Bezwzględna walka o zwycięstwo w każdym meczu. Taka postawa charakteryzować ma zespół Radomiaka w rundzie wiosennej. Na inaugurację piłkarskiej wiosny piłkarzom działaczom i kibicom przyjdzie poczekać jeszcze przynajmniej tydzień. Wszyscy żyją już jednak rozgrywkami, dlatego prognoz i spekulacji na temat zielonych z dnia na dzień pojawia się coraz więcej.
Już w trakcie rundy jesiennej, gdy drużyna prowadzona przez Mieczysława Broniszewskiego osiągała słabe - jak na swój potencjał - często wręcz kompromitujące wyniki, wiadomo było, że na wiosnę nie spotka się w tym samym składzie. Z Radomiakiem pożegnał się szkoleniowiec, a wraz z nim 11. piłkarzy, których większość przyszła do klubu tylko i wyłącznie za względu na jego osobę. Operatywnością wykazał się wtedy zarząd zielonych, który zaprosił na rozmowy przedstawiciela młodej myśli szkoleniowej trenera Mariusza Kurasa. Negocjacje nie trwały długo i obie strony złożyły podpisy pod umowami.
Budowa niemal od podstaw
Tuż po rozpoczęciu pracy na Struga szkoleniowiec dość odważnie mówił, że pozycja startowa zespołu jest na tyle korzystna, że może on włączyć się do walki o awans do Orange Ekstraklasy. Jego wypowiedzi nie były bezpodstawne, gdyż planowano, że 1 stycznia Radomiak przekształci się w spółkę akcyjną, a sponsorzy do klubu walić będą drzwiami i oknami. Drużynę mieli zasilić piłkarze z uznaną marką jak Jano Frohlich czy Paweł Drumlak. Wielu kibiców roztaczało już nawet wizję walki o ligowe punkty w następnym sezonie z Legią Warszawa, Wisłą Kraków czy nową siłą polskiej piłki Kolporterem Korona Kielce. Na początku roku okazało się jednak, że do finalizacji rozmów ze sponsorami jest jeszcze daleka droga, a wyżej wspomniani zawodnicy raczej nie zdecydują się na występy w ekipie ze Struga. Plany sympatyków zielonych również trzeba było znacznie zweryfikować. W tej sytuacji budowa drużyny rozpoczęła się niemal od podstaw.
Pac-pac, bach-bach
Były opiekun Pogoni Szczecin i GKS Bełchatów już podczas pierwszych zajęć - frekwencja na nich z pewnością zniechęciłaby do pracy niejednego szkoleniowca - dał się poznać jako profesjonalista. Nie zważając na trudności, w myśl zasady "robić swoje", wkładał całe serce w prowadzenie treningów. We wszystkich zakamarkach hal Politechniki Radomskiej i MOSiR-u, które niemal na dwa miesiące stały się bazą treningową zielonych, roznosiły się charakterystyczne okrzyki trenera "pac-pac", "bach-bach" towarzyszące gierkom treningowym. Podejście do wykonywanych obowiązków i stanowczość w dążeniu do celu pozwoliły wypracować mu u swoich podopiecznych niezbędny w sporcie zawodowym autorytet. Piłkarzy natomiast na każdych zajęciach systematycznie przybywało. Na występy w zielonych barwach zdecydowało się ostatecznie dziesięciu nowych zawodników. I chociaż ich nazwiska nie powalają na kolana, trener Kuras zapewnia, że z każdego z nich zespół będzie miał spory pożytek.
Bez zmian tylko między słupkami
Umiejętności nowych piłkarzy zweryfikują z pewnością spotkania ligowe. Jednak zdanie o przydatności do zespołu poszczególnych graczy można było wyrobić sobie już po serii sparingów, które zieloni stoczyli w okresie przygotowawczym.
Numerem jeden w bramce Radomiaka, podobnie jak w rundzie jesiennej z pewnością będzie Tomasz Borkowski. Godnym konkurentem do zajęcia jego miejsca jest Paweł Gałczyński. Wielokrotnie udowodnił on, że jest piłkarzem bardzo ambitnym, a swoją postawą zapewne będzie starał się nakłonić szkoleniowca do zaufania także jego zdolnościom.
Niewiele zmian nastąpiło w linii defensywnej zielonych. Niemal natychmiast po przyjeździe do Radomia miejsce w niej wywalczył sobie Andrzej Bednarz. Obrońca o posturze gladiatora potrafi się przepchnąć, skutecznie walczyć głową. Nie bez znaczenia pozostaje także jego potężne uderzenie z obu nóg. Może on bowiem skutecznie podłączać się do akcji ofensywnych. O umiejętnościach pozostałych "pewniaków" w tej formacji - Zbigniewa Wachowicza, Rafała Szweda i Piotra Dudy - żadnego kibica zielonych przekonywać nie trzeba.
Przesyt na środku
Aż dziesięciu graczy do dyspozycji będzie miał trener Kuras w linii pomocy. Spośród nabytków zielonych najszybciej w drużynie zaaklimatyzowali się Rafał Piętka, Nemanja Cvetković i Swetosław Byrkaniczkow. Wielce prawdopodobne jest to, że to właśnie oni wybiegną w podstawowym składzie inaugurującego wiosnę pojedynku. Pozycję z rundy jesiennej wybronił jedynie lewy pomocnik Tomasz Brzyski.
Niestety, takiego wyboru jak w poprzedniej formacji szkoleniowiec nie ma w napadzie. Jeszcze na kilka dni przed zamknięciem okienka transferowego napastników z obowiązków wyręczali obrońcy. Sytuacja zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy do zespołu dołączył Tomasz Sajdak. Może nie jest zbyt szybki i dynamiczny, ale ma za to instynkt strzelecki, a piłka w polu karnym sama go szuka. Prawdopodobnie bramkarzy rywali wraz z nim gnębić będzie Piotr Uss.
Czas na weryfikację
Surowym, ale sprawiedliwym weryfikatorem umiejętności piłkarzy będą z pewnością kibice. Na występy swoich pupili czekają oni już cztery miesiące. W poprzednich latach mogli wyrobić sobie zdanie o poszczególnych zawodnikach podczas meczów sparingowych. Z racji, że zieloni w poszukiwaniu odpowiedniego boiska do gry podróżowali po całej Polsce, fani ekipy ze Struga taką sposobność będą mieli dopiero 19 marca podczas pojedynku z Górnikiem Polkowice. Jeżeli jednak zawodnicy, zgodnie z zapowiedzią trenera Kurasa, od pierwszej do ostatniej minuty każdej konfrontacji będą dawać z siebie wszystko, nawet wkalkulowaną w sport porażkę, ich sympatycy będą w stanie przebaczyć.