W związku z naszą akcją, kilkukrotnie już spotkaliśmy się z pytaniem: czemu walczymy o budowę stadionu piłkarskiego...
"W związku z naszą akcją, kilkukrotnie już spotkaliśmy się z pytaniem: czemu walczymy o budowę stadionu piłkarskiego przy ul. Struga, skoro kilka kilometrów dalej, przy ul. Narutowicza, Miasto Radom kończy budowę obiektu lekkoatletyczno-piłkarskiego? Zachęcamy do zapoznania się z przedstawionymi niżej, merytorycznymi argumentami na ten temat" - w dalszej części newsa całość najnowszego artykułu w temacie Stadion dla Radomiaka.
"I. MAŁA POJEMNOŚĆ STADIONU PRZY NARUTOWICZA
Przewidywana pojemność obiektu przy ul. Narutowicza, to ok. 4200 miejsc. Przypomnijmy, że średnia widownia na meczach Radomiaka w nie tak znów odległych czasach II ligi (sezon 2005/2006) wynosiła 4711 widzów, czyli znacznie przekraczała maksymalną pojemność stadionu na Plantach. Że zapotrzebowanie na piłkę nożną w Radomiu nie spadło mieliśmy możliwość przekonać się w zeszłym roku, gdy to mecz Radomiaka w III lidze (spotkanie przeciw Broni) obserwowało ok. 7 tysięcy fanów "Zielonych". Jeśli wyżej wymienione liczby zestawimy z faktami, iż dotyczą one okresu gdy Radomiak, czy to wprawdzie grał w II lidze, ale grał w niej fatalnie (sezon spadku z tej klasy rozgrywkowej), czy to grał na zaledwie IV szczeblu rozgrywkowym (derby z 2010 roku), jasno trzeba powiedzieć sobie, iż "rezerwy" wzrostu widowni są w przypadku meczów Radomiaka bardzo duże. Tym bardziej, iż według firmy Deloitte (międzynarodowa firma doradcza świadcząca usługi z zakresu: audyt, rachunkowość, doradztwo podatkowe, prawne i finansowe, zarządzanie etc.), sam tzw. "efekt nowego stadionu", powoduje, iż po przeprowadzce klubu piłkarskiego ze stary na nowoczesny obiekt, frekwencja na jego meczach automatycznie wzrasta o przynajmniej 50% (często wzrost ten jest znacznie pokaźniejszy). W tym kontekście wskazanie stadionu o pojemności 4200 widzów, jako docelowej areny piłkarskiej dla Radomiaka, jest kompletnym nieporozumieniem.
II. BRAK MOŻLIWOŚCI ROZBUDOWY STADIONU NA PLANTACH
Ktoś może zadać pytanie, czy w takim razie, nie można rozbudować stadionu przy ul. Narutowicza. Odpowiedź jest krótka: w praktyce nie jest to możliwe. Ostrowieccy architekci, którzy zaprojektowali stadion na Plantach nie ukrywają, iż olbrzymim wyzwaniem było "zmieszczenie" tam stadionu na o. 4 tys. widzów. Wymagało to przesunięcia bryły stadionu z miejsca w którym stał on od dziesięcioleci (nowy obiekt został przesunięty względem starego o kilkadziesiąt metrów w stronę ul. Chałubińskiego), oraz zastosowanie maksymalnie stromych (a więc zajmujących mniejszą powierzchnię) trybun. Dodajmy, także, iż rozbudowa stadionu na Plantach nie jest możliwa, gdyż niewielka działka na której zlokalizowano ten obiekt jest ze wszystkich stron ograniczona w sposób uniemożliwiający prowadzenie robót budowlanych:
- od strony południowej możliwość jakiejkolwiek rozbudowy ogranicza prawnie strefa ochrony konserwatorskiej parku Planty,
- od strony północnej (ul. Narutowicza) rozbudowa jest niemożliwa w związku z umiejscowieniem tam hali sportowej i przede wszystkim prywatnego obiektu hotelowego (sieć "Gromada"). Przewidziane w prawie budowlanym minimalne odległości między tego typu obiektami powodują, iż bez odkupienia i wyburzenia hotelu (operacja której koszt szedłby zapewne w dziesiątki milionów złotych), oraz wyburzenia hali, jakakolwiek rozbudowa w tą stronę nie jest możliwa,
- od strony wschodniej możliwość rozbudowy ogranicza nowo remontowana ul. Chałubińskiego i dalej boisko ze sztuczną nawierzchnią,
- od strony zachodniej (okolice obecnego skate-parku) nie są możliwe żadne poważniejsze inwestycje budowlane m.in. w związku z niejasnym stanem prawnym dot. tego terenu. Teoretycznie jest on wprawdzie w posiadaniu Gminy Miasta Radomia i w zarządzie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, w praktyce jednak roszczenie do niego zgłosiła
Gmina Wyznaniowa Żydowska.
