Hutnik Warszawa - Radomiak Radom 1:0 (0:0)

Gorycz porażki po meczu z Hutnikiem Warszawa muszą przełknąć piłkarze Radomiaka. Zieloni tracąc gola w 84. minucie spotkania przegrali na Bielanach 0:1. Dla podopieczni Dariusza Dźwigały jest to pierwsza porażka w tym sezonie. Dyspozycja naszego zespołu, który od czterech kolejek nie wygrał może martwić, ale drużyna musi wziąć się w garść, aby w mgnieniu oka nie roztrwonić tego na co pracowała od początku rundy.

Do konfrontacji z Hutnikiem radomianie przystąpili z dwoma zmianami w wyjściowym składzie w porównaniu do ostatniego pojedynku z Omegą Kleszczów. W środku pola miejsce Kabira Ojikutu zajął Mateusz Dąbrowski, a za Kacpra Wnuka desygnowany został Wojciech Wocial.

Radomiak dobrze rozpoczął mecz i z minuty na minutę coraz bardziej zbliżał się pod pole karne gospodarzy zatrudniając Grzegorza Witkowskiego. Pierwszy celny strzał zieloni oddali w 18. minucie, ale uderzenie po ziemi Pawła Tarnowskiego bez problemów wyłapał golkiper Hutnika. W 22. minucie nasza drużyna stworzyła najlepszą okazję do objęcia prowadzenia przed przerwą. Po składnej akcji i podaniu Figiela w dogodnej sytuacji stanął Maciej Domański, ale piłkę po strzale naszego zawodnika z prawej strony pola karnego odbił Witkowski. Dwie minuty później po rzucie rożnym Marcin Figiel zagrał głową do Macieja Świdzikowskiego, a ten nieco zaskoczony strzelił głową z bliskiej odległości, lecz niestety niecelnie. Radomiak przeważał i do pełni szczęścia brakowało gola. W 25. minucie z lewej strony pola karnego huknął Tarnowski, ale również nie trafił w światło bramki. W 38. minucie plac gry musiał opuścić Figiel, który doznał urazu mięśnia dwugłowego uda. Jak poważna jest to kontuzja wykaże badanie USG, ale pierwsze diagnozy w kontekście meczu derbowego nie są zbyt optymistyczne. Po zejściu najlepszego strzelca Radomiaka gra naszego zespołu w ofensywie siadła, a tymczasem tuż przed końcem pierwszej odsłony pierwszą i w zasadzie jedyną okazję do zdobycia bramki w tej części meczu stworzyli sobie piłkarze Hutnika. Marek Uciński przelobował wychodzącego z bramki Łukasza Skowrona, ale piłka ku zdziwieniu miejscowych kibiców, którzy widzieli już ją w siatce, zatrzymała się na jej zewnętrznej stronie.

Na drugą połowę Radomiak wyszedł z jedną zmianą. Mateusza Dąbrowskiego zastąpił Mikołaj Tokaj, a przewagę na boisku osiągnęli piłkarze Hutnika. Rozochoceni gospodarze uwierzyli, że mogą pokonać dziś lidera i dążyli do zdobycia bramki. To jednak Radomiak w 52. minucie stworzył sobie doskonałą okazję. Maciej Domański wypuścił w uliczkę Wojciecha Wociala, który w sytuacji sam na sam strzelił wprost w wychodzącego z bramki Witkowskiego. Hutnik odpowiedział w 54. minucie po rzucie rożnym. Piłka po strzale głową Błażeja Cichmińskiego trafiła w poprzeczkę, a dobitki graczy z Warszawy skutecznie blokowali nasi zawodnicy. Minutę później dał o sobie znać najskuteczniejszy zawodnik gr. VI III ligi Szymon Lewicki, ale sobota nie była jego najlepszym dniem, bowiem w dogodnych okazji nie potrafił pokonać Skowrona. Spotkanie zaczęło przypominać wymianę ciosów. To Radomiak atakował, za chwilę Hutnik, i tak w kółko. W 68. minucie w polu karnym Hutnika piłka spadła pod nogi Kacprowi Wnukowi, który co prawda oddał strzał lewą nogą, ale Witkowski zdołał sparować futbolówkę i tym samym kolejna dobra okazja na objęcie prowadzenie została zmarnowana. W 84. minucie szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Urodzony w 1994 roku Uciński dostał piłkę za linię obrony Radomiaka od... swojego golkipera, który wznawiał grę dalekim wykopem. Napastnik Hutnika wysokim lobem pokonał Łukasza Skowrona, który niepotrzebnie wyszedł poza swoje pole karne. Do ostatniego gwizdka sędziego warszawianie skutecznie bronili jednobramkowego prowadzenia, nie oddając go do końca. Pierwsza porażka Radomiaka w tym sezonie stała się faktem.

Po 12. rozegranych seriach i czterech kolejnych meczach z rzędu bez zwycięstwa Radomiak wciąż zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, ale przewaga naszego zespołu nad pozostałymi ekipami topnieje w mgnieniu oka. Druga w tabeli Broń po wygranej z Sokołem traci do zielonych już tylko dwa punkty, natomiast trzecie MKS Kutno oraz czwarta Omega Kleszczów mają o pięć punktów mniej. Radomiakowi od kilku spotkań wyraźnie nie idzie, a największy problem zieloni mają ze strzelaniem bramek. Nasza drużyna musi przypomnieć sobie jak wygrywała na początku sezonu, po to by całkowicie nie zaprzepaścić wypracowanego w pierwszej połowie rundy jesiennej kapitału punktowego. W tym roku zawodników czeka jeszcze pięć wcale nie łatwych spotkań (trzy rundy jesiennej i dwa awansem z rundy rewanżowej), w których podopieczni Dariusza Dźwigały muszą zagrać z maksymalną świadomością tego w jakim celu pracują od początku lipca. Tak łatwo tracić punktów jak w Zelowie, w Warszawie czy w meczu z Omegą po prostu nie można.

Hutnik Warszawa - Radomiak Radom 1:0 (0:0)
(Uciński 84')

Hutnik: Witkowski - Cichmiński, Konopka (46' Zezula), Uciński (90' Stefaniak), Szczepański (69' Złotkowski), Gnoiński, Leśniewicz, Walewski (72' Kiwała), Roszkiewicz, Lewicki, Wielgosz

Radomiak: Skowron - Szary, Moryc, Świdzikowski, Rolak, Domański (63' Ojikutu), Wlazło, Dąbrowski (46' Tokaj), Figiel (38' Wnuk), Tarnowski, Wocial (81' Kozieł)

żółte kartki: Uciński, Laśniewicz, Wielgosz - Wlazło, Tokaj, Szary, Wnuk

sędziował: Arkadiusz Pazdyka (Siedlce)