W najnowszym Magazynie Kolejorz znaleźliśmy artykuł o radomianinie Patryku Wolskim - na co dzień napastniku Lecha Poznań, a prywatnie kibicu Radomiaka.
Radom to miasto w centralno-wschodniej Polsce położone nad rzeką Mleczną. Liczy sobie ponad 220 tysięcy mieszkańców. Nieliczni z nich są za Bronią. Zdecydowana większość kibicuje Radomiakowi. Wśród tej większości jest napastnik Lecha Poznań Patryk Wolski.
19-latek jest rodowitym radomianinem. Na mecze Radomiaka chodził jego dziadek, który doskonale pamięta rok 1984, gdy Zieloni wywalczyli historyczny awans do Ekstraklasy, w której gościli tylko przez sezon. Wraz z dziadkiem na mecze Radomiaka chodził również ojciec Patryka. Syn wyniósł odpowiednie wzorce z domu i wraz z bratem również kibicuje Zielonym. - Po raz pierwszy na mecz Radomiaka poszedłem w 2001 roku wraz z tatą oraz dziadkiem. Bakcyla połknąłem natychmiast - wspomina Wolski.
Patryk nie tylko chodzi na mecze Radomiaka, ale także interesuje się całym polskim światkiem kibicowskim. Od czasów gimnazjalnych regularnie kupuje i czyta miesięcznik "To My Kibice", bo jak sam mówi, lubi zajrzeć i zobaczyć co się dzieje na polskich stadionach. Radom pod względem kibicowskim różni się od Poznania. W stolicy Wielkopolski nie ma tak dużego antagonizmu pomiędzy Lechem, a Wartą jak jest w mieście nad Mleczną pomiędzy kibicami Radomiaka i Broni. A zainteresowanie pojedynkami derbowymi w tym mieście jest ogromne. - Pierwszy raz na meczu z Bronią byłem dopiero w 2010 roku, ale wspominam to bardzo miło. Wszystkie bilety rozeszły się w przedsprzedaży i na stadionie zjawiło się 7400 kibiców, na meczu trzecioligowym. W tym 7000 Radomiaka i tylko 400 Broni. Nie było wątpliwości kto dominuje na trybunach. Zresztą Radomiak pod względem kibicowskim prezentuje się zdecydowanie lepiej niż sportowo - mówi napastnik Kolejorza.
Wśród kibiców Zielonych bardzo popularne jest powiedzenie: „Wstyd to kraść, w Kielcach się urodzić i na mecze Broni chodzić.” W przypadku Patryka to powiedzenie znalazło odzwierciedlenie w 2009 roku. Wolski występował wówczas w zespole Młodzika Radom. Kończył gimnazjum i szedł do szkoły średniej. Jako, że Młodzik nie miał seniorskiej drużyny to wszystkich zawodników z tego klubu pod swoje skrzydła brała Broń, która tworzyła specjalną klasę w liceum. - Ja od razu wiedziałem, że tam nie trafię. Po prostu nie było takiej możliwości i nikt nawet nie musiał mi o tym mówić - zapewnia stanowczo Wolski.
Jak zapowiedział tak uczynił. Z Młodzika nie odszedł do Broni, ale znalazł się w Poznaniu. Latem 2009 roku został zawodnikiem Kolejorza. Od razu trafił na sezon mistrzowski. Na meczu Lecha przy Bułgarskiej po raz pierwszy pojawił się w marcu 2010 roku. Prowadzeni przez Jacka Zielińskiego poznaniacy wygrali 2:0 i kontynuowali swój marsz w stronę mistrzowskiego tytułu. - Pamiętam, że stadion nie był wówczas jeszcze w pełni gotowy. Trybuny po bokach były niewykończone. Mimo to hałas na stadionie był niesamowity. Przychodząc do Lecha wiedziałem, że jego kibice to polska elita, ale atmosfera podczas tego spotkania przerosła moje oczekiwania. Aż zadzwoniłem do taty, by mógł przez telefon posłuchać, co się dzieje przy Bułgarskiej - wspomina Wolski.
Patryk na dobre zadomowił się w Poznaniu. Jest jednak klub, któremu Wolski z pewnością by nie odmówił. - Bardzo chciałbym doczekać czasów, w których Radomiak gra w Ekstraklasie. Od małego marzyłem o tym by zagrać w tym klubie i chciałbym, aby moje marzenie kiedyś się spełniło. Zawsze zazdrościłem tego Szymkowi Drewniakowi czy Bartkowi Bereszyńskiemu, którzy mają bądź mieli możliwość grać w drużynie, której kibicują od dziecka - nie kryje Wolski. Być może za kilka lat sen napastnika Kolejorza się spełni. Po rundzie jesiennej Radomiak zajmuje szóste miejsce w II lidze, a do miejsca premiowanego awansem na zaplecze Ekstraklasy, Zieloni tracą siedem punktów.
Magazyn Kolejorz, nr 1/(43) 2013