Z trzeciego wyjazdowego meczu z rzędu wracają z porażką piłkarze Radomiaka. Tym razem lepszy okazał się Znicz Pruszków.
Spotkanie Radomiaka ze Zniczem było pojedynkiem drużyn, które po nieudanej serii chciały wreszcie się przełamać. Zapowiadał się zatem otwarty mecz, a mokra i równa nawierzchnia tylko mogła sprzyjać szybkiej grze.
Radomiak zaczął taką samą jedenastką jak ostatnią rywalizację z Unią Tarnów. Pierwsze minuty były wyrównane, a zawodnicy obu zespołów wiedząc na jakiej nawierzchni grają, często próbowali strzałów z dystansu. W 6. minucie kąśliwym uderzeniem Pawła Pazdana próbował zaskoczyć Leandro. Gospodarze odpowiedzieli w 17. minucie, ale strzał Marcina Zawodzińskiego był niecelny. Trzy minuty później defensywa zielonych popełniła pierwszy poważny błąd i od razu zakończył się on utratą gola. Maciej Świdzikowski wybijając piłkę posłał ją pod nogi jednego z graczy Znicza, ten wpadł w pole karne i dośrodkował tak, że futbolówkę za pole karne odbił Piotr Banasiak. Nie był to jednak koniec akcji, bowiem tam dopadł do niej Zawodziński, który bez przyjęcia uderzył w kierunku bramki tak, że ta trafiła wprost pod nogi Krzysztofa Kopcińskiego, który będąc zupełnie niekrytym zrobił to co do niego należało, a więc posłał futbolówkę do siatki. Po stracie gola zieloni ruszyli do odrabiania strat. W dobrej sytuacji znalazł się Mateusz Radecki, ale jedyne co mógł wywalczyć będąc co prawda sam przed Pazdanem (jednak tuż przy linii końcowej), to tylko rzut rożny. Radomiak przycisnął i wydawało się, że wreszcie, czy to po akcji, czy po stałym fragmencie gry doprowadzi do wyrównania. Najbliższy powodzenia był Samuelson Odunka tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej połowie. Po zagraniu Piotra Prędoty Nigeryjczyk uderzył wolejem, ale piłka trafiła w słupek.
Nim na dobre rozpoczęła się druga odsłona, w której na placu gry za Leandro zameldował się Piotr Wlazło, Radomiak przegrywał już 0:2. Zaledwie dwa podania pozwoliły gospodarzom całkowicie rozmontować defensywę naszej drużyny. Łukasz Derbich zupełnie zgubił na skrzydle Marcina Rackiewicza, który otrzymał doskonałe podanie w tempo, popędził w stronę bramki i w sytuacji sam na sam pokonał Banasiaka. Fatalny początek drugich 45 minut w wykonaniu zielonych. Pomimo takiego obrotu sprawy w 53. Radomiak mógł i powinien zdobyć kontaktowego gola. Po rozegraniu rzutu rożnego Prędota dograł na trzeci metr od bramki Pazdana do nieobstawionego Wlazły, ale ten się pośliznął i niestety skutecznie nie dostawił stopy. Podopieczni Armina Tomali atakowali, zaś Znicz czekał na kontratak, ale jak mogło być inaczej, skoro pruszkowianie prowadzili dwoma bramkami. W środowym pojedynku zarówno w pierwszej jak i drugiej połowie nasza drużyna miała bardzo dużą ilość rzutów rożnych i szkoda tylko, że choćby jednego z nich nie udało się zamienić na celne trafienie. Na nic się zdały również ataki z gry, bowiem żaden z nich nie zakończył się pokonaniem Pazdana i po końcowym gwizdku sędziego po czterech meczach bez zwycięstwa, z ponownego kompletu punktów mogli cieszyć się miejscowi.
Dla Radomiaka było to już piąte spotkanie z rzędu, którego nasi zawodnicy nie potrafią rozstrzygnąć na swoją korzyść i najwyraźniej nie jest to przypadek. Postawę podopiecznych Armina Tomali weryfikują mecze i punkty, a nie to w jaki sposób o naszym zespole wyrażają się rywale, czy też jak mocny wygląda on na papierze. Fakty są takie, że zieloni stracili już 13 bramek i jeżeli z taką częstotliwością, w taki sposób będą tracić kolejne to o wygrywaniu spotkań, a już na pewno o czołowych lokatach nie będzie mowy. W chwili obecnej wszelkie wyobrażenia co do miejsca w tabeli jakie Radomiak powinien zajmować należy odłożyć na bok, a skupić się na tym co jest w rzeczywistości, ponieważ za chwilę możemy odnaleźć się nie w czołówce, czy nawet środku, ale na samym dnie tabeli.
Choć nie jest łatwo, to liga toczy się dalej i za kolejkę, dwie, wszystko może się odwrócić, a jak będzie przekonamy się w już w najbliższą sobotę. Następne dwa mecze zostaną rozegrane na stadionie przy Struga. Pierwszy z nich właśnie sobotę z Wigrami Suwałki.
Znicz Pruszków - Radomiak Radom 2:0 (1:0)
(Kucharski 20', Rackiewicz 46')
Znicz: Pazdan - Kucharski, Jędrych, Kokosiński, Tomas, Rackiewicz (85' Banaszewski), Duda, Januszewski, Zawodziński (53' Majewski), Kopciński (90' Sierociński), Bylak (66' Paluchowski)
Radomiak: Banasiak - Wójcik (79' Wnuk), Ojikutu, Świdzikowski, Derbich, Odunka, Pach, Radecki (61' Byszewski), Prędota, Kornacki (79' Puton), Leandro (46' Wlazło)
żółte kartki: Kucharski, Duda - Świdzikowski, Radecki, Byszewski
sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)