Lewandowski bohaterem

Trener Radomiaka Jerzy Engel junior w spotkaniu przeciwko Nadnarwiance nie chciał eksperymentować i jego podopieczni wybiegli na murawę w takim samym ustawieniu, w jakim zagrali z Mazowszem Grójec. Od początku gry w poczynaniach piłkarzy ze Struga było widać ogromną wolę walki i determinację.

Już pierwsza groźna akcja przyniosła radomianom gola. Do dośrodkowania z rzutu rożnego przez Daniela Barzyńskiego najwyżej wyskoczył Michał Lewandowski i precyzyjnym strzałem głową, pokonał bezradnego Karola Salika. To był dopiero początek ofensywy Radomiaka. Goście, co chwila stwarzali zagrożenie pod bramką Nadnarwianki. W 13 minucie Daniel Barzyński znalazł się w dogodnej sytuacji do zdobycia gola, jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, w konsekwencji czego Salik skutecznie zdołał interweniować. Podobnie było w 26 minucie, kiedy ponownie Barzyński zamiast oddawać strzał, zbyt długo przekładał piłkę z nogi na nogę. Gospodarze w tej części meczu tylko raz zagrozili bramce Piotra Banasiaka. Jednak futbolówka po strzale Piotra Chmielewskiego z 18 metrów trafiła w zewnętrzną część poprzeczki.

W drugiej połowie stroną przeważająca był zespół Nadnarwianki. Miejscowi co chwila zagrażali bramce Banasiaka, ten jednak bronił bez zarzutów. Szczególnie groźnie robiło się pod bramką młodego golkipera, kiedy do piłki dochodził wprowadzony w drugiej połowie Artur Salomon. To on był egzekutorem wszystkich rzutów rożnych swojej drużyny. Na szczęście dla podopiecznych Engela jr. napastnicy z Pułtuska razili nieskutecznością.

W 90 minucie boisko musiał opuścić Lewandowski. Była to konsekwencja drugiej żółtej kartki. Pomimo to w doliczonym już czasie gry Cezary Czpak mógł zdobyć kolejnego gola dla zielonych. Oddał jednak zbyt lekki strzał z ponad 25 metrów do pustej bramki (Salik w tym czasie był w polu karnym Radomiaka), a piłkę zdążył wybić powracający obrońca. Po spotkaniu zadowolony ze zdobycia trzech punktów był szkoleniowiec Radomiaka, który w przerwie meczu przekazał swoim piłkarzom, aby nie popełnili błędu, jaki przytrafił im się w meczu z Mazowszem i konsekwentnie grali do końca.