Kapitalne widowisko stworzyli w środowe popołudnie w Płocku piłkarze Wisły i Radomiaka. Drużyny podzieliły się punktami, ale bliżsi zwycięstwa byli zieloni.
Po zwycięstwie w ostatniej kolejce nad wiceliderem z Łowicza, tym razem na Radomiaka czekał ówczesny lider tabeli, płocka Wisła. Nasza drużyna jechała na mecz z zamiarem odniesienia zwycięstwa i jak pokazało spotkanie, nie były to bezpodstawne zapowiedzi.
Mecz z Wisłą Radomiak rozpoczął z dwiema zmianami w składzie w porównaniu do ostatniego pojedynku. Pauzującego za żółte kartki lewego obrońcę Łukasza Derbicha zastąpił Łukasz Wójcik, a w ataku za Piotra Prędotę zagrał Leandro. Trener Janusz Niedźwiedź postawił zatem na czterech młodzieżowców, bowiem oprócz Wójcika w wyjściowym składzie znaleźli się również Dominik Budzyński, Mateusz Radecki i Krystian Puton.
Pierwsze minuty rywalizacji były raczej wyrównane, ale mimo wszystko częściej pod polem karnym Radomiaka gościli gospodarze. Budzyńskiego próbowali zaskoczyć Tomasz Grudzień czy Krzysztof Janus, ale golkiper RKS-u wykonywał swoją robotę tak jak należy. Mocno nękany był na lewej stronie grający po raz pierwszy w tej rundzie od początku meczu Łukasz Wójcik, ale i on radził sobie całkiem nieźle. Po pół godziny rywalizacji do głosu zaczął dochodzić Radomiak i na efekty nie trzeba było długo czekać. Po rzucie rożnym w 33. minucie strzałem głową piłkę do siatki skierował Leandro. Zaskoczona takim obrotem sprawy Wisła nim się otrząsnęła mogła stracić kolejnego gola. Dwukrotnie w dogodnej sytuacji znalazł się Marcin Figiel, ale najpierw jego strzał z bliskiej odległości był niecelny, a przy drugim uderzeniu dobrze między słupkami spisał się Daniel Szczepankiewicz. W końcowym fragmencie pierwszej odsłony Wiślacy przycisnęli, ale to Radomiak w 44. minucie stworzył sobie znakomitą okazję by w idealnym momencie zadać drugi cios. Po kontrataku Leandro znalazł się sam na sam ze Szczepankiewiczem, oddał dobry strzał, jednak futbolówka na nieszczęście zielonych trafiła w słupek.
Radomiak prowadził zasłużenie, ale przewaga jednej bramki to tak na prawdę żadna przewaga i można było spodziewać się, że od początku drugiej połowy gospodarze rzucą się do odrabiania strat. Tak też się stało i w 57. minucie Wisła wyrównała. Po akcji prawą stroną boiska i nieudanej próbie oddalenia zagrożenia od naszego pola karnego, do piłki na 18. metrze od bramki Budzyńskiego dopadł Filip Burkhardt, a następnie precyzyjnym strzałem tuż przy słupku trafił do siatki. Od 66. minuty ekipa z Płocka już prowadziła. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówkę do bramki wpakował z najbliższej odległości Marko Radić. Zawodnicy Radomiaka nie załamali się, ale ruszyli do ataku i dość szybko doprowadzili do remisu. W 77. minucie Piotr Wlazło popisał się znakomitym uderzeniem z rzutu wolnego, po którym Szczepankiewicz odprowadził piłkę wzrokiem. Remis nie zadowalał żadnej z drużyn, co przełożyło się na pasjonującą końcówkę spotkania. Trener Janusz Niedźwiedź zachęcał swoich podopiecznych do ataków, strzelenia trzeciej bramki i zgarnięcia pełnej puli. W ostatnich dziesięciu minutach zieloni mogli dołożyć co najmniej trzy gole, ale niestety w kluczowym fragmencie meczu zawiodła skuteczność lub po prostu znakomity był bramkarz Daniel Szczepankiewicz. Losy rywalizacji mogli rozstrzygnąć Krystian Puton, Marcin Figiel i Piotr Prędota. Najlepszą okazję miał jednak "Figo", który w 89. minucie wykonał znakomity rajd z piłką przez pół boiska, pokazując przy tym plecy defensorom Wisły i będąc już tylko przed golkiperem mógł zrobić wszystko - mijać lub strzelać. Zdecydował się na strzał, który w niewiarygodny sposób na rzut rożny zdołał odbić Szczepankiewicz. Podopieczni Marcina Kaczmarka w tym fragmencie meczu byli totalnie zdominowani i z pewnością po końcowym gwizdku sędziego odetchnęli z ulgą szanując ten punkt. W teamie ze Struga pozostał zaś duży, bardzo duży niedosyt. Statystyki zamieszczone na stronie internetowej Wisły Płock mówią o 27, a 16 celnych strzałach Radomiaka!
Punkt został dopisany, tabela podliczona i nic w kwestii spotkania z Wisłą już nie zmienimy. Z ostatnich trzech wyjazdów, w tym dwóch pojedynków z absolutną czołówką ligi Radomiak przywiózł siedem oczek, co w kontekście całej fatalnej serii jest bardzo dobrym wynikiem. W niedzielę zielonych czeka mecz u siebie ze Stalą Rzeszów, przed którym patrząc na wznoszącą dyspozycję naszej drużyny można być optymistą. Liczymy, że zieloni wskoczą na właściwe tory także w rywalizacji przed własną publicznością, zaprezentują kawałek dobrego, cieszącego oko kibica futbolu.
Wisła Płock - Radomiak Radom 2:2 (0:1)
(Burkhardt 57', Radić 66' - Leandro 33', Wlazło 77')
Wisła: Szczepankiewicz - Nadolski, Magdoń, Radić, Mysona, Góralski, Sielewski (46' Dziedzic), Janus, Burkhardt, Grudzień (74' Hiszpański), Sekulski (63' Krzywicki)
Radomiak: Budzyński - Cieciura, Ciach, Świdzikowski, Wójcik, Puton, Wlazło, Radecki (61' Pach), Figiel, Odunka (63' Byszewski), Leandro (75' Prędota)
żółte kartki: Burkhardt, Grudzień, Szczepankiewicz, Magdoń - Radecki, Figiel, Pach, Wlazło, Byszewski
sędziował: Tomasz Białek (Gorzów Wielkopolski)