Kolejny bardzo słaby mecz w wykonaniu Radomiaka kosztował zielonych kolejną stratę punktów i porażkę na wyjeździe. Tym razem nasz zespół pokonały Wigry.
O tym, że Radomiak pojechał na daleki wyjazd do Suwałk dzień wcześniej i miało to pomóc w wywalczeniu punktów pisać nie będziemy, bowiem wyjazd na nocleg w perspektywie gry w oddalonym o blisko 400 kilometrów mieście jest na poziomie drugiej ligi sprawą tak oczywistą i naturalną, że nie powinno się o niej w ogóle dyskutować.
Spotkanie na polskim biegunie rozpoczęło się dość spokojnie i w zasadzie tak wyglądało w pierwszej połowie. Zarówno Radomiak jak i Wigry próbowały gry skrzydłami, ale wielu sytuacji z tego nie było. Po stronie zielonych dużo zamieszania robił Samuelson Odunka, lecz w kluczowych momentach czegoś brakowało. Gospodarze próbowali również zagrań górą do wysuniętego wysokiego napastnika Tomasza Tuttasa, z którym doskonale radził sobie jednak Maciej Świdzikowski. Najlepszą okazję Wigry stworzyły sobie tuż przed końcem pierwszej połowy, kiedy to właśnie Tuttas był bliski pokonania Dominika Budzyńskiego po strzale głową. Najlepsza okazja Radomiaka? Ciężko stwierdzić, być może dwie próby Odunki, ale pierwsza z nich skończyła się na blokadzie strzału, a w drugiej, kiedy skrzydłowy RKS-u popędził sam w kierunku bramki Karola Salika futbolówkę zdołał wybić na rzut rożny jeden z defensorów Wigier.
Druga odsłona mogła rozpocząć się od mocnego uderzenia Radomiaka. W 55. minucie dokładnie do wbiegającego za plecy obrońców Piotra Wlazły zagrał Mateusz Radecki, ale "Belek" mając przed sobą tylko Salika pospieszył się chyba ze strzałem głową i posłał piłkę obok bramki. Odpowiedź miejscowych była zabójcza, ale w dużej mierze, jak nie w całości sprokurowana przez zielonych. Maciej Świdzikowski przy próbie wyprowadzania futbolówki z linii obrony stracił ją na połowie rywala na rzecz Povilasa Luksysa, ten szybko zagrał do Aleksandera Atanackovicia, a ten z kolei prostopadle do Tomasza Tuttasa, który w pojedynku sam na sam z Budzyńskim nie dał mu najmniejszych szans. Spuszczone głowy zawodników naszej drużyny nie zwiastowały niczego dobrego, choć była to dopiero 56. minuta. Po strzeleniu gola Wigry złapały luz i raz po raz obstrzeliwały bramkę Radomiaka. W 66. minucie trener Armin Tomala zdecydował się na zmiany, ale nie w ustawieniu zespołu lecz na pozycjach. Mających żółte kartki Radeckiego i Kornackiego zastąpili Pach oraz Byszewski. W 71. minucie po dośrodkowaniu Łukasza Derbicha zaskoczyć Salika strzałem głową próbował chyba najmniejszy na boisku Odunka. Niestety za 120 sekund ekipa z Suwałk zadała drugi, decydujący cios i to po drugim błędzie Radomiaka przy wyprowadzaniu akcji. Piłkę po zagranie Piotra Wlazły wzdłuż boiska do Jakuba Cieciury przejęli rywale, dograli na prawe skrzydło do wbiegającego w pole karne Adama Pomiana i Budzyński po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki. Podopieczni trenera Tomali nie byli w stanie odpowiedzieć czymkolwiek. Nawet już w samej końcówce spotkania, gdy zieloni doszli do dwóch, trzech doskonałych okazji by pokonać Karola Salika fatalnie pudłowali.
Coś niedobrego dzieje się z drużyną Radomiaka od kilku spotkań, a kolejne mecze, kolejne słabe wyniki tylko to weryfikują. Jeszcze 10 dni temu zieloni mieli na stałe włączyć się do ścisłej czołówki tabeli, a tymczasem od trzech kolejek zakotwiczyli na dziewiątym miejscu, mając za plecami tarnowską Unię, którą czekają jeszcze dwa zaległe pojedynki. Trudno doszukiwać się pozytywów, ale może jednym z nich jest fakt, że górna połówka tabeli jest na tyle wyrównana, że jedno zwycięstwo drużyny A przy jednej porażce drużyny B wiąże się ze zmianą miejsca nawet o cztery pozycje. W obecnej sytuacji trzeba także patrzeć w dół, bowiem do spadku w dolne rejony tabeli również nie jest daleka droga. Popadać w totalne czarnowidztwo na tym etapie nie ma jednak sensu, bo zieloni nie raz udowodnili, że mogą w tej lidze wygrać z każdym. Muszą tylko zacząć to realizować.
A kolejna, jedenasta już szansa na wywiezienie z terenu rywala kompletu punktów nadarzy się w niedzielę 5 maja o godzinie 12:00, kiedy to Radomiak w Elblągu skonfrontuje siły z miejscową Concordią.
Wigry Suwałki - Radomiak Radom 2:0 (0:0)
(Tuttas 56', Pomian 73')
Wigry: Salik - Widejko, Sołowiej, Wenger, Słowicki, Tarnowski (70' Baranowski), Lauryn, Atanacković, Romachów (46' Pomian), Luksys (82' Drągowski), Tuttas
Radomiak: Budzyński - Cieciura, Dubina (75' Ciach), Świdzikowski, Derbich, Odunka, Radecki (66' Pach), Wlazło, Figiel, Kornacki (66' Byszewski), Prędota
żółte kartki: Wenger, Sołowiej - Radecki, Kornacki
sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)