U progu nowego sezonu znać o sobie dał ponownie wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski.
Postać która w kręgu kibicowskim, a co raz bardziej także w klubach z woj. mazowieckiego najdelikatniej mówiąc nie cieszy się dużą sympatią. Tym razem wojewoda postanowił uznać a priori pierwsze trzy mecze Radomiaka jako spotkania o podwyższonym ryzyku. Mało tego, mecze Legii Warszawa mają mieć taki status przez całą rundę jesienną.
Wojewoda Kozłowski "zasłynął" w Radomiu w czerwcu ubiegłego roku, kiedy to podjął całkowicie polityczną decyzję o zamknięciu stadionu przy Struga na mecz derbowy Broń - Radomiak. Jakie konsekwencja poniosła za sobą tamta decyzja pisaliśmy już rok temu. Według wojewody zatrzymanie około 100 w większości niewinnych osób okrzykniętych ekspresowo chuliganami i bandytami było wielkim sukcesem, ale tak na prawdę było kompromitacją. Świadczą o tym najlepiej idące w dziesiątki umorzenia czy uniewinnienia związane z zatrzymaniami po czerwcowych derbach. Zamknięcie stadionu Radomiaka na mecz z... uczniami Szkoły Mistrzostwa Sportowego Łódź również nie wiadomo komu i czemu miało służyć.
Po tym jak RMF FM podało, iż wszystkie mecze Legii Warszawa w rundzie jesiennej zostały uznane za spotkania podwyższonego ryzyka o wojewodzie Jacku Kozłowskim ponownie zrobiło się głośno. W kontekście Legii wpływ na decyzję wojewody mazowieckiego miało między innymi odpalanie rac podczas meczów i rzucanie ich na murawę. W praktyce oznacza to, że wszystkie mecze, które Legia rozegra na stadionie przy Łazienkowskiej w Warszawie, będzie musiało zabezpieczać blisko dwa razy więcej służb porządkowych niż dotychczas. Dla klubu oznacza to dodatkowe wydatki.
Jak to się ma do Radomiaka? Otóż w ubiegłym tygodniu podobna informacja spadła na działaczy klubu ze Struga. W przypadku spotkań zielonych status imprezy o podwyższonym ryzyku ma na początek dotyczyć pierwszych trzech meczów. Jest to o tyle zadziwiające, ponieważ zachowanie kibiców Radomiaka na wszystkich meczach w ubiegłym sezonie nie daje żadnych podstaw do obaw wystąpienia aktów przemocy na stadionie, a ostatnie dwa mecze derbowe były chyba najspokojniejszymi derbami z udziałem kibiców obu drużyn w ostatnim czasie w Polsce.
Niestety wojewoda zamiast docenić fakt, że na Radomiaku z sezonu na sezon jest na prawdę co raz bezpieczniej i przyjaźniej - o czym świadczy chociażby akcja dla najmłodszych kibiców przeprowadzona na meczu ze Startem Otwock - rzuca kolejne kłody pod nogi. Ustanawiać kolejne rozporządzenia i zakazy jest najłatwiej, ale należałoby najpierw zastanowić się i wprowadzić takie rozwiązania, które przede wszystkim nie działałyby na szkodę klubu. Nałożenie z góry na mecze Radomiaka statusu imprezy masowej o podwyższonym ryzyku przyniesie nie jak sądzi wojewoda Kozłowski korzyści w postaci bezpieczeństwa na stadionie, ale same straty o których mówił w piątek dla portalu sport.pl podenerwowany właściciel Radomiaka SA Mirosław Hernik. - Trudno mi jest zrozumieć tę decyzje wojewody mazowieckiego. Od razu na starcie chce nas ukarać i podciąć nogi. Mógł przecież zobaczyć przez pierwszych kilka spotkań, jak będzie wyglądała organizacja meczów na Radomiaku i jak będą zachowywać się kibice. A tu proszę, od razu trzy mecze będą nosić rangę podwyższonego ryzyka. Co to oznacza dla klubu? Praktycznie po pół roku dogrywania, negocjacji, podpisaliśmy umowę sponsorską z Kompanią Piwowarską. Jednym z warunków jakie się w niej znalazły był zapis, że podczas meczów sponsor mógłby wystawiać swoje produkty. Jak wiemy ustawa nie zabrania spożywania na obiektach alkoholu poniżej 3 procent. Jeśli natomiast mecze są o standardzie podwyższonego ryzyka, wówczas o sprzedaży niskoprocentowego piwa nie ma mowy.
Działacze Radomiaka jak również Stowarzyszenie Kibiców "Tylko Radomiak" robią wszystko co w ich mocy by całą sprawę doprowadzić do pomyślnego finału. Ci drudzy wystosowali dziś pisma do wojewody oraz prezydenta Radomia Andrzeja Kosztowniaka.