał, że zagramy takie 45 minut, jakie zagraliśmy dzisiaj przed przerwą. Cały tydzień pracowaliśmy nad budowaniem ataku pozycyjnego, nad tym, żeby po prostu pokonać rywala, a dziś szczególnie w pierwszej połowie robiliśmy wszystko odwrotnie. Mam pretensje zarówno do ofensywy, jak i defensywy. Pierwsza bramka wrzutka, jeden zawodnik na 5. metrze bez krycia, to jest praktycznie samobójstwo. Trzecia bramka, uderzenie od słupka, nikt nie dobiega, dwóch napastników idzie na piłkę i szuka bramki. Tak się właśnie szukali goli. Przy tym golu nie nie pomogliśmy w ogóle naszemu bramkarzowi Radkowi Janukiewiczowi. Przy wyniku 1:2 dalej byśmy byli w kontakcie i można by było coś zrobić w drugiej połowie. W przerwie zrobiliśmy zmianę, ale po takiej połowie to można by dokonać 5 czy 6 zmian. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje, że jeden mecz gramy okej, a drugi tak jak ten dzisiejszy.