O komentarz do spotkania MKS-u Kutno z Radomiakiem poprosiliśmy tuż po jego zakończeniu szkoleniowców obu ekip. Trener gospodarzy Kamil Socha przyznał, że mecz stał na dobrym poziomie, w którym spotkały się dwa bardzo dobre zespoły. Zaś szkoleniowiec Radomiaka Dariusz Dźwigała nie był do końca zadowolony, bowiem jego drużyna nie zrealizowała tego co sobie zakładała i tym samym zamiast wygrać, zremisowała.
Kamil Socha (trener MKS Kutno): - Mecz stał na dobrym poziomie, spotkały się dwa bardzo dobre zespoły. Jestem trochę zły na grę mojego zespołu w pierwszej połowie. Pierwsze dziesięć minut gry w naszym wykonaniu było dobre, mieliśmy swoją sytuację, a później pozwoliliśmy Radomiakowi na zbyt dużo. Wiedzieliśmy, że jest to dobry zespół, ale z tego co pokazaliśmy w pierwszej połowie nie jestem zadowolony. W przerwie w szatni padło parę męskich słów. Powiedzieliśmy sobie, że albo pokażemy, że jesteśmy mężczyznami, albo nie. Myślę, że pokazaliśmy to, że jednak jesteśmy mężczyznami, dlatego jestem zadowolony z drugiej połowy. Widać, że Radomiak szykuje się na awans, nie ulega to żadnej kwestii. Zbierałem przed meczem informacje o grze Radomiaka, pod tym kątem ustalana była taktyka, która w pierwszej połowie się nie do końca sprawdziła, ale w drugiej prawie w stu procentach.
Dariusz Dźwigała (trener Radomiaka): - Pierwsza połowa na pewno była pod naszą kontrolą, może poza tym początkiem kiedy w pierwszej minucie Kutno miało sytuację do zdobycia bramki. Po strzeleniu przez nas gola złapaliśmy odpowiedni rytm i graliśmy właśnie tak jak sobie założyliśmy przed meczem. W przerwie w szatni rozmawialiśmy o tym, żeby długo utrzymywać się przy piłce, bo to zespół z Kutna musi szukać bramki na 1:1. Po kilku nieodpowiedzialnych stratach w nasze poczynania wkradło się dużo nerwowości, a gra nie wyglądała tak jakbym ja sobie tego życzył. Wdaliśmy się w taką szarpaną grę z drużyną, która musi strzelić nam bramkę. Brakowało rozciągnięcia, przegrania przez boki. Zabrakło też trochę szczęścia, bo gdybyśmy wykorzystali tą okazję na 2:0, po której była poprzeczka czy Pawła Tarnowskiego do pustej bramki to myślę, że ten mecz byśmy wygrali. Po za tym z mojej perspektywy wyglądało, że był faul na Tarnowskim na rzut karny. Szczęście pomogło nam za to przy dwóch rzutach wolnych Kutna, po których piłka trafiła w słupek. Pierwszy z nich wziął się z nieodpowiedzialnej straty w środku, natomiast drugi moim zdaniem był prezentem od sędziego. Uczulałem zespół, że w Kutnie jest zawodnik obdarzony dobrym strzałem i właśnie przede wszystkim po stałych fragmentach rywale nam zagrażali. Z pewnością mamy nad czym pracować.