Oto co po środowym, zaległym meczu Błękitnych Stargard z Radomiakiem powiedzieli trenerzy obu zespołów, Adam Topolski i Dariusz Banasik.
Dariusz Banasik (Radomiak): - Jesteśmy bardzo zadowoleni i w zasadzie po takim meczu nie musiałbym nic mówić, bo wszystko wyglądało fantastycznie. Wynik 6:0, mecz grany na wyjeździe, 3:0 do przerwy, 3:0 po przerwie. Bardzo dobra dyspozycja zawodników, bardzo dobra skuteczność. Nie widzę tutaj jakiś negatywów. Na odprawie przedmeczowej trochę sprowokowałem zawodników, bo powiedziałem, że Radomiak nigdy nie wygrał w Stargardzie, a uważam, że mamy lepszy zespół niż dwa lata temu czy rok temu i wreszcie musi nadejść ten moment, żebyśmy zagrali odważnie, żebyśmy zagrali o zwycięstwo i tak się stało. Druga rzecz, którą powiedziałem, to to, że wszyscy mówią, że jesteśmy zespołem własnego boiska, a ten mecz i poprzedni pokazują, że wcale tak nie jest. Osiem goli, sześć punktów, i to nie jest tak, że tylko w Radomiu fajnie gramy a na wyjeździe źle. Czegoś nam brakowało w tych poprzednich meczach, myślę, że przede wszystkim skuteczności.
Duży wpływ na to, że teraz inaczej gramy i punktujemy na pewno mają te dwa tygodnie, w których mocno pracowaliśmy i od tego czasu zdobyliśmy komplet 9 punktów i mam nadzieję, że ta praca zaprocentuje w końcówce rundy. Po raz kolejny zawodnicy, którzy weszli na zmianę dali bardzo dobre zmiany, strzelili bramki, grali ofensywnie z polotem. My ze wszystkimi zawodnikami rozmawiamy, nie ma u nich frustracji, a każdy zawodnik, który wchodzi na boisko, podnosi jakość tego zespołu.
Na koniec dedykujemy zwycięstwo Zdzisławowi Radulskiemu, który rzadko jeździ z nami na dwudniowe wyjazdy, a wczoraj przyjechał z nami i to zwycięstwo wraz z zespołem dedykujemy jemu.
Adam Topolski (Błękitni): - Byliśmy pełni optymizmu przed meczem z Radomiakiem, bo wszystko na to wskazywało, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby grać wymarzone spotkanie z czołówką, ale niestety błędy, które popełniliśmy miały duży wpływ na to, że to spotkanie tak się potoczyło. Mecz praktycznie został ustawiony w drugiej minucie, a mieliśmy grać przynajmniej 20-30 minut, żeby nie stracić bramki, zobaczyć co przeciwnik prezentuje i później się otworzyć. Przy 0:1 mieliśmy dwie sytuacje i w pierwszej połowie był to całkiem wyrównany mecz, choć zakończył się wynikiem 3:0 dla gości. Druga bramka dla Radomiaka to również nieporozumienie w naszych szeregach, a trzecia bramka, nie mówię, że wypaczyła wynik meczu, ale sędzia bardzo odważnie zdecydował, że podyktuje rzut karny w takim momencie, i tym po prostu nas dobił.
Zrobiłem celowo zmiany, żeby ogrywać młodzieżowców, ponieważ przy wyniku 0:3 wiedziałem, że trudno będzie odwrócić wynik, ale tę drugą połowę nie chcieliśmy rozegrać tak, żeby się skompromitować, bo to, co się działo w drugiej połowie, wyglądało na kompromitację. Nie można tak grać, że się przegrywa 0:3 i nagle całym zespołem się atakuje, bo te wszystkie trzy bramki padły po tym, jak u nas dziesięciu zawodników bez ładu i składu włączyło się w akcje ofensywne, strata, szybki atak i strzały na 5:0 i 6:0 do pustej bramki.
Zakończył się ten mecz wynikiem 6:0, a mogło być i więcej, ale tak jak mówię, w tej drugiej połowie daliśmy grać trochę więcej młodzieżowcom i widać różnicę między piłkarzami. Okazało się dzisiaj, że przeciwnik sprowadził nas na ziemię i zobaczymy co dalej.