Oto co po niedzielnym meczu Gryfu Wejehrowo z Radomiakiem powiedzieli trenerzy obu zespołów, Zbigniew Szymkowicz i Dariusz Banasik.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Zacznę od tego, że jesteśmy bardzo zadowoleni, gdyż wygraliśmy 3:0 na wyjeździe, a wiemy, że z tym mieliśmy ostatnio sporo kłopotów i problemów. Wydaje mi się, że zrobiliśmy wszystko by jak najlepiej przygotować się do tego meczu, bo zmieniliśmy trochę mikrocykl treningowy, urozmaiciliśmy treningi, mieliśmy nawet integrację. Wszystko to było po to, żeby zespół był jak najlepiej przygotowany i byśmy przełamali te wyjazdy.
Jeśli chodzi o sam mecz, to był bardzo zacięty. Był to mecz walki i muszę też pochwalić zespół gospodarzy, bo w żadnym aspekcie tego spotkanie się nie poddawał, cały czas walczył. Nie chcę powiedzieć, że wynik nie odzwierciedla tego, co dział się na boisku, natomiast to nie było łatwe zwycięstwo, to było zwycięstwo takie trochę wyszarpane. Dobrze, że strzeliliśmy bramkę przed przerwą, bo w I połowie mieliśmy trochę problem z konstruowaniem akcji, bo gospodarze byli głęboko cofnięci i mieli też swoje szanse. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Myślę, że Gryf trochę nas zaskoczył, bo wyszedł w sumie pięcioma zawodnikami w obronie, był dosyć głęboko ustawiony i w I połowie mieliśmy problem ze stworzeniem sytuacji, oddawaniem strzałów, z dochodzeniem do stałych fragmentów gry. Wiedzieliśmy, że bardzo ważna jest pierwsza bramka i jak to bywa w takich meczach, taki gol gdzieś otwiera spotkanie. W II połowie gospodarze, przegrywając i to u siebie nie mieli czego bronić, atakowali, przez co stworzyło się więcej przestrzeni na boisku. Myślę, że to iż nie było tych sytuacji przed przerwą, wynikało też z założeń taktycznych obu zespołów. Po przerwie wydaje mi się, że tych okazji było już więcej.
Martwi mnie sytuacja, że znów w kolejnym meczu po zdobyciu przez nas bramki za 2-3 minuty przeciwnik ma swoją okazję bramkową. Uczulam zawodników na to, ale coś się z tym dzieje. Dziś bardzo dobrze zachował się w bramce Artur Haluch, bo wybronił w decydującym momencie tę sytuację, ale tego oczekujemy od bramkarza, by w decydującym momencie wywiązał się z tego zadania, bo gdyby wpadła ta bramka, mecz mógłby się inaczej potoczyć i zespół gospodarzy mógłby uwierzyć, że jest w stanie z nami powalczyć o coś więcej, jakieś zdobycze bramkowe.
Cieszymy się przede wszystkim z trzech punktów. Dziś jest trochę radości, ale od jutro znowu bierzmy się do pracy, mamy następny mecz i wiemy, jakie są nasze cele. Dziś zrobiliśmy duży krok do tego, żeby ten cel osiągnąć, ale liga dalej trwa i czekają nas równie ciężkie chwile. Gratuluję trenerowi Gryfa postawy zawodników, bo wiem, że sporo piłkarzy wypadło przez kartki i kontuzje, ale dziś zasłużyliście na słowa pochwały.
Znaliśmy wynik Widzewa, ale my się nie interesujemy innymi zespołami, choć przewidywaliśmy tak trochę, że żaden zespół w Łęcznej może się nie otworzyć. Patrzymy na siebie, naszym celem jest wygrywanie w każdym kolejnym meczu i jeżeli to będziemy robić, to nie musimy się na nikogo innego oglądać.
Jeśli chodzi o zmiany, to były one przemyślane i wydaje mi się, że dużo wniosły. Dominik Sokół nie był może gdzieś tam zagubiony, ale przy tej grze takiej defensywnej nie miał miejsca, nie dochodził gdzieś do sytuacji i stąd decyzja o zmianie. Są zawodnicy, którzy starają się na treningach i uważam, że Patryk Winsztal dał dobrą zmianę. Również bardzo dobrą zmianę dał Micha Kaput, który wszedł i uporządkował grę w środku pola. Patryk Mikita także dał dobrą zmianę, bo zaliczył asystę przy golu Adama Banasiaka.
Zbigniew Szymkowicz (Gryf): - Chciałem pogratulować zwycięstwa drużynie gości. Pomimo że to zwycięstwo jest takie dość okazałe, to muszę zgodzić się z trenerem Radomiaka, że nie wynikało to z bezpośredniej walki na boisku. Troszeczkę zabrakło nam szczęścia, bo po stracie pierwszej bramki mieliśmy okazję, by szybko doprowadzić do remisu, ale nie dopisało nam szczęście, bo była poprzeczką. Później była kolejna okazja, gdzie mogliśmy doprowadzić do wyrównania, ale nasz zawodnik przebiegał i dostał w nogę, to też był taki moment decydujący. Myślę, że jakbyśmy złapali wynik 1:1, to końcowy rezultat byłby sprawą otwartą, bo było dużo walki i było to ciekawe widowisko. Trudno powiedzieć czy przy drugim golu, to bramkarz popełnił błąd, bo szybko wyszedł do piłki, ale takie bramki się zdarzają. Ten drugi gol padł w takim momencie, gdzie było już bardzo mało czasu, by się podnieść a z takim przeciwnikiem przegrywając 0:2 i grając dodatkowo w okrojonym składzie, bo nie mieliśmy, można powiedzieć 50% podstawowego składu, piłkarzy wiodących, którzy kreują grę, ciężko było odwrócić wynik.
Trzeba pogratulować zawodnikom za podjęcie walki, bo pomimo osłabionego składu pokazali się z dobrej strony, choć ja uważam, że nie ma osłabionego składu, bo jak ktoś jest w kadrze zespołu, to musi podjąć walkę. Dziś tak było, dlatego pełna cześć i chwała dla chłopaków. Brakowało jeszcze doświadczenia, bo kolejne dwie bramki straciliśmy w dość prosty sposób. Myślę, że nie powinniśmy tracić takich goli, bo zostawiliśmy sporo zdrowia na boisku, a końcowy wynik jest bardzo niekorzystny i źle wygląda, bo jak ktoś nie był na meczu, to zobaczy tylko wynik i pomyśli sobie, że znów dostali 3:0, ale z gry nie powinno być takiego rezultatu.