Kilkuset kibiców Radomiaka biorąc udział w sobotnim marszu "Gdyby nie Ursus, gdyby nie Radom..." upamiętniło ofiary wydarzeń Czerwca '76.
Z okazji zbliżającej się 38. rocznicy robotniczego protestu z czerwca 1976 r. marsz po raz drugi zorganizowały: Narodowy Radom, Młodzież Wszechpolska Oddział Radom oraz Stowarzyszenie Kibiców Radomiaka Tylko Radomiak. Patronat nad wydarzeniem objęło: Stowarzyszenie Radomski Czerwiec 76, Stowarzyszenie Osób Internowanych i Represjonowanych w Stanie Wojennym - Region Radomski oraz Niezależne Samorządne Związki Zawodowe "Solidarność" Ziemia Radomska.
Marsz wyruszył z Ronda ks. Romana Kotlarza i przeszedł ulicami Radomia pod pomnik robotniczego protestu na skrzyżowaniu ulic 25 Czerwca i Żeromskiego.
- Jesteśmy tu, by głośno przypomnieć tym, co zapomnieli, że gdyby nie Ursus, gdyby nie Radom, to dziś może nie dane nam było tu stać. Miejsce startu naszego pochodu nie jest przypadkowe. To właśnie tu stoi pomnik przypominający jednego z bohaterów protestu z czerwca 1976 r., ks. Romana Kotlarza, duszpasterza protestujących, który za swoją postawę zapłacił najwyższą cenę, jaką zapłacić może patriota. Zabity przez „nieznanych sprawców” stał się przykładem odwagi i poświęcenia oraz niestety tego, że władza komunistyczna nie liczyła się z ludzkim życiem. Cześć jego pamięci! – mówili liderzy marszu.
Przypomniano także tło wydarzeń, jakie doprowadziły do robotniczego protestu, ich przebieg i brutalne represje. Mówiono także o akcji zohydzania Radomia, który po czerwcu 1976 stał się miastem z wyrokiem, miastem warchołów, miastem wstrzymanych inwestycji.
Ale z mocą wybrzmiało też przypomnienie, że to tamten protest spowodował w Polsce wysyp podziemnych wydawnictw oraz powstanie organizacji opozycyjnych niosących pomoc represjonowanym. - Na fali tamtego buntu powołano w 1978 r. Wolne Związki Zawodowe, a w 1980 NSZZ Solidarność. Radomski czerwiec 76 stał się podwaliną obalenia w Polsce komunizmu.
Na marszu pojawiło się ok. 500 osób, które stanowiło wiele grup spoza Radomia takich jak NOP Warszawa, ONR Lublin, AN Białobrzegi, kibice Ursusa Warszawa, Niklot oraz AN Lublin. Nie zabrakło oczywiście licznej grupy kibiców Radomiaka. Byli również sympatycy Czarnych Radom.
Gość Niedzielny, Narodowy Radom, Niklot, Cozadzien.pl, Radom24.pl
***
W czerwcu 1976 r. robotnicy zaprotestowali przeciw wprowadzanym przez władze podwyżkom cen żywności. Zastrajkowało łącznie około 60 tys. osób z 97 zakładów w 24 województwach. Na ulicach Radomia, Ursusa i Płocka odbyły się pochody i manifestacje, które przerodziły się w starcia z milicją.
25 czerwca w Radomiu doszło do walk ulicznych. Zginęły 2 osoby: Jan Łabęcki i Tadeusz Ząbecki przygnieceni przez przyczepę ciągnika z betonowymi płytami, którą próbowali zepchnąć w kierunku nadciągających oddziałów ZOMO. Trzecią ofiarą śmiertelną związaną pośrednio z wydarzeniami był 27-letni Jan Brożyna, do którego śmierci 30 czerwca 1976 r. przyczyniło się pobicie przez milicjantów dzień wcześniej. Śmiertelną ofiarą represji po wydarzeniach radomskich, był również ks. Roman Kotlarz. Rannych w zamieszkach zostało 198 osób. Milicja i ZOMO zatrzymały 634 osoby a następnego dnia w trybie natychmiastowym zwolniono z pracy 939 osób. 25 osób osądzono jako prowodyrów wydarzeń. Osiem z nich skazano na kary od 8 do 10 lat więzienia, jedenaście otrzymało kary od 5 do 6 lat, a sześcioro - od 2 do 4 lat więzienia. Dodatkowo ok. 170 osób zostało skazanych przez kolegia do spraw wykroczeń.
26 czerwca władze rozpoczęły w mediach, na stadionach i placach szeroko zakrojoną kampanię propagandową, która miała na celu potępienie i zdyskredytowanie protestujących, których nazwano "radomskimi warchołami".
Do dzisiaj nie zostali osądzeni ani wydający polecenia, ani wykonawcy - członkowie ZOMO i pracownicy SB.