Najczęściej zadawane pytanie przez fanów Radomiaka obecnie brzmi: czy Abel Salami jest rzeczywiście kontuzjowany? W końcu nikt o jego urazie nie informował, a kilka dni wstecz Nigeryjczyk ustrzelił hat-tricka.
Już na godzinę przed spotkaniem z Piastem Gliwice, zorientowani w temacie kibice zielonych snuli różne przypuszczenia, bo Salami po prostu nie zjawił się na przedmeczowej zbiórce. - Podobno jedzie do Radomia z południa Polski, a tłumaczy się, że zapomniał o zmianie czasu - oznajmił jeden z sympatyków klubu. - Ale dlaczego nie nocował na miejscu? - zastanawiał się inny. - Nie podoba mi się to wszystko - wypalił trzeci.
Zaniepokojeni nieobecnością swojego kolegi byli także piłkarze Radomiaka. Tyle, że żaden nie wypowiadał się oficjalnie. - Nie wiem dlaczego go nie ma, ale coś tu śmierdzi - wypalił jeden z nich. Stanowiska w tej sprawie nie chcieli zajmować również członkowie zarządu klubu, a trener Mieczysław Broniszewski wypowiedział się dopiero na pomeczowej konferencji prasowej. - Salami nie grał ze względu na kontuzję pachwiny - oznajmił. Jego wersję potwierdził trener odnowy biologicznej Radomiaka - Zdzisław Radulski.
Być może Salami rzeczywiście ma jakiś uraz, ale przynajmniej dwie rzeczy są w tej sprawie zastanawiające. Po pierwsze, można odnieść wrażenie, że nikt w klubie nie wiedział o tym, że Nigeryjczyk jest kontuzjowany. Po drugie, piłkarz miał zgłosić się na przedmeczową zbiórkę, a się na niej nie stawił. Na stadion dotarł zresztą w momencie, kiedy trwał już mecz. - Boli mnie noga - wydusił z siebie nagabywany przez dziennikarzy.
Jaka jest prawda w tym przypadku, wie zapewne jedynie zawodnik, ale obecna sytuacja, jako żywo, przypomina tę sprzed sezonu. Wówczas, mimo ważnego kontraktu z Radomiakiem, Salami odwiedzał kolejne kluby oferując swoje usługi. Robił to oczywiście nieoficjalnie, działaczom Radomiaka, tłumacząc swoją absencję... kontuzją. W efekcie nie uczestniczył w przygotowaniach zespołu ze Struga do sezonu, a potem długo dochodził do swojej normalnej dyspozycji. - Teraz też nic mu nie jest - przekonuje chcący zachować anonimowość nasz informator. - Prawda jest taka, że klub ma wobec niego zaległości finansowe, a ponieważ do końca sezonu pozostało niewiele kolejek, Salami już szuka innego pracodawcy. Piłkarze z Afryki wprowadzili kiedyś zasadę "nie ma sianka, nie ma granka" i mocno się jej trzymają. Wymyślają wtedy kontuzję pachwiny, która jest niezwykle trudna do zdiagnozowania. W Radomiu nie ma w zasadzie sprzętu medycznego, który mógłby taki uraz całkowicie wykluczyć - twierdzi nasz rozmówca. W swoich przemyśleniach, idzie nawet dalej. - Salami strzelił cztery bramki Górnikowi Zabrze i w Polsce zrobiło się o nim głośno. W jego mniemaniu, to najwłaściwszy czas, aby dobrze się sprzedać - uważa.
W najbliższą niedzielę, Radomiak zmierzy się na wyjeździe z Polonią Bytom. Wszystko wskazuje na to, że Mieczysław Broniszewski znów nie będzie mógł skorzystać z usług Abela Salamiego...
Z Echa Dnia:
Po szczęśliwej wygranej 1:0 z Piastem Gliwice na własnym boisku trener Mieczysław Broniszewski dał swoim podopiecznym dwa dni wolnego. Zanim piłkarze udali się do domów, dostali zaległe pieniądze z klubowej kasy.