III. NOWY OBIEKT NA PLANTACH NIE SPEŁNIA WYMOGÓW LICENCYJNYCH
To chyba najbardziej zaskakujący argument, który nie wiedzieć czemu nie funkcjonuje jeszcze w powszechnej świadomości: nowopowstający - łącznym kosztem ok. 30 mln zł brutto- stadion przy ul. Narutowicza, już na starcie nie spełnia wymogów licencyjnych, umożliwiających rozgrywanie na nim meczów piłkarskich choćby drugiego szczebla rozgrywkowego. Analizując podręczniki licencyjne wydawane przez PZPN, nietrudno zauważyć, iż każdy nowopowstały stadion piłkarski, by być dopuszczonym do rozgrywek drugiego szczebla rozgrywkowego , od sezonu 2012/2013 (a więc od tego najbliższego), powinien dysponować oświetleniem murawy o minimalnym natężeniu umożliwiającym transmisję w technologii HD (ok. 2200 lux). Pod pewnymi warunkami możliwe jest dopuszczenie obiektów posiadających słabsze oświetlenie, jednak w żadnym przypadku nie może być ono mniejsze niż 1500 lux. Stadion na Plantach ma posiadać oświetlenie o natężeniu 500 lux. Co więcej ewentualna rozbudowa oświetlenia może okazać się wyjątkowo kosztowna, oraz bardzo utrudniona, jeśli nie niemożliwa (wątpliwości budzić musi zwłaszcza konstrukcja dachu, a dokładniej mówiąc jego przystosowania do większonego oświetlenia, oraz zabezpieczenie odpowiedniego poboru mocy). Kolejnym elementem uniemożliwiającym rozgrywanie na tym obiekcie meczów na szczeblu zaplecza ekstraklasy jest brak podgrzewanej murawy. Wymóg posiadania tego typu rozwiązania obecnie obowiązuje wyłącznie kluby T-Mobile Ekstraklasy, jednak już od sezonu 2013-2014 zostanie rozszerzony na rozgrywki drugiego szczebla rozgrywkowego. I tu także trudno sobie wyobrazić montaż podgrzewanej płyty -w celu spełnienia wymogów licencyjnych- za 2 czy 3 lata. Tzn. z punktu widzenia sztuki budowlanej jest to oczywiście możliwe, jednak w praktyce wiązałoby się z koniecznością zerwania wyjątkowo kosztownej lekkoatletycznej bieżni tartanowej otaczającej płytę boiska. Następnym budzącym potężne wątpliwości rozwiązaniem jest zastosowanie dodatkowej przenośnej trybuny, w charakterze tzw. "klatki" dla kibiców gości. Jest to rozwiązanie wprawdzie jeszcze spotykane -choć wyjątkowo rzadko- na polskich stadionach, jednak zabronione przez UEFA (boleśnie przekonał się o tym np. Śląsk Wrocław, któremu Europejska Federacja Piłkarska zabroniła wpuszczać widzów na tego typu przenośną trybunę stadionu przy ul. Oporowskiej, przy okazji meczu z Rapidem Bukareszt). Znając zapał PZPN do inkorporacji tego typu przepisów na polski grunt, z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, iż wkrótce przenośne trybuny będą zabronione także na ligowych spotkaniach. Co to oznacza? Że ilość miejsc dostępnych dla kibiców gospodarzy spadnie wówczas na stadionie na Plantach z obecnych ok. 4 tysięcy (ok. 4200 miejsc ogółem minus ok. 200 na przenośnej trybunie dla gości), do zaledwie ok. 3 tysięcy, ponieważ na dotychczasowych trybunach "gospodarskich" trzeba będzie wygospodarować przestrzeń dla kibiców gości i na sektory buforowe.
IV. STADION NA PLANTACH TO STADION PRZEDE WSZYSTKIM LEKKOATLETYCZNY
Na świecie raczej odchodzi się od budowy stadionów-hybryd lekkoatletyczno piłkarskich, ponieważ nie zapewniają one komfortu oglądania ani jednej, ani drugiej dyscypliny. Nie inaczej będzie i na obiekcie przy ul. Narutowicza. Po zapoznaniu się z dokumentacją stadionu dostępną na stronach internetowych MOSiR-u, nietrudno zauważyć, że kibic piłkarski będzie miał utrudnione życie na tym obiekcie. I tak np. fan piłki nożnej który zasiądzie na głównej trybunie nowego stadionu, by zobaczyć boisko piłkarskie będzie musiał wzrokiem pokonać:
- pas zieleni,
- bodajże 9-cio torową na tym odcinku bieżnię sprinterską (każdy tor ma ponad metr szerokości),
- następny pas zieleni,
- skocznię do skoku w dal,
- kolejny pas zieleni.
