Oto co po sobotnim meczu Skry Częstochowa z Radomiakiem powiedzieli trenerzy obu zespołów, Paweł Ściebura i Dariusz Banasik.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Na pewno jesteśmy niezadowoleni i to jest pierwsza rzecz, którą chciałbym powiedzieć. Chcieliśmy to spotkanie wygrać, natomiast patrząc z przebiegu meczu i tego, co działo się w końcówce, to powinniśmy się cieszyć z tego jednego punktu. Bardzo trudno nam się dziś tu grało. Wiadomo, że na boisku ze sztuczną nawierzchnią jest inna gra. Nie wiem, czy to jest jakiś ewenement, ale Skra w ubiegłym roku nie przegrała na tym boisku żadnego meczu, a w tym tylko jeden i o tym też mówiliśmy przed meczem.
Mieliśmy w tym spotkaniu jednak swoje sytuacje, z czego najlepszą na początku II połowy Maciek Filipowicz, który wyszedł sam na sam, ale strzelił nie w ten róg co potrzeba, może uderzył też nie tą nogą, co powinien. Gdybyśmy wykorzystali tę sytuację być może wywieźlibyśmy stąd trzy punkty. Bardzo dobrze weszliśmy w mecz, pierwsze 20 minut spotkania to była nasza zdecydowana przewaga. W końcówce spotkania poniosły nas trochę emocje. Ostatni taki mecz mieliśmy w Grudziądzu, gdzie działy się cuda.
W ostatnich 15 minutach meczu sędzia praktycznie nie podyktował nam żadnego rzutu wolnego. Zostaliśmy trochę wykartkowani, bo za przerywanie akcji na środku boisku od razu zawodnicy oglądali żółte kartki. Złapaliśmy ich 4 czy 5 i to jest chyba największa liczba kartoników w tym sezonie, bo zazwyczaj tyle w meczu nie dostajemy, bo nie jesteśmy zespołem brutalnie grającym. Sędziowanie w tym ostatnim kwadransie w mojej ocenie było fatalne i bardzo złe. Apogeum była jednak sytuacja, kiedy Dominik Sokół ewidentnie był ciągnięty za koszulkę, a sędzia nie zareagował, a powinien być albo rzut wolny, albo rzut karny. Wywołało to frustrację zarówno na ławce jak, i na boisku.
Rzadko oceniam sędziów i nie chciałbym zrzucać na nich winy, bo to nie oni zabrali nam punkty, natomiast poza Grudziądzem, to było najgorsze sędziowanie w tym sezonie. Piłkarze siedzą w szatni rozgoryczeni. Michał Grudniewski w końcówce meczu został sfaulowany, zszedł z boiska z kontuzją, kończyliśmy w "10", a sędzia nie ukarał przeciwnika żółtą kartą. Nie rozumiem pewnych decyzji i ciężko mi coś więcej powiedzieć, bo po prostu też jestem sfrustrowany.
Paweł Ściebura (Skra): - Chciałbym podziękować na początku swoim zawodnikom za ogromną ambicję, determinację i wielką dyscyplinę taktyczną. To jakimi atutami ofensywnymi dysponuje Radomiak, mogliśmy zobaczyć w ostatnich kolejkach, kiedy zdobywał mnóstwo bramek. Tacy zawodnicy jak Leandro, Szuprytowski czy Mikita, to zawodnicy o ogromnym potencjale i widzieliśmy, że Radomiak gra bardzo ofensywnie, ale byliśmy to tego bardzo dobrze przygotowani. Wiedzieliśmy również, że przeciwnik fragmenty najlepszej gry prezentuje w pierwszych 20 minutach zarówno przed przerwą, jak i po przerwie, i jeżeli my nie popełnimy gdzieś błędu w tym okresie, to będzie dobrze, bo ciężko pracujemy na treningach, wierzymy w to, co robimy. Dziś rzeczywiście możemy ten jeden punkt przyjąć z szacunkiem, aczkolwiek u siebie zawsze gramy o zwycięstwo i swoje sytuacje, choć nieliczne też sobie w tym meczu stworzyliśmy. O pracy sędziów nie będę się wypowiadał, bo różnie z tym bywa.