2000 kibiców miejscowych i ponad setka fanów Radomiaka stawiła się w sobotnie popołudnie na stadionie w Jastrzębiu-Zdroju by obejrzeć pojedynek na szczycie tabeli II ligi. Pojedynek zwycięski przez Radomiaka!
Do Jastrzębia transportem kołowym wybrała się podobna liczba Warchołów co w sierpniu 2016 roku. Fanatycy Radomiaka pod sektorem gości zameldowali się w trakcie pierwszej połowy. Samo wejście przebiegło sprawnie i jeszcze przed gwizdkiem sędziego kończącym pierwszą odsłonę, między blokami okalającymi stadion GKS rozniosło się "Jesteśmy zawsze tam...!". Na płocie zawisły trzy flagi: RÓŻNE EKIPY TE SAME NAZWY, EKIPA SPOD GOŁĘBNIKA oraz RKS 1910. Doping towarzyszył naszej drużynie od początku drugich 45 minut i stawał się coraz głośniejszy wraz z przebiegiem wydarzeń na boisku, które dawały realną nadzieję na wywiezienie z Jastrzębia kompletu punktów. Tak też się stało i po wspólnych śpiewach, przybiciu piątek z piłkarzami i odczekaniu kilkunastu minut w sektorze, można było udać się w drogę powrotną. Po meczu od fanów Radomiaka dostało się słownie Janowi Tomaszewskiemu, który był obecny na tym spotkaniu i komentował jego transmisję będąc przyodzianym w szal GKS-u. Sympatyczny pan Janek wygadywał do mikrofonu - również do zgromadzonych na trybunach kibiców - takie głupoty, że nie mogły one przejść bez echa. Nie będziemy ich jednak powielać.
Gospodarze wystawili tego dnia solidny, kilkusetosobowy młyn i nieźle dopingowali. Wywiesili pięć flag. W sumie frekwencja na oldschoolowym stadionie w Jastrzębiu jak na mecz na szczycie mogła być lepsza, ale wziąć pod uwagę należy, że GKS praktycznie już ma awans w kieszeni, to i automatycznie mniejszy jest ciężar gatunkowy pozostałych do końca sezonu spotkań i mniejsza napinka na nie, ale to już sprawa gospodarzy. Po przegranym spotkaniu miejscowi fani krzyczeli w stronę swoich piłkarzy "Chcemy awansu!".
Mecz odbył się bez wymiany uprzejmości po obu stronach. Radomiak pozdrawiał za to Legię, zaś GKS nowego układowicza ze Stalowej Woli.