Czy da się w tych warunkach oglądać mecz? Oczywiście, ze się da (przynajmniej z górnych rzędów). Pewnie nawet spora część radomian, przywykłych do tego typu archaicznych rozwiązań (obecnych zarówno na starym obiekcie przy Narutowicza, jak i na stadionie przy ul. Struga) nie zwróci uwagi na tego typu utrudnienie. Tylko jest to po pierwsze sprzeczne z wszelkimi obecnie praktykowanymi standardami, które zakładają, iż kibic z jednej strony jest nieodzownym elementem widowiska piłkarskiego, z drugiej zaś płacąc za bilet ma mieć zapewniony możliwie duży komfort. Archaiczność projektu uwidacznia się także i w tym, iż stadion ten nie posiada koniecznych dla obiektów piłkarskich rozwiązań (brak tu klasycznych sky-boxów, oraz strefy komercyjnej, tzw. hospitality etc.), które przy imprezach masowych jakimi są mecze piłkarskie generują podstawowe przychody dla klubu-organizatora.
V. NARUTOWICZA TO NIE DOM DLA RADOMIAKA
W poprzednich punktach staraliśmy się uniknąć argumentów natury emocjonalnej. Jednak fakt pozostaje faktem: domem Radomiaka nie jest i nigdy nie będzie stadion przy ul. Narutowicza, jest to rzecz zrozumiałą dla każdego kibica. Jednakże zależy nam na przekonaniu także tych, którzy na co dzień z kibicowaniem nie mają na co dzień aż tyle wspólnego i do ich kierujemy poniższe słowa. Jeśli nie przekonują was argumenty emocjonalne, to niech przekona was argument finansowy. Wyobraźcie sobie jakie środki publiczne będą musiały być wydatkowane, na zabezpieczenie meczów Radomiaka na osiedlu Planty, zamieszkanym przez kibiców Broni. Jakie utrudnienia spowoduje zamknięcie tej części Radomia (konieczne w przypadku tego typu imprezy masowej o podwyższonym stopniu ryzyka) powiedzmy 20 razy w roku (bo zakładamy, że mniej więcej tyle meczów w sezonie Radomiak rozgrywał będzie jako gospodarz)? Ale stadion to nie tylko kibice. To także piłkarze. Jeśli z rozbawieniem czytacie Państwo teraz o kolejnych problemach Poznania, gdzie na nowo wybudowanym stadionie po raz kolejny trzeba wymieniać murawę (każdorazowa tego typu wymiana to koszt kilkuset tysięcy złotych), to wyobraźcie sobie ile razy rocznie trzeba będzie tą murawę wymieniać na boisku nadmiernie eksploatowanym przez kilka klubów piłkarskich (Broń? Radomiak? Może jeszcze ktoś...). Jeżeli nie przekonują Państwa kwestie finansowe, to może argumentem będzie decyzja administracyjna. Wg naszej wiedzy (wiadomości te uzyskaliśmy od jednego z pracowników firmy budującej stadion) zarządzający obiektem przy ul. Narutowicza prezes MOSiR, Pan Kalinkowski (prywatnie działacz Broni), dokonał w ostatnich dniach samodzielnej zmiany projektu stadionu na Plantach, w zakresie kolorystyki krzesełek. W miejsce czerwonych krzesełek, pokazywanych na wszystkich prezentacjach i wizualizacjach dot. tego miejskiego obiektu (które to krzesełka od biedy można by uznać za neutralne, tj. w barwach zbliżonych do barwy tarczy herbowej Radomia):
Zdjęcie: Nieaktualna już (uwzględniająca jeszcze czerwone krzesełka) wizualizacja trybuny stadionu przy ul. Narutowicza.:
...zamówione zostały krzesełka niebiesko-czerwono-białe mające ułożyć na trybunach mozaikę w kolorach nie mających nic wspólnego z barwami miasta, a za to całkiem dużo z barwami klubu sportowego Broń Radom. Czy nas oburza, że miejska inwestycja, tak nachalnie jest dedykowana jednemu klubowi? Nie. Zakładamy przecież, że na nowo wybudowanym stadionie przy ul. Struga krzesełka będą w barwach Radomiaka. Ale nie możemy odbierać też tej "krzesełkowej" decyzji inaczej, jak ostentacyjne pokazanie nam przez miejskiego urzędnika -jakim jest przecież Prezes MOSiR- że na miejskim stadionie przy ul. Narutowicza Radomiak zawsze będzie gościem (by nie powiedzieć: niechcianym gościem). I bardzo dobrze. Nie chcemy tam wcale "gospodarzyć". Ale tak czy inaczej jest to kolejny argument dla powstania stadionu piłkarskiego z prawdziwego zdarzenia przy ul. Struga."
Tekst pochodzi ze strony StadiondlaRadomiaka.